-2-

406 68 45
                                    

Jimin już nie spał. Jego nagie plecy były ogrzewane przez przyjemne promienie porannego słońca. Leżąc na brzuchu opierał się o łokcie i wpatrywał się w najpiękniejszy możliwy obrazek, jaki mógł ujrzeć o poranku.

Leżał na plecach, a głowę miał ułożoną na miękkich poduszkach. Podobnie jak Park był nagi, bo doskwierało mu w nocy gorąco, a do tego kochał się z Jiminem tak długo, że obaj nie mieli siły się ubrać. Miał krótko ścięte, czarne włosy, a do tego mnóstwo ciemnych włosów pokrywało jego ręce i łydki. Na twarzy miał pojedyncze pieprzyki, które Jimin często całował. Był masywnie zbudowany, chociaż Park wiedział, jak wiele ma w sobie delikatności i dobroci.

Chłopak poruszył się lekko i spojrzał na Jimina, a ten widok od razu wywołał u niego uśmiech.

– Cześć, Minnie – powitał ukochanego niskim i zachrypniętym z rana głosem.

– Cześć, Tae – odpowiedział Park, po czym pochylił się, aby ucałować swojego chłopaka.

Jimin był w Taehyungu szalenie zakochany. Kochał go mocniej każdego dnia i jego codzienną mantrą było dziękowanie światu, za zesłanie mu tak wspaniałego człowieka. Poznali się już w podstawówce i byli nierozłączni. Razem siedzieli w ławce, razem bawili się na przerwach, razem odrabiali lekcje. Starszy o 3 miesiące Jimin zawsze chętnie pomagał młodszemu koledze. Wspólnie dorastali i wraz z nimi dorastało ich uczucie. Jimin zdecydowanie pokochał Taehyunga jako pierwszy, ale gdy Tae to już odwzajemnił, to nie mógł pohamować wybuchu swojej miłości. Liczyli, że zaczęli być razem od liceum. Nosili w sobie wiele obaw w związku z tym, że ich relacja była czymś zakazanym. Dalej w ich kraju u progu nowego milenium homoseksualiści byli piętnowani. Udawało im się ukrywać mówiąc, że są współlokatorami, najlepszymi przyjaciółmi. Tylko w ich wspólnym domu mogli okazywać swoje wielkie uczucia.

Taehyung nie chciał wypuścić Jimina z objęć, a temu nigdzie się nie spieszyło. Mógł spędzić cały poranek, dzień i noc na całowaniu swojego wielkiego szczęścia. Powodu uśmiechu, motywacji do życia. Jego całego świata.

– Chyba muszę zaraz wstać – powiedział między pocałunkami Taehyung.

– Dopiero szósta, a masz dyżur o 9 – odparł Jimin ponownie zamykając swoimi wargami usta ukochanego.

– Dyżur mam o 8 – poprawił go Tae i niechętnie się oddalił od swojego chłopaka. – Jak już o dyżurze mówimy... dali mi dodatkowy w czwartek – oznajmił Taehyung i już widział, że Jimin z tego powodu nie jest zadowolony.

– Znowu ci dokładają dyżurów. Nie jesteś jedynym policjantem w Busan – zauważył z oburzeniem.

– Ale jednym z niewielu bez żony i dzieci – dodał nieco smutniej Tae, a Jimin wiedział, że ciągnięcie tego tematu doprowadzi tylko do niepotrzebnego smutku.

Jimin był świadom tego, że od pewnego czasu jego życie to wielki paradoks. Jego chłopak od zawsze marzył o byciu policjantem. Jak tylko skończył liceum poszedł do wojska, aby szybko przejść do akademii policyjnej. Z dumą nosił mundur i wierzył w idee wyznawane przez policję. W tym samym czasie Jimin zyskał nowego przyjaciela w postaci członka jednego z najgroźniejszych gangów w historii całej Korei. Oczywiście Taehyung nie mógł o tym wiedzieć – skończyłoby się to katastrofą, bo był bardzo nadopiekuńczy. Jimin nie miał mu tego za złe, bo miał swoje powody.

Wojska było dla Jimina tragedią. Nie mógł pisać listów do ukochanego ani dzwonić, bo wszystko w jednostce było na podsłuchu. Dopiero po pierwszych stu dniach katorgi dostał zwolnienie na kilka dni na powrót do domu. Wtedy mógł pierwszy raz wyznać, jaki koszmar go dotyka. Taehyung był wściekły i chciał coś zrobić, ale był bezsilny. Każdy wyjazd Jimina do jednostki wiązał się z ogromnym strachem. Nie było już pytań „czy go ktoś skrzywdzi". Tae jedynie się modlił, żeby nie było to coraz gorsze. Jimin myślał o ukochanym, gdy dotykały go wszystkie okropieństwa. W domu nie ukrywał, że w jego głowie pojawiały się też najgorsze myśli. Nabawił się paranoi, koszmarów i na wszystko reagował panicznym strachem. Dlatego Taehyung tworzył w ich domu oazę dla swojego ukochanego, który z każdym powrotem na służbę był coraz słabszy. Gdy nadszedł upragniony moment wyjścia z wojska, wszystko tak zeszło z Jimina, że płakał Taehyungowi całe dwa dni. Przytulał go kurczowo, jakby się bał, że zaraz znowu wróci do piekła. Dlatego po zakończeniu służby Tae jeszcze bardziej o niego dbał. Bo byli już w świecie, gdzie mógł go ochronić.

Chilsung | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz