-1-

648 85 58
                                    

Jungkook rozwiązał sznurówki ciężkich butów i popatrzył na małą szafkę wielkości skrzynki na listy. Wiedział, że nie uda mu się tam schować jego glanów, więc po prostu postawił je pod szafką. Mężczyzna stojący obok niego popatrzył kątem oka na tę scenę. Było to zachowanie uważane za niekulturalne, ale po uważniejszym przyjrzeniu się chłopakowi zrezygnował ze zwracania mu uwagi.

Jungkook przeszedł do kolejnego pomieszczenia na boso i zaczął szukać szafki, która numerem odpowiadałaby kluczykowi otrzymanym na recepcji. Odnalazł numer 4 i było to ciekawym zrządzeniem losu, że otrzymał numer znaczący śmierć.

Zaczął od ściągnięcia spodni i niedbale wrzucił je na dno szafki. Potem ściągnął czarną bluzę, której kaptur cały czas zasłaniał jego krótkie włosy. Obok niego stał ojciec z dzieckiem. Na widok Jungkooka mężczyzna w popłochu kazał synowi się zacząć ubierać. Chłopiec nie był zadowolony, bo dopiero co przyszli, ale tata nie chciał nawet słyszeć jego sprzeciwów. Jeon złapał dół ciemnego, luźnego tshirtu i również go ściągnął. Ostatnie co mu zostało to bokserki, ale je również zostawił na dnie szafki. Wziął otrzymane na recepcji ręczniki i wyszedł na korytarz między szafkami. Na jego widok wszelkie rozmowy ucichły, a zaczęły się szepty i gorączkowe ruchy.

Przeszedł do przedsionka, a tam rozsunęły się przed nim szklane drzwi. Usłyszał przyjemny szum wody i charakterystyczne dla łaźni echo. W basenach kąpało się kilku mężczyzn, ale nie tam najpierw kierował się Jungkook. Musiał się umyć, więc poszedł pod prysznice. Niektórzy nie do końca zmyli pianę, byleby szybko oddalić się od nowoprzybyłego chłopaka. Kook wziął szampon o zapachu eukaliptusa i był tak pochłonięty myciem włosów, że nie zauważył, że wszyscy z łaźni wyszli. Pozostał jedynie starszy pracownik spa, który drżał ze strachu patrząc na nowego klienta.

Jungkook dokończył myć ciało, a mydło było bardzo delikatne i zostawiało skórę przyjemnie miękką. Popatrzył po pustej łaźni i uśmiechnął się nieco pod nosem. Miał całe baseny dla siebie, więc wybrał ten o wysokiej temperaturze i bulgoczącej wodzie.

Pracownik poszedł szybko na zaplecze i przeszedł do pomieszczenia, gdzie siedzieli inni pracownicy. Złożyło się też, że był tam właściciel łaźni.

– Sz–szefie – ukłonił się starszy w pas. – B–bo przyszedł do nas... ma znaki – dukał. Był już naprawdę starym i niedołężnym, a do tego przerażonym człowiekiem.

– Wysłów się – ponaglił go przełożony.

– Chilsung tu jest – powiedział, a strach padł na wszystkich tam obecnych.

– Skąd to wiesz? – dopytał szef licząc, że jego pracownik się pomylił.

– Ma znaki... na całym ciele.

Od nadgarstków, przez ramiona i dobrze zbudowane barki, aż po drugą rękę i część torsu po ciele Jungkooka ciągnęły się piękne tatuaże. Były wykonane starannie i przez najlepszego tatuażystę w całym Busan. Nie najlepszym, bo jedynym. Był najlepszy i działał na usługach Chilsung. Była to najgroźniejsza mafia w Busan, a w końcówce lat 90 dawała się mieszkańcom najbardziej we znaki. Wymuszenia, szantaże, sterowanie lokalnymi politykami. Mieli kontrolę nad portem i połowami w Busan. Dlatego ciało Jungkooka wyglądała niczym tafla krystalicznie czystej wody pełnej ryb. Chłopak nie był zwykłym członkiem mafii. Był synem jednego z najwyżej postawionych mafiozów, więc był nietykalny.

W Korei tatuaże nosili jedynie członkowie mafii. Dlatego osoby z tatuażami nie miał wstępów do łaźni, aby nie przerazić klientów. Jednak Jungkook mógł zignorować ten zakaz i nie miał w tym żadnych skrupułów. Chciał się odprężyć, a tatuaże jedynie mu w tym pomogły. Nikt mu nie wadził, bo wszyscy się go bali.

Chilsung | JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz