• Prolog •

4 2 0
                                    

Spojrzałem w górę i zmarszczyłem brwi na widok świecącego napisu "Soul's Demand - Night Club", odwróciłem się z założonymi rękami w kierunku mojego brata. On zarówno jak jego przyjaciele zsiedli z śmigaczy i z uśmiechem na ustach rozpinali kaski.
- Po co mnie tu przyciągnąłeś? - spytałem z wyczuwalna w głosie irytacją - Doskonale wiesz, że nie przepadam za takimi miejscami.

Lorren uśmiechnął się jedynie zawadiacko i przewrócił oczami z politowaniem.
- To miejsce wcale nie jest takie złe! - zaprotestował, a potem położył dłoń na moim ramieniu - No weź, planowaliśmy to już od dłuższego czasu...Po za tym potrzebujemy kogoś aby pilnował, żebyśmy się nie upili- zbyt mocno.

Westchnąłem ciężko i jedynie skinąłem głową. W końcu to urodziny tego idioty, a mógł mieć znacznie gorsze pomysły na to jak je urządzić.
- Ale siedzę tu tylko dwie godziny. Potem mnie nie ma. - powiedziałem stanowczo.

- No i widzisz teraz zaczynasz gadać jak mężczyzna! - zawołał z radością i poczochrał moje włosy.

- Ta, super. - mruknąłem poprawiając i tak wcześniej roztrzepaną fryzurę. I tak jakby się upili lub wdali w jakąś bójkę to nie byłbym w stanie nic zrobić, więc posiedzę sobie z dala od wszystkich i przeczekam te 2 godziny.

Wolnym krokiem ominąłem ochroniarzy ustawionych przy wejściu do całkiem dużego budynku. Niemal momentalnie otoczył mnie stęchły zapach alkoholu, potu i papierosów zmieszany z sztucznym dymem, zaniosłem się kaszlem i rozejrzałem dookoła. W pół mroku i ogromu migoczących ledów dostrzegłem pusty, czteroosobowy stolik pod ścianą - nie był jednak w stanie odnaleźć Lorrena i jego przygłupich znajomych. Kilkoma szybkimi krokami prześlizgnąłem się przez tłum ludzi i usiadłem na miękkiej kanapie przy stoliku. Wcisnąłem się w ścianę i obojętnie obserwowałem otoczenie. Mimo wszystko muszę przyznać, że to miejsce było znacznie czystsze i bardziej zadbane niż możnaby było sie spodziewać. Kilka tancerzy kręcących się wśród klientów, zachęcając ich do zabaw i ogromny bar z dużą ilością napoi musiał cieszyć się popularnością. Wziąłem szklankę wody gazowanej od skąpo ubranego kelnera i zapłaciłem należytą sumę. Huk rozmów i muzyki był co prawda nieznośny ale nie był bolesny, wziąłem kolejny łyk zimnego napoju i dostrzegłem parę wbitych we mnie oczu. Spiąłem się momentalnie i odruchowo przykryłem wierzch szklanki dłonią.

Oczy należały do wysokiego mężczyzny z zarostem, który wygłodniałym spojrzeniem tasował mnie od góry do dołu. Poczułem jak przechodzi mnie dreszcz obrzydzenia i strachu. Przełknąłem ślinę.

- Czemu taki słodziak jak ty przesiaduje w tak skrytym miejscu? - spytał zchrypniętym głosem, a do mojego nosa dostał się ostry zapach co najmniej kilku różnych drinków - Jeśli chcesz mogę sprawić że poczujesz się bardziej pewny siebie..

Otworzyłem usta, jednak nie miałem pojęcia co powiedzieć. Wrzasnąć na niego? A co jeśli nie odejdzie jak odmówię? Cofnąłem się jeszcze bardziej w głąb siedzenia, gdy ten zawisł nade mną, opierając się dłońmi o blat stołu.
W mojej głowie szumiało, a wszystkie mięśnie jednocześnie chciały zerwać się do ucieczki i nie mogły się poruszyć o chociażby milimetr.

- Co ty na to? Taka miła chwila przyjemności-

- Przepraszam! Proszę zostawić tego chłopca w spokoju - odezwał się głos po lewej i zaraz obok mężczyzny pojawiła się drobna dziewczyna - Ten stół jest zarezerwowany dla osób, które nie są zainteresowane żadnymi zabawami.

Nieznajomy tak samo jak ja wpatrywał się w nią ze zdziwieniem i już myślałem, że zaprzeczy i nadal będzie mnie nękać, jednak ten tylko mruknął coś z niezadowoleniem a zapach alkoholu ulotnił się wraz z nim po kilku sekundach.
Zanim zdążyłem zareagować, dziewczyna usiadła po drugiej stronie stołu i uśmiechnęła się do mnie.
Czy ona też ma zamiar-? Wbiłem w nią nieufne i nieprzyjacielskie spojrzenie.

The Northern FallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz