34

721 55 30
                                        

kolejny rozdział pojawi się 31 sierpnia, a ten dedykuję NieSpermNaMnie <3

Wielka Sala w Hogwarcie zmieniła się nie do poznania z okazji balu Walentynkowego. Skrzaty domowe udekorowały ją w typowo romantycznym, ciepłym stylu, tworząc magiczną ale i przytulną atmosferę. Dominowały odcienie czerwieni, różu i bieli. Świece lewitujące przy ścianach i pod sufitem rzucały delikatne ciepłe oświetlenie, tworząc nastrojową poświatę. Pomiędzy nimi z sufitu zwisały girlandy z serc i papierowych kwiatów. Hagrid wpadł na pomysł, aby kupić specjalne balony w kształcie serca, które unosiły się pomiędzy tańczącymi uczniami.

Niektórzy uczniowie robili sobie zdjęcia pod wielkim napisem Love, część tańczyła na ogromnym parkiecie, a reszta uczniów siedziała przy stole, zajadając się pasztecikami, różowym ponczem i różnorodnymi smakołykami, przygotowanymi specjalnie na tę okazję.

Pomiędzy ubranymi w suknie dziewczynami i elegancko wystrojonymi chłopakami można było dostrzec uśmiechającą się Hermionę w objęciach Jacka, a niedaleko niej Rona, do którego przytulała się Luna.

Niedaleko od Gryfonów tańczyła Pansy z Blaise, rzucając w stronę partnera Granger ciekawskie spojrzenia, a jeszcze dalej Leo pozwalał się prowadzić w tańcu naprzemiennie Gabrielowi to Jonathanowi, którzy patrzyli na siebie spod byka. Krukon nie zauważał spojrzeń zainteresowanych nim chłopaków, wciąż w głębi duszy przeżywając Harry'ego i zastanawiając się, czy kiedykolwiek będzie mu dane być z Potterem, zamiast wiecznie stać tylko z boku.

Bal trwał od kilku godzin i zabawa w najbliższym czasie nie zbliżała się ku końcowi. Każdy uczeń obecny na sali, czerpał ze szkolnej imprezy wszystko co tylko się dało. W końcu takie wydarzenia nie zdarzały się w Hogwarcie zbyt często.

Prawie każda uczennica i prawie każdy uczeń był obecny na sali tego wieczoru. Prawie, ponieważ jedna z Puchonek obecnie wymiotowała w Skrzydle Szpitalnym, a poza tym brakowało dwóch piętnastolatków.

Muzyka niosła się przez korytarze, klatki schodowe, wieże i lochy po całym zamku, ale tam, gdzie znajdowali się Harry i Draco słychać było tylko ich jęki i uderzania dwóch rozgrzanych ciał o siebie.

Zrezygnowali z balu, wykorzystując fakt, że żaden z przyjaciół nie będzie dzisiaj nic od nich chciał. Od momentu spotkania na wieży dwa dni temu, nie byli w stanie się od siebie oderwać. Każdą wolną chwilę spędzali na byciu obok siebie, całowaniu się i dotykaniu. Ich pożądanie, tak długo tłumione przez chęć uratowania przyjaźni wybuchło pożarem nie do zatrzymania.

Nie rozmawiali o tym co do siebie czują. Po sytuacji na wieży ani Harry ani Draco nie miał potrzeby wyjaśniania swoich uczuć. Czy nie były one jasne? Po co mówić coś więcej? Oboje mieli świadomość tego, że są nastolatkami i prawdopodobieństwo przetrwania tej relacji jest bardzo niskie, ale tak naprawdę, to czy to jest ważne?

Skoro ktoś czuje coś do drugiej osoby, z wzajemnością, to po co się torturować czekaniem na niewiadomo co? Albo spędzaniem każdego dnia we friendzone, mając nadzieję, że kiedyś zostanie się uwolnionym ze strefy przyjaźni.

Obecnie byli szczęśliwi, ich nastoletnie uczucie płonęło dzikim ogniem, nie do zatrzymania. Szkoła? Kto by się nią przejmował skoro można całować cudowne usta Draco. SUMY? Czy na pewno musi je zdać perfekcyjnie i iść na medycynę, skoro zamiast tego może patrzeć na to piękne ciało pod nim? Możliwość zostania kapitanem drużyny Gryfonów? Nawet jak nim nie zostanie, to ma Draco, który właśnie gryzł jego twardy sutek, a Harry czuł, że zaraz dojdzie.

To był ich pierwszy raz prawdziwego seksu. Ani Draco ani Harry nigdy nie poszli na całość. Potter pozwalał Dominicowi na wiele, włącznie z masturbacją analną, ale nigdy nie miał w sobie nic poza palcami chłopaka. Coś go powstrzymywało przed całkowitym oddaniem się mugolowi. Z Malfoy'em nie miał takich granic.

Sentire tuum gustum #drarry ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz