|2| Oh she looks so cute...

69 15 40
                                    


Obudziłam się wcześnie rano. Znaczy, ja się nie obudziłam. Prawie zwymiotowanie na łóżko mnie obudziło. Nie sprawdziłam nawet godziny. Szybko się odkryłam i pobiegłam do drzwi. Były przecież zakluczone więc je odkluczyłam i pobiegłam do łazienki tak szybko, jak poprawiłam.

No cóż...nie miałam mocnej głowy do alkoholu, do tego muszę się przyznać. No ale co na to poradzę?

Wbiegłam do niej i zamknęłam za sobą drzwi. Ukucnęłam nad toaletą i zaczęłam wypluwać całą zawartość siebie. Pierwszy raz tak głośno żygałam. Pewnie obudziłam Joosta, ale to co. Nie ma spania, skurwielu.

Trwało to tak kilka minut. Wyrzuciłam z siebie tyle, że zastanawiałam się skąd to wszystko we mnie było.

Gdy już skończyłam położyłam się na zimnych kafelkach i wytarłam usta rękawem piżamy. Czułam się jak menel. Nawet tak pachniałam. Śmierdziałam papierosami i procentami, ale to przecież nie moja wina, bo ja jestem moi drodzy aniołkiem. To wszystko przez Pana Calvina Kleina. Chłop ma takie ego że nosi bokserki ze swoim imieniem i nazwiskiem albo spodnie z takim samym napisem na dupie.

Jak kafelki przestały być już zimne to wstałam i podeszłam do umywalki. Przepłukałam usta i alkoholik zrobił skin care, czyli umył twarz jedną pompką najtańszego mydła. Ja nie potrzebuje wydawać milionów na kremy do ryja. I tak będę miała pryszcze i tak.

Wyszłam z łazienki i zeszłam po schodach do kuchni. Zerknęłam na godzinę, która wyświetlała się na mikrofalówce. Była siódma. Idealna godzina na pobudkę Joosta. Będzie jeszcze większa afera, niż była do tej pory. Wstawiłam wodę w czajniku i wyciągnęłam czarną herbatę. Usiadłam na blacie i czekałam aż ciecz się zagotuje. Wyginałam sobie palce w różne strony i nuciłam pod nosem.

Czekanie aż woda w czajniku się zagotuje jest mega wkurzające. Musicie mi to przyznać. No bo kto chociaż raz nie wybuchnął złością że jeszcze to gówno się gotuje.

Gdy wreszcie woda raczyła się zagotować wyciągnęłam z górnej szafki kubek, przy czym prawie zwaliłam go sobie na głowę, bo ja przecież jestem niziutka (aż 170cm) i musiałam stać na palcach. Wsadziłam torebkę z herbatą i ją zalałam. Nie lubie pić gorącej, więc wsadziłam ją do zamrażarki na kilka minut. XD.

Słyszałam jak Joost chodzi po swoim pokoju. Mhm, obudziłam go. Bojąc się, że się z nim mogę minąć wyciągnęłam ten kubek i poszłam po schodach do mojej sypialni.

Szłam korytarzem i nagle Joost otworzył drzwi jednym ruchem na oścież, przez co mi się oberwało i upadłam razem z kubkiem na ziemię. Cały napój wylądował na mnie, ale przynajmniej już alkoholem nie będę śmierdzieć hihi.

Joost wyjrzał zza drzwi, no bo i tak miał wychodzić. Gdy zobaczył mnie, podszedł do mnie i przy mnie ukucnął. Wyglądał na zmartwionego.

-o boże, Summer, przepraszam ja nie chciałem...wszystko w porządku? Nie uderzyłem Cię za mocno?—zapytał.

-tsa, w porządku.—podniosłam się do pozycji siedzącej.

-napewno? A jak się czujesz? Słyszałem jak wymiotowałaś...to do ciebie nie podobne, no chyba że wracasz z imprezy.—położył rękę na moim ramieniu.

-już jest lepiej, ale chyba całe morze Bałtyckie z siebie wyrzuciłam.

-może lepiej pojedź do jakiegoś lekarza...?

-niee, nie widzę takiej potrzeby.

-czyli piłaś?

-być może.

-alkoholiczka—zaśmiał się i zarzucił czule pasemko moich włosów za ucho.

-hahaha, śmieszne. Teraz to nawet po dwusetce jestem zgonem...

Friesland | Joost KleinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz