-kochanie, jesteś pewna że czujesz się na tyle dobrze, żeby jechać na ten pogrzeb?-zapytał Ski, podczas układania swoich ubrań w walizce.
-oczywiście, że tak. Chcę być tam razem z tobą...-odpowiedziałam z lekką chrypką, bo byłam przeziębiona.
-no okej, w takim razie, nie widzę nic przeciwko-uśmiechnął się i zaczął skakać pośladkami na walizkę, żeby się zamknęła-na ile chcesz zostać? Macie jeszcze z Joostem do nagrania piosenki.
-myślę, wrócę do domu od razu po pogrzebie.
‐może niech Joost pojedzie razem z nami? Ja wrócę do Was pociągiem, a wy wrócicie autem. Poza tym, nie chcę, żebyś kierowała w takim stanie.
-a ten idiota ze złamanym nadgarstkiem jak ma niby kierować?-wysmarkałam nos w chusteczkę.
-no w sumie to masz-KURDE!
Aggu tak mocno skakał po walizce, że ta aż pękneła, a jego pośladki wleciały do środka. Parsknęłam śmiechem i zrobiłam mu zdjęcie, żeby mieć co wspominać w czasie Eurowizji. Coraz bardziej ona się zbliżała, a wiem, że wtedy razem ze Ski będziemy mieli ograniczony kontakt. Wywiady, preformacje, konferencje, wywiady, jeszcze raz wywiady...no sami wiecie. Praca, praca i praca. Zero czasu na odpoczynek i przyjemności. No może troszeczkę przegięłam. Oczywiście będę starała się w wolnych chwilach dzwonić do niego, no chyba że się zdecyduje polecieć tam z nami, w co wątpie, bo panicznie się boi latać samolotem. Chcieliśmy w zeszłym roku razem z Joostem i Stien polecieć na Majorkę, co było tragiczne. Przed wejściem na pokład zemdlał i zwymiotował, ale przynajmniej wsadziliśmy go do środka bez jego marudzenia. W drogę powrotną było podobnie, ale tylko zemdlał.
-nie śmiej się, tylko mi pomóż wstać, bo sam nie mogę!-przerwał mi rozmyślanie.
-dobra dobra, już.
Zanim to, wysłałam to zdjęcie do Joosta. Zeszłam z łóżka i podałam mu rękę, aby ją pociągnął. Akurat Joost wparował do pokoju.
-no no no, staruchu, mam nadzieję, że nie złamałeś przypadkiem kości ogonowej...bo wiesz, dupa Ci się krzywo zrośnie i słabo by trochę było, co nie?-oparł się o futrynę drzwi-Sumcia nie miałaby czego klepać...
-przydałoby Ci się czasem zamknąć, wiesz?-rzuciłam mu gniewne spojrzenie-poza tym, jego pośladki nie należą do najlepszych. Widziałam o niebo lepsze.-dodałam.
-oh, tak? Na przykład czyje?-zapytał podniesionym głosem Aggu.
-Joosta.
-serio?
-no, bo on bardzo lubi się przede mną rozbierać, prawda, Gerberek?
-no prawda, chociaż tego dawno nie robiłem. W sumie to od kąt jesteś z nim-pokazał palcem na Skiego.
-...lizaliście się zanim z nią zacząłem chodzić...?-zapytał ten w goglach głosem niemal nie do usłyszenia.
Spojrzałam niedowierzając na Joosta. Stał jak wryty, podobnie jak ja. Był czerwony jak burak, ja pewnie też. Podrapał się po karku.
-uh...to źle zabrzmiało co powiedziałem, ale nie, nie lizaliśmy się...przytulanie i buziaki w policzki dla zabawy to najdalej gdzie kiedykolwiek zaszliśmy...
-raz próbował po pijaku przed naszym wyjazdem na studia, ale go w jaja kopnęłam i poszedł spać...-powiedziałam.
-z kim ja żyje...-podniósł się, wreszcie uwolniony od pękniętej walizki, w której utknął-mamy jeszcze jakąś...niezepsutą walizkę?
-mamy, ale nie zasłużyłeś, więc nie dostaniesz. Mogę Cię co najwyżej w siatkę z biedronki spakować.
-już lepsze to niż nic...-zachichotał. Wiedział, że nie jestem aż taka okrutna żeby go tak upokorzyć. Podniósł brwi.
CZYTASZ
Friesland | Joost Klein
Fanfiction-Joost...ja nadal nie mogę w to uwierzyć...tak poprostu przez te trzy miesiące mnie okłamywał i się spotykał za moimi plecami z twoją byłą...-wysmarkałam nos w rękaw od bluzy. -ja bym Cię nie zdradził...-jego dłoń kreśliła na mojej skórze kółka. -su...