~Prolog~

66 8 24
                                    

~Syriusz Black~

Już dawno przestałem liczyć ile tu jestem, za długo, bardzo za długo. Usiadłem pod żelazną kratą, która od tylu dni była zamknięta i nikt jej już nigdy nie otworzy. Moja cela nie różniła się niczym od każdej innej na tym czy zapewne innych piętrach. Mała wręcz klatka, okno w którym nawet głowa mi się nie mieści oraz coś co miało przypominać łóżko. Korytarz był pusty, ciemny i cichy, była późna noc, jedyny moment w którym mamy chociaż minimalny spokój.
 Oparłem głowę o zimną ścianę i wsłuchiwałem się w ciszę. Nagle jednak drzwi się otworzyły i do moje oczy oślepiło jaskrawe światło. Pojawiły się trzy postacie, dwóch strażników i najpewniej nowy skazaniec. Był cichy... Nie byłem w stanie go rozpoznać. Cała trójką zatrzymali się przed celą naprzeciwko mnie. Otworzyli ją i wepchnęli skazańca, a ten z głuchym hukiem upadł na podłogę. 

-Byście trochę uważali, co?- Rozbrzmiał znajomy mi głos. Strażnicy jedynie zaśmiali się i zamknęli mu kraty przed nosem i odeszli. 

Wtedy mogłem mu się przyjrzeć i już doskonale wiedziałem skąd go znam. Blond lokowane włosy, obecnie brudne i rozwalone w każdą stronę. Ciemniejsza karnacja oraz szczupła sylwetka.

-Rosier- spojrzałem na niego zszokowany, a ten na mnie. 

-Black- Nie dostrzegłem jego wyrazu twarzy gdyż jedyne źródło światła zgasło. 

~Evan Rosier~

 Byłem brutalnie prowadzony do swojej celi. Schrzaniłem sobie całe życie przez kurwa jeden błąd! Nawet kurwa nie z mojego wyboru! Nigdy tego nie chciałem, nie chciałem mieć tego jebanego znaku na swoim przedramieniu. Jednak ich to nie interesuje, masz znak? Jesteś zły. Nie ważne ile razy byłeś podawany crucio byś się zgodził, byś błagał by przestali. Nikogo nie interesuje, co próbowałeś sobie zrobić zaraz po jego utrzymaniu. Dla nich jesteś kolejnym śmierciożercą czy wyznawcą Voldemorta, niczym więcej nie jesteś. 
 Weszliśmy na korytarz pełen cel i ludzi w nich. Wszyscy spali albo chociaż próbowali spać, a ja wraz z dwójką strażników ruszyliśmy przed siebie. Zatrzymaliśmy się w połowie korytarza. Otworzyli kraty i wepchnęli mnie do środka. Uderzyłem o ziemie i zachłysnąłem się powietrzem. Spojrzałem na nich z szczerą nienawiścią. 

-Byście trochę uważali, co?- Powiedziałem do nich z irytacją, na co oni się jedynie zaśmiali i odeszli. 

 Wstałem na nogi i podszedłem do krat. Zauważyłem, że osoba w celi na przeciwko mnie przygląda mi się. Wtedy dostrzegłem kto to. Czarne długie włosy, wychudzona twarz, tatuaże na dłoniach i ramionach oraz ten sam przenikliwy wzrok co jego brata. 

-Rosier- odezwał się więzień 

-Black- Nie dostrzegłem tego jak na to zareagował bo zgasło nasze światło.

/***\

:3 

(Pisze to bo mam załamanie nerwowe i tożsamościowe- boże kim ja jestem) 

The Moon Knows {Wolfstar, RoseKiller}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz