Rozdział 1

13 3 0
                                    


RAYA

Właśnie dojeżdżałam do domu mojej nowej rodziny. Moja wychowawczyni z domu dziecka jechała zaraz za mną, ponieważ uparłam się, że pojadę moim motocyklem. Tak, posiadałam swój motocykl, nie ukradłam.

Pierwszy raz od mojego przyjazdu do domu dziecka ktoś mnie zaadoptował, a byłam tam już ponad rok. Nie bałam się, wręcz ekscytowałam się, że będę mieć nową rodzinę, w zupełnie obcym miejscu. Ciekawe jacy będą. Może będzie to starsze małżeństwo, które potrzebuje kogoś do pomocy, a jednocześnie chce kogoś obdarować miłością? A może będzie to młoda para zakochanych ludzi? Nie wiem, na tą chwilę mogę się tylko snuć domysły.

Spojrzałam na nawigację, która wskazywała abym skręciła w uliczkę. Zrobiłam to i od razu w oczy rzuciły mi się wielkie wille z równie wielkimi ogrodami. Co to, jakaś ulica dla bogaczy czy co?

Jechałam dalej ulicą, cały czas rozglądając się wokół siebie. Nawigacja wskazała na jeden z większych domów tutaj, a ja wjechałam na podjazd i zaparkowałam motocykl. Zaraz za sobą usłyszałam, jak moja wychowawczyni, pani Evans również zatrzymała się na podjeździe. Ściągnęłam kask, położyłam go na siedzeniu maszyny i podeszłam do bagażnika samochodu pani Evans, w którym znajdowała się moja walizka. Wyciągnęłam czarną, średniej wielkości walizkę i ruszyłam w stronę wejścia, przy okazji zabierając kask i telefon z motocyklu. Kątem oka widziałam, jak pani Evans podąża za mną. Podniosłam rękę i zapukałam nią w drzwi, a po chwili otworzyły się i ujrzałam drobną, niską blondynkę z niebieskimi oczami, która miała może z 40 lat.

- Cześć, Raya!- Powiedziała kobieta i uśmiechnęła się do mnie.- Jestem Anastasia, mów mi proszę po imieniu.- Zaświergotała i podała mi rękę.

- Dzień dobry.- Odpowiedziałam siląc się na uśmiech i również podałam jej dłoń.

- Dzień dobry, ja już będę jechać. Wszystkie papiery są już podpisane, więc nic tu po mnie. Do widzenia!- Powiedziała Pani Evans i odeszła z powrotem do samochodu.

- Do widzenia!- Odpowiedziała Anastasia i pociągnęła mnie do środka, zamykając za nami drzwi.- Alex, Asher, Nevan, Jacob!- Zawołała kobieta, a już po chwili w korytarzu stało czterech wspomnianych mężczyzn.

Pierwszy z prawej strony był blondynem z zielonymi oczami. Wyglądał na około 1,85 i na oko był w moim wieku.

Drugi wyglądał praktycznie tak samo jak pierwszy, tylko troszeczkę wyższy, więc obstawiałam że byli bliźniakami.

Trzeci był szatynem z niebieskimi oczami. Wyglądał na starszego niż reszta, lecz nie dużo.

Ostatnim był szatyn z zielonymi oczami, który wyglądał na trochę starszego niż kobieta.

- Raya, to jest Alex, Nevan, Asher I Jacob.- Anastasia wskazywała po kolei na każdego.

- Cześć.- Rzuciłam tylko, lekko uśmiechając się. Każdy odpowiedział to samo, lub kiwnął głową.

- Chłopaki, pokażcie Rayi jej pokój.- Powiedziała blondynka i ruszyła w inną stronę razem z Jacobem.

- Daj walizkę.- Powiedział jeden, chyba Alex. Podałam ją mu i poszliśmy w stronę schodów.

- Przepraszam że tak nic nie mówimy, ale po prostu nadal nie dowierzamy, że będziemy mieć siostrę.- Powiedział Nevan.

- Spokojnie, ja też nadal nie dowierzam, że będę mieć rodzinę.- Uspokoiłam go.

Doszliśmy do czarnych, drewnianych drzwi, które Asher otworzył i przepuścił mnie pierwszą.

Pierwsze co zauważało się po wejściu, to że wszystko było czarne. Ogromne łóżko, znajdujące się przy ścianie, przy którym stała wysoka lampka nocna. Po drugiej stronie stało biurko, na którym stał spory komputer, klawiatura i myszka, przy którym stało czarno granatowe krzesło gmaingowe. Obok niego stała średniej wielkości szafa rozsuwana, a wokół sufitu przyczepione były ledy, które aktualnie świeciły na ciemno niebieski kolor. Naprzeciwko drzwi znajdowało się ogromne okno, dzięki któremu w tym pokoju nie było tak ciemno, ponieważ ściany i sufit również były czarne. Na lewo od wejścia były drzwi z czarnego drewna, takie same jak te do pokoju. Obstawiałam, że znajdę tam łazienkę. Na tej samej ścianie co drzwi wejściowe znajdował się na razie pusty regał.

Przez to, że wpatrywałam się w ten pokój jak zaczarowana, nawet nie zarejestrowałam kiedy Alex, Asher i Nevan wskoczyli mi na łóżko.

- I jak? – Zapytał Asher z nadzieją w głosie. Wszyscy przypatrywali mi się z niepewnością wymalowaną na twarzy.

- Jest... pięknie. Brak mi słów.- Odpowiedziałam szczerze. Powolnym krokiem podeszłam do krzesła i usiadłam na nim, cały czas wpatrując się w pokój. Zaśmiali się w reakcji na moje zachwycenie.

- Chodź tu.- Powiedział Nevan, wstając i rozłożył ręce, abym się wtuliła. Wstałam z krzesła i to zrobiłam, a chłopak z powrotem wylądował na materacu, który był bardzo miękki. Znajdowałam się w samym środku pomiędzy Nevanem a Alexem.  Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo zmęczona byłam podróżą. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.


Cześć!

Rozdziały nie będą pojawiały się regularnie, ze względu na mój brak czasu. Mogą pojawiać się błędy lub fabuła będzie trochę niezrozumiała, ale proszę mi to wybaczyć. Jest to moja pierwsza książka i nie mam żadnego doświadczenia w pisaniu.

Jeśli rozdział ci się spodobał, zostaw coś po sobie!

                                                  772 słowa

                                                 


RideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz