✧ 3.1 Odpowiedni czas ✧

45 8 5
                                    

— Mia! - krzyknęłam do małej brunetki — Zostaw brata!

— On mnie ugryzł! - wykrzyknęła zbuntowana.

— To jeszcze maluch, Mi. Też taka byłaś. - uśmiechnęłam się lekko do niej, przy tym głaskając ją po włosach — Gryzłaś mnie jak popadnie. Od zawsze wolałaś Tatę - jego nigdy nie ugryzłaś. - zaśmiałam się do niej, a ona wtuliła się do mnie.

Ta mała pociecha jest rozkoszna.
Nasza córka, to istny dar.

Co prawda nie jest już taka mała, bo za kilka dni kończy 8 lat i zaraz idzie do drugiej klasy, ale dla mnie zawsze pozostanie malutką bubą.

Faktycznie mając już na pieńku trzy dyszki, zupełnie inaczej na to wszystko patrzę.

Chwilę później, kiedy wszystkie emocje ucichły podeszłam do swojego męża, który na rękach trzymał naszą drugą pociechę - Alejandro - i przytuliłam obojgu. Przy nim mam poczucie bezpieczeństwa, miłości i wsparcia. Nasza więź jest wyjątkowa.

Pablo jest idealnym tatą dla naszych dzieci - nawet lepszym niż mi się wydawało. Oczywiście Mia się nie zmieniła i nadal jest oczkiem w głowie Tatusia. Dzięki temu też pokochała piłkę nożną - choć wujkowie też mieli na to duży wpływ - i nawet gra w drużynie dla dzieci. Ale nie tylko z charakteru przypomina Pablo - z wyglądu tym bardziej. Czasami zdaje mi się, że odziedziczyła po nim wszystkie cechy jakie się dało - czy to charakteru czy wyglądu - a po mnie żadne...
Skrycie mam nadzieję, że jak ten mały demonek dorośnie, to ukażą jej się i moje geny...

Natomiast jeśli chodzi o małego Alejandro, to jest synkiem mamusi (moim), choć ma dopiero cztery latka. Trudno mi określić w jego wieku, czy ma takie zamiłowanie do piłki jak jego siostra. Ale wiem jedno - Mia jest jego autorytetem i wszystko powtarza za nią. Wiem również, że chociaż mimo tego, że ona nie zawsze jest dla niego wyrozumiała, bo sama jest jeszcze dzieckiem, to w każdej sytuacji stanie za nim murem i nie pozwoli żeby mu się coś stało. Bardzo mnie to cieszy, bo jest to oznaka, że dobrze ją wychowaliśmy pomimo wszelkich trudności, które nasza relacja z Pablo zawierała w przeszłości.

Będąc szczera, czasami to wszystko daje o sobie znać, a mi w randomowej chwili przypomina się co kiedyś zrobił, jednak jestem świadoma tego, że obecnie nie chciałby nigdy dla mnie, ani dla rodziny źle. Dlatego też nie mam obaw o żadne tego typu krzywe akcje. Mam pełne zaufanie do niego.

— Kochanie - zwrócił się do mnie Hiszpan — Wychodzę na trening. Po drodze zahaczę o jakiś sklep i coś kupię - puścił mi oczko, gdyż mała była obok, skradł mi buziaka - dzieciakom również - i wyszedł.

Naprawdę czasem podziwiam jego determinację do wszystkiego. Jest spokojny, nie daje się wyprowadzić z równowagi, oddany miłości i rodzinie i przede wszystkim nigdy nie odpuszcza, nawet jeśli jest już skrajnie zmęczony.

Po chwili mój mąż wyszedł z domu, a Ja szybko poszłam do kuchni przygotować posiłek dla dzieciaków i dla siebie. Mia jak zwykle nie była pocieszona, że nie może iść z Tatą na trening, by odwiedzić wujków, lecz zarząd względnie zakazał wprowadzania rodzin na treningi jakieś pół roku temu. Mi to ryba, ale jak wytłumaczyć małemu dziecku, że nie może zobaczyć jak jego rodzic trenuje, bo jakiś jego odgórny szef tego zakazał? Nie da się. Codziennie - czasem nawet kilka razy - staram się jej to wytłumaczyć, ale jak mam wytłumaczyć coś, czego sama nie rozumiem?

Nagle moje rozmyślenie przerwał dzwonek do drzwi. Kogo niesie o tej porze? Jest dopiero dziesiąta rano, a chłopcy szykują się na trening. Może to Pablo czegoś zapomniał? Szczerze nie zdziwiłoby...

— Co ty tu robisz? - zapytałam oszołomiona, otwierając przy tym drzwi domu - I w ogóle skąd masz mój adres?!

— To drugie nie jest ważne. Mogę wejść? - zapytała wprost, bez skrupułów.

Time to change ||Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz