Rozdział 4 - Pierwsza Sala

12 1 13
                                    


Wszyscy, łącznie z przewodniczką znaleźli się w cichym korytarzu. Był on w odcieniach szarości, chłodnego marmuru. Nie napawał optymizmem, lecz także nie straszył jakoś. Od tak, zwykły korytarz. Nic nadzwyczajnego. 

Niektóre osoby nerwowo się kręciły, jakby spodziewały się czegoś wow od samego początku. 

Im szli dalej, tym bardziej głośno się robiło. Zaczęli słyszeć dźwięki taśm, maszyn oraz robotników. Być tutaj zatrudnionym to ogromny zaszczyt! Nie dosyć że Fabryka, to jeszcze jej główna filia. Tu byle osoby z ulicy nie wezmą. Czasami Fabryka robi selekcje wśród dużego zbiegowiska ludzi, oceniając, który z nich najbardziej pasuje. Ale najczęściej sami ludzie wysyłają tam swoje CV, kiedy ogłaszany jest nabór. 

Nie dosyć że musi w praktyce pokazać swoją wiedzę, to jeszcze zdać test na zaufanie. A go bardzo trudno zdać. Nana szczerze nie brała w nim udziału, a przynajmniej nie pamięta, żeby to miało miejsce. Jej pani mówiła, że została stworzona do rzeczy wielkich, więc nie trzeba było jej jeszcze testować. Nana wręcz pyszniła się tym. Zostać specjalnie stworzonym! Co za zaszczyt! 

Wszyscy ambitni ludzie od najmłodszych lat starają się spełnić wymagania, niekiedy popychani przez ambicje rodziców. Pracownicy mieszkają w budynku, nie wypuszcza się ich z miejsca pracy nawet do domu, gdyż obawiają się o bezpieczeństwo pracowników. Każdy mógłby porwać taką osobę i zmusić, by zdradziła techniki Fabryki. Wiele firm z zazdrości zagryzało palce, widząc sukcesy odnoszone przed nią. 

Wkroczenie na salę produkcyjna spowodowało, że Nana wróciła do rzeczywistości. 

Ogromne pomieszczenie pełne maszyn, rur, kabli i śmiesznego zapachu. 

- Tutaj tworzy się materiał na ciało Lalek. - wyjaśniła, wskazując pracujących ludzi, niektórzy wysypywali coś do wielkiej tuby, przypominającej troszkę pralkę, do której wrzuca się pranie u góry. Wielkie mieszadło, cały czas mieszało, a z otworu wylatywał czasami biały pył. 

- Należy nosić maskę i ubranie ochronne, bo ten pył może być niebezpieczny. - odparła swobodnie.

Ludzie w grupie od razu zakryli swoje twarze bluzami, szalikami, no co tam mieli przy sobie. 

- Ale spokojnie! - zaśmiała się Nana, widząc to. - Jak tak krótki czas będziecie narażeni, to nic wam się nie stanie. Oni pracują tu osiem godzin dziennie. I wręcz w d y c h a j ą opary. 

Tamci kiwnęli głowami i z niepewnymi uśmiechami odsunęli materiał z ust i nosa. 

- Także się nie przejmować. Tak mała ilość nic wam nie zrobi. Gdybyście tam wpadli...to co innego. Wiecie że płynne ciało Lalki potrafi wchłaniać wszystkie? Nawet ludzi. 

Uczestnicy wycieczki aż się odsunęli.

- Ż...że co? - pisnęła jedna kobieta.

- Na początku pracownicy nie przestrzegali środków bezpieczeństwa. I kiedyś...ktoś wpadł do środka. 

Próbowali go znaleźć, wyłączyli maszynę i wołali, by wypłynął. Nie było odzewu. Dopiero chwilę później jeden z jego kolegów zanurzył rękę, by spróbować napotkać ciało. Zgadnijcie co się stało. Nie wyciągnął już tej ręki. Została wchłonięta jako część Lalki, która się wtedy tworzyła. A raczej kilku, bo z jednej takiej kadzi wytwarza się najczęściej tak z dwie i pół ciała Lalki. Ale po tym incydencie już wszystko zostało odpowiednio zabezpieczone. Kadź jest otwarta tylko wtedy, gdy sypie się składniki, a i tak wtedy pracownicy są podpięci do pasów bezpieczeństwa. Nie ma ryzyka, że ktoś spadnie. Najwyżej będzie śmiech jak zadynda uwieszony za pas. 

Parę osób odetchnęło z ulgą. 

- Fabryka zawsze się uczy i zawsze wdraża to czego się nauczyła. - odparła dumnie Nana.

- Oj tak...cieszymy się że powstałyśmy w niej. - odpowiedziały chórkiem Lalki. Ludzie też byli oczarowani. Bo który pracodawca tak dba o pracowników, w dodatku płaci im mega dobrze? No właśnie!

- Ile się płaci takiemu pracownikowi? - spytała jedna nastolatka. 

- Tyle, że z rocznej pensji może sobie kupić wspaniałą willę dwupiętrową z ogrodem. - odparła Nana. - i oczywiście ją utrzymać wraz z rodziną. 

- Wooooo! - całą grupę opanował zachwyt. 

- Ale... przecież oni śpią w Fabryce...na co im takie pieniądze? - spytała jedna z Ludzi.

- Głównie dla rodziny. Jeden pracownik Fabryki sprawia, że nikt nie musi pracować. A dzieci mają zapewnioną spokojną przyszłość. Są osoby, które mogą wychodzić. Są to Twórcy. 

- Ale oni mają jeszcze większą wiedzę! - wyrwało się chłopaczkowi w końcowym stadium młodzieńczego trądziku. 

- Ale...mają też coś, czego zwykli pracownicy nie mają. - powiedziała tajemniczo Nana. - Każdy z nich ma swoją Lalkę ochroniarza. A ich nie da się pokonać. Nawet jeśli się ją porwie...w jednej chwili następuje mechanizm autodestrukcji.

- Autodestrukcji?! - Lalki tym razem pisnęły. - ale dlaczego?!

-Żeby nikt nie wykorzystał waszych ciał. Poddając je analizie, mogliby odkryć skład i metody budowania nas. A wtedy byłoby kiepsko.

- Ale...musimy umierać? Ja nie chcę umierać! To nie fair.

Nana doskoczyła do niej. Spojrzała jej głęboko w oczy swoimi złotymi. To była jedna z tych rebeliantek żujących gumę. 

- Coś ty powiedziała?! Wiesz że Lalki mają służyć i umierać za Ludzi, prawda? To jest bardzo fair. Jeszcze raz powiesz coś takiego, a niestety trzeba będzie cię zgłosić do Twórców. - odsunęła się od niej. - A nikt tego nie chce. 

Tamta dygotała. Jej koleżanka również miała nietęgą minę. Nana była zadowolona z efektu jaki wywołała. Czasami trzeba było straszyć, by zapobiec dużo gorszym następstwom. 

- Dobra! - obróciła się do reszty grupy z anielskim uśmiechem. - To idziemy dalej. 

W tej stopionej mieszaninie łączone są wszystkie składniki. Z oczywistych racji nie podam składu. A tutaj...- wskazała na kolejne bloki. - Wlewa się tą masę do form. Ręka, noga, udo, kolano...milion małych części, które są sprawdzane przez pracowników czy są w porządku. O tutaj możecie zobaczyć ten proces. Ale żeby im nie przeszkadzać, chodźmy za lustro weneckie. - wyprowadziła ich tymi samymi drzwiami, którymi weszli i poprowadziła ich korytarzem przez dłuższą chwilę. Przed nimi pojawiła się duża lustrzana ściana. 

- Tutaj możemy obserwować ich pracę. - wskazała na pracowników w specjalnych ubraniach, którzy sprawdzali każdą malutką część przyszłej Lalki. 

- Jak widzicie, wszystkie części są białe. Dzieje się tak, gdyż najłatwiej potem nadać ciału taki kolor jaki chce klient. Tak, moi drodzy. Najczęściej Lalki tworzy się pod konkretny projekt we współpracy Budowniczych, Twórców oraz klientów. Lalki niższej jakości tworzy się hurtowo, lecz i tak każda z nich ma własną osobowość, własny wygląd. Tylko że kolory nadaje im Budowniczy sam jeden. Chodźmy do następnej sali. 

NanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz