Rozdział 19 Noc i poranek

91 13 36
                                    

Jake

Vivienne zasypiała w moich ramionach. Groziła mi jeszcze kilkakrotnie, a gdy była już na granicy snu i jawy, rozluźniła się całkowicie. Jej oddech stał się spokojny, miarowy i już sam nie wiedziałem, czy śpi, czy dalej ze sobą walczy. Przesypywałem leniwie włosy, które wypadły jej z kucyka i muskałem skórę. Czekałem, aż całkowicie zaśnie, by po cichu się wymknąć. Być może zachowywałem się w ten sposób jak ostatni kutas, po tym, na co mi pozwoliła, ale ona miała coś do załatwienia, a ja musiałem wykonać zlecenie. Bez wątpienia dręczyły ją demony przeszłości, widziałem to w strachu, który próbowała ukryć nad jeziorem i w jej spojrzeniu, gdy przekroczyłem próg mieszkania.

Gdy myślałem, że ukoiłem jej nerwy, wymamrotała słowa, które miałem zapamiętać na zawsze:

– Wiesz, że kiedyś bałam się dotyku, że gdy mnie upodlono parzył jak ogień i wywlekał lęk, którego nie zapomnę nigdy w życiu? A teraz z nią zrobią to samo.

– Co masz na myśli? – szepnąłem sennie, ale ona ani drgnęła. Przestałem muskać jej pierś i przeczesywać włosy. Po chwili dotarło do mnie, że mówi przez sen.

– Zrobią z nią to samo. Zgwałcą, zniszczą, sprowadzą w nicość, by stworzyć maszynę bez serca. Latami będzie się obwiniać, będzie bała się zbliżyć do kogokolwiek.

– Vivienne? – Zmarszczyłem brwi, nie podobało mi się to co mówi, a zimny dreszcz przeszył mnie pod wpływem prawdy, którą bezwiednie mi wyznała.

– Będzie czekać ponad dekadę, by zaufać, by dotyk stał się przyjemnością, a umysł i ciało nauczą się czerpać z niego rozkosz, gdy będzie mogła rozpaść się w ramionach mężczyzny, jak ja dzisiaj.

– O kim mówisz? – Spiąłem mięśnie i mimowolnie drgnąłem, ale na szczęście jej nie obudziłem. Gdybym to zrobił, nie powiedziałaby mi niczego.

– O Glassville... że tam trafi – mówiła coraz mniej zrozumiale.

– Kto tam trafi?

– Moja... – urwała i westchnęła głęboko – ...ona nie ma swojego...

– Kogo nie ma? – Musnąłem ustami jej skroń, ale zapadała w coraz głębszy sen i wątpiłem, czy uda mi się wyciągnąć cokolwiek więcej. – Kogo, Vivienne?

– Diabła – dokończyła i nie odezwała się już więcej.

Zastygłem. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, co zrobić z wiedzą, którą posiadłem. Patrzyłem więc na nią jak śpi, jak jej klatka piersiowa unosi się i opada. Na zamknięte oczy, długie rzęsy i lekko rozchylone usta.

Chciałem zostać, a jednocześnie wyjść i wyżyć się na ofierze, którą miałem dopaść tej nocy. Odetchnąłem i sięgnąłem po komórkę, by sprawdzić godzinę.

– Północ – mruknąłem i powoli wysunąłem rękę spod głowy, Vivienne.

Siedziałem obok niej i nie mogłem oderwać oczu. W tamtym momencie wydawała się tak krucha, tak bezbronna, a plaster na jej ramieniu krzyczał do mnie, że Glassville niemal ją unicestwiło. Już rozumiałem, dlaczego wyrżnęła sobie numer seryjny zamiast pokryć go nowym tatuażem. Czy to, o czym opowiadała stało się tam, czy jeszcze wcześniej? Kim jest kobieta, o której mamrotała przez sen? Kto ją skrzywdził?

Jej lista nazwisk nabrała nowego sensu, ale były tam także nazwiska, które i mnie interesowały.

Przymknąłem oczy i odetchnąłem, by uspokoić nerwy.

Pieśń Nocy 18+ [ZAKOŃCZONE] Dylogia Słowik i DiabełOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz