Już zasnął. Jego ciało bezwładnie leżało na łóżku. W całkowitym bezruchu. Gdyby nie jego unoszący się tors, nie miałaby pojęcia, że on jeszcze żyje. Nie ruszał się. W ogóle. Nawet twarz miał zastygniętą.
Widziała go w całej okazałości.
Wyglądał tak uroczo...
Jego prawy policzek delikatnie przytulał się do poduszki, a usta miał ledwie rozwarte. Ciemne kosmyki włosów subtelnie otulały jego czoło, opadały też na policzek. Nie rozumiała dlaczego, ale na sam jego widok, gdy on tak spał (ach, tak spokojnie spał...), to aż sama w sobie poczuła dziwny spokój. Czuła, jakby miał się zaraz obudzić i powiedzieć z ujmującą czułością w głosie, że jej wybacza. Za całe te zło. On wybaczy. Za wszystko, co ją spotkało. On wybaczy. Za wszystko, co ona zrobiła. On jej wybaczy.
Oddychał tak głęboko, bez żadnych nerwów... tak niewinnie. Jakby się niczym nie przejmował. Jakby się niczego nie bał. Prawie jak małe dziecko...
Nie to, co ona. Stała jak wryta nad jego ciałem, jak śmierć, tuż przy łóżku. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami, jakby chciała rozebrać go wzrokiem. Wręcz świdrowała go swoim wnikliwym spojrzeniem. Czuła jakby zaraz miała ugryźć zakazany owoc. Myśli toczyły zażartą bitwę w jej głowie: moralność nie pozwoliłaby na skrzywdzenie kogokolwiek, ba! nigdy w życiu by nikogo nie wykorzystała w żaden sposób. Nigdy. To nieetyczne. To nienormalne. Niemożliwe.
Ale w głębi serca pragnęła tego. Jego dotyku. Jego ciepła. Jego spokoju. Jego ciała.
W przeciwieństwie do niego, oddychała ledwo, nerwowo, jakby wszystko na całym świecie zależało od tego, co zaraz zrobi. Kotłowały się w niej przeróżne emocje. Czuła presję. Strach. Pożądanie.
W końcu nachyliła się nad nim. Jej ręce trzęsły się niemiłosiernie, nie mogła już nad tym zapanować. Najostrożniej jak tylko potrafiła, położyła dłoń na jego odsłoniętym policzku. On ani drgnął. Spał. Jak zabity. Tak niewinnie.
W skupieniu zdjęła kosmyki włosów z jego policzka. Natłok myśli dalej nie dawał jej spokoju.
,,Ja tak cię przepraszam",
,,Wybacz mi",
,,Każ mi przestać, proszę",
,,Ja cię błagam, wybacz mi, błagam!".
Ale niestety, te słowa pozostały tylko i wyłącznie w jej głowie. Bo być może, w głębi serca... wcale nie było jej tak przykro?
Przesuwała tą samą dłonią od jego twarzy do szyi i dalej; jej ręka oraz oczy wędrowały coraz niżej po jego ciele. Na klatce piersiowej spotkały się już obie jej dłonie, aby razem, powolnie, ale z precyzją, przebrnąć aż do samego pasa.
Ona, właśnie tam, zatrzymała się na chwilę, aby wziąć ostatni głęboki oddech.
Uklękła okrakiem nad jego udami. Włożyła ręce pod jego koszulkę. On był taki ciepły... ale wciąż, ani drgnął. Już nie było dla nikogo odwrotu.
Poczuła na swoich dłoniach bicie jego serca. Czuła je tak mocno, że aż się przestraszyła, że jego serce mogło zaraz wyskoczyć przez klatkę piersiową.
Nie potrafiła już stwierdzić czy to bicie, które czuła, było oznaką życia, czy wołaniem o pomoc.
Już nic nie potrafiła stwierdzić. Już nic się nie liczyło. Jej serce już od dawna było całkowicie porażone.
CZYTASZ
CARDIAC PALSY
Mystery / ThrillerTo fantastyczne uczucie, kiedy wreszcie na swojej drodze spotkasz kogoś wręcz idealnego... ale co z tego, skoro poznaliście się w złym miejscu, o złym czasie?