Rozmowa z matką przekonała Polinę do współpracy. Przynajmniej na razie. Dzięki temu reszta kolacji minęła nam we względnie przyjemnej atmosferze, bez wulgaryzmów i kpin ze strony dziewczyny.
Moja przyszła kochanka po posiłku posłusznie wróciła do swojej sypialni i zmęczona nadmiarem wrażeń szybko zasnęła. Cieszyło mnie to. Czekał ją kolejny męczący dzień.
– Czy te wszystkie zabiegi są konieczne? – zapytała przy śniadaniu, ułamując kawałek rogalika.
– Tak, potraktuj je jak prezent z okazji nowego początku – potwierdziłem i odłożyłem sztućce. – Zrelaksuj się, skorzystaj z tego, co ci oferuję – zachęcałem.
Zazwyczaj nie marnowałem czasu i po skończonym posiłku od razu opuszczałem jadalnię, jednak przyjemność z obserwowania Poliny była zbyt wielka. Poza tym nie miałem zaplanowanego dnia pełnego pracy. Chciałem towarzyszyć dziewczynie przynajmniej na początku, by upewnić się, że jej zachowanie względem gości będzie nienaganne.
– Osoby, które przyjadą znają angielski, więc bez problemu się z nimi porozumiesz – dodałem, aby nie zaskoczyć mojej pięknej towarzyszki. – Pamiętaj jednak o naszej wczorajszej rozmowie. Od tego jak postąpisz, zależy przyszłość nie twoja, a twoich najbliższych – nie kryłem groźby.
Początkowy blask w oczach dziewczyny przygasł, a ona sama spuściła głowę i skupiła się na dokończeniu posiłku. Z przyjemnością obserwowałem jej smukłe palce, a moje ciało ożywiło się, kiedy wsunęła jeden z nich pomiędzy wargi i zlizała dżem. Normalnie uznałbym takie zachowanie za niewybaczalne, ale musiałem przyznać, że się podnieciłem.
Poruszyłem się niespokojnie na krześle, czując lekki dyskomfort poniżej pasa. Moje spodnie zrobiły się zbyt ciasne.
– Kończ już – nakazałem ochrypłym od emocji głosem.
Polina uniosła jedną brew w geście biernego buntu, lecz posłuchała. Odłożyła resztę rogalika, upiła ostatni łyk kawy i wytarła usta oraz dłonie w lnianą serwetkę.
Nie minęło pięć minut, a pod bramę zajechali zatrudnieni przeze mnie ludzie. Barwna grupa weszła jak do siebie, co wywołało moją irytację. Przemilczałem to. Chciałem, by moja przyszła kochanka poczuła się dopieszczona, więc nie mogłem sobie pozwolić na psucie atmosfery.
– Bella! – zawołał wysokim głosem stylista. – Mam dla ciebie cudowne ciuszki!
Mężczyzna miał na sobie garnitur o oryginalnej, szmaragdowej barwie oraz sztuczne, różowe futro. Jego strój był torturą dla moich oczu. Preferowałem stonowane barwy, sam najczęściej wybierałem czerń i granat. Ten jegomość swoim wyglądem psuł wystrój mojego salonu.
– Zacznijmy od włosów – zaproponowałem, przerywając irytujący szczebiot przybyłych, którzy rozpływali się nad urodą przytłoczonej sytuacją Poliny.
Dziewczyna spojrzała na mnie z żalem, jakbym coś jej odebrał. Widocznie była spragniona komplementów, musiałem zadbać, by dostawała je ode mnie. Nie od obcych.
Fryzjer wraz z asystentką rozstawili przenośny salon, a moja przyszła kochanka usiadła przed lustrem.
Sam rozgościłem się na kanapie, obserwując całe to zamieszanie. Powoli zaczynałem żałować decyzji o sprowadzeniu tych wszystkich ludzi do swojego domu. Wprowadzali ogromne zamieszanie. Byli hałaśliwi. Przemeblowali pomieszczenie, by uzyskać potrzebną przestrzeń. Mogłem zamówić ubrania przez internet i zabrać Polinę do salonu w miasteczku. Może nie byłoby to tak ekskluzywne jak fryzjerzy z Paryża, ale ona nie potrzebowała wiele. I tak była idealna.
– Chciałabym skrócić włosy. Może coś takiego... – Polina pokazała fryzjerce długość zaledwie do ramion.
– Nie! – zakazałem od razu. Mój głos był podniesiony, zareagowałem zbyt gwałtownie.

CZYTASZ
Silvestre (WYDANA!!!)
RomanceSilvestre Ojeda - mężczyzna, który ma wszystko i nie zna słowa "nie". Do czasu, aż słyszy je od stanowczej, pięknej Poliny Klimowej. Od tej chwili istnieje dla niego tylko ona i zrobi wszystko, by ją zdobyć. Nawet jeśli jego metody będą niekonwencjo...