Rozdział 1 |Pakt Krwi|

20 3 12
                                    

~Pov.Katia~

Była późna noc, a korony drzew zasłaniały światło księżyca, leśna droga była ciemna, pełna gałęzi i kamieni.

Coraz bardziej czułam narastające zmęczenie, a nogi odmawiały posłuszeństwa, oddech był nie równy i niespokojny.

Krzyki za mną, stawały się coraz głośniejsze, wiedziałam ze dłużej nie podołam.

Poleciałam w dół, czując przeszywający mnie ból, w kostce, jedyne co amortyzowało mój upadek, to błoto pomieszane z liśćmi.

Dreszcze przeszły po moim ciele, gdy powoli uniosłam wzrok starając się przezwyciężyć ból.

Całe moje ciało mnie paliło, gdy tylko podniosłam się na nogi i przetarłam twarz ręką.

Gdy tylko zrobiłam krok znów upadłam na ziemię, nie mając już siły poddałam się, poddałam się swojemu cierpieniu, za chwilę miałam umrzeć, przez osobę która nazywała się moją rodziną,chociaż dalszą to nadal rodziną.

A do tego ten ból głowy i tępy głuchy pisk w mojej głowie, spowodowany najpewniej przez uderzenie.

- czyli to tak umrę? - zaśmiałam się sucho, obracając się na plecy.

Martwym wzrokiem, wpatrywałam się w gwieździste niebo, przysłonięte koronami drzew, które kołysały się na wietrze, tworząc ciekawy, relaksujący widok.

Poczułam ciepłe uczucie spływającej krwi z mojego nosa, a piski stawały się głośniejsze, pogodziłam się z tym że umrę, z tym że nikt mi nie pomoże, tym jak bardzo moja śmierć będzie krwawa.

Szelest liści stawał się coraz bardziej głośniejszy, ale nie przejmowałam się tym, to był mój koniec.

- gdybym tylko wiedziała wcześniej - szepnęłam ściągając opaskę ozdobioną piórkiem.

Po raz ostatni spojrzałam się na niebo, lecz tam zamiast fascynującego nieba, zobaczyłam istotę bez twarzy.

W patrywalam się w niego puki nie poczułam ostrego bólu głowy, a przed moimi oczami pojawiały się czarne plamy.

Widziałam tylko zarys jego sylwetki i to że z jego pleców coś się wyłaniało, a potem usłyszałam głośny krzyk i pękające kości.

Co dziwne, nie pochodziły one odemnie, tylko od mojego wuja Edwarda.

Po chwili krzyki ustały i tylko było można usłyszeć głuchy dźwięk upadającego ciała, a mroczki przed moimi oczami ustały.

Otworzyłam szerzej oczy, oddychając ciężko, pisk w głowie nadal nie ustawał, stał się ciższy, a ból głowy przeszedł.

- Kim jesteś? - zapytałam nadal leżąc.

- To kim jestem, nie ma dla ciebie znaczenia, człowieku - powiedział chłodno.

Nagle z jego pleców, wyłoniło się pare czarnych macek.

Nie umialam się poruszyć, moje ciało stało się, bardzo ciężkie, a jego czarne jak smoła nitki, cosie czy co to było, zaczeły owijać się wokół moich nadgarstków i na talii.

Uścisk był mocny i stanowczy, wisiałam w powietrzu, mój oddech przyspieszył, a strach sparaliżował moje ciało.

Nie miał twarzy... myślałam że to tylko maska... ale on serio jej nie miał, tylko lekki zarys tam gdzie powinny być, oczy i nos a także usta, chociaż i tak był ledwo widoczny.

Myślałam że ta chwila trwa wiecznie, chciałam aby śmierć nadeszła od razu, znów czułam ból, jakby coś wiercało się w moją głowe.

Syknęłam i zamknęłam oczy, niemal boleśnie, aż zaczęłam widzieć kolory.

- jesteś bezużyteczna - jego głos rozniósł się po mojej głowie.

Nic nie powiedziałam, przez moją głowe przeleciało dużo myśli, czułam jak jego ucisk stawał się bolesny, nadal nie otworzyłam oczu.

- ale... - powiedział groźnie puszczając mnie na ziemie.

Syknęłam uderzając kolanami o ziemie znów czując ból, pare łez uroniłam patrząc w górę na niego.

- daje ci wybór, zostaniesz moim sługą albo, skończysz jak swój wuj - powiedział wskazując na truchło leżące pod drzewem.

Odrazu po moich plecach przeszedł dreszcz, drżącym głosem wyszepralam cicho.

- zostane.

Znów poczułam jak owinął się wokół moich bioder, pomagając mi wstać na nogi, trzęsłam się ze strachu.

Chwycił moją dłoń i popatrzył się na nią, a potem chyba na mnie.

Bez ostrzeżenia w dźgnął mnie swoją macką w dłoń, zostawiając dużą ranę z której nadal sączyła się krew, chciałam się wyrwać i uciec ale za mocno mnie trzymał.

Po chwili zrobił to samo se swoją, tylko że jego ręką, była pokryta czarną mazią, mój umysł krzyczał, abym uciekała ale nie mogłam.

Jego krew zaczęła kapać na moją ranę, robiło mi się słabo, nie wiedziałam czy to z utraty krwi czy palącego bólu w całym ciele.

Moje ciało wydało głuchy dźwięk gdy znów uderzyłam o ziemie, wiedziałam ze tam stał i patrzył się na mnię, nie miał może twarzy, ale wiedziałam że jakby mógł uśmiechnął by się perfidnie.

- Pakt krwi, został zawart - powiedział groźnie swoim niskim głosem.

Nie odpowiedziałam było mi słabo, po prostu zemdlałam.



~~Demi_Devon


Bound by Blood |Slenderman x OC|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz