Obudziłem się z krzykiem cały spocony.
Tak wygląda życie po śmierci?
Podniosłem telefon i zobaczyłem nieodebrane połączenia od paru osób.
Wyciągnąłem rękę przed siebie patrząc na nią.
Umarłem?
Czy ja poważnie przedawkowałem leki?
Czułem przeogromny strach.
Zadzwoniłem w panice do Bartka.
- Widzieliśmy się dzisiaj? - Spytałem chaotycznie bez przywitania.
- No w domu Genzie, ale musiałem załatwić sprawy biznesowe, a potem nie odbierałeś. - Mowil, co mnie lekko uspokoiło.
- Poważnie? - Dopytałem.
- No tak, a coś się stało? - Mówił jakby zdziwiony.
- Miałem sen, tak realny, że byłem pewnien, że nie żyje. - Serce nadal mi potwornie biło.
- Bałem się, że coś sobie zrobiłeś, bo nie bylo z tobą kontaktu przez parę godzin. - Mówił po czym nastała chwila ciszy. - Mogę do ciebie przyjechać? - Zapytał.
- Jeśli chcesz to jasne. - Odpowiedziałem czując strach, że sytuacja ze snu może się powtórzyć.
Rozwiązałem bandaż przez co musiałem patrzeć na tą okropną ranę, ale nie przejąłem się na tak bardzo mając w myślach inną sytuację i poszedłem pod prysznic. Strasznie byłem spocony przez ten koszmar, a niedługo miał być u mnie Bartek.
Przebrałem się w czyste ubrania zaklejając nogę gazą i plastrami w taśmie nie chcąc bawić się w bandaże. Faktycznie, gdyby była trochę głębsza byłaby do szycia.
Siedziałem rozmyślać, że faktycznie sen różnił się momentami od życia realnego, ale nawet nie miałem czasu myśleć wtedy o tym.
Przecież umierając zwijałbym się z bólu.
Usłyszałem dzwonek do drzwi więc otworzyłem.
- Hej jak się czujesz? - Spytał przytulając mnie.
- Nie wiem. - Odpowiedziałem puszczając go.
Usiedliśmy na kanapie w salonie. Trwała chwila niezręcznej ciszy, którą przerwałem.
- Śniło mi się, że się zabiłem. - Mówiłem patrząc pusto przed siebie.
- Opowiadaj, ja słucham. - Położył swoją dłoń na mojej.
- Przez to, że... - Zatrzymałem się, gdy przypomniały mi się jego słowa w śnie. - Pomińmy to. - Rzuciłem spoglądając na niego. - Śniło mi się, że przez pewną sytuację, połknąłem w chuj tabletek przeciwbólowych które zapiłem wódka czekając na pewną śmierć. - Rozpłakałem się jak dziecko.
- To był tylko sen myszko, nie bój się. - Myszko? Trochę dziwne, ale urocze.
- Zaczęło się od tego. - Wziąłem głęboki wdech. - Nasze pierwsze spotkanie, Pamiętam to jak dzisiaj, byłem za młodym dzieciakiem. - Wziąłem ponownie głęboki wdech i opowiadałem dalej. - Otwarta trumna narodziła traumę, A ja tylko chciałem pożegnać się z dziadkiem. - Mówiłem znowu wracając do tych okropnych wspomnień. Nie mogłem uspokoić płaczu gdy tylko w myślach miałem to okropne wspomnienie.
- Cieszę, się, że otwierasz się przedemna. - Mówił przejeżdżając kciukiem po mojej dłoni.
- Skoro ja ci mówię tyle, powiesz mi co pamiętasz z ostatniego picia? - Spytałem nie chcąc żyć w niewiedzy.

CZYTASZ
Tanatofobia | Partek
FanfictionPatryk z tanatofobia, w której wcale nie pomaga mu miłość do Bartka. Jednak też nie opuszcza go mimo jego zachowań. Jak potoczy się dalsza historia? Czy tanatofobia zdoła go wyniszczyć do końca?