Silva

38 7 2
                                    


— Czego ode mnie oczekujesz? — fuka na Krisa.

Sama myśl o wcześniejszym życiu drażni Elizę.

— Słuchaj, nie wiem jak cię wytropił, ale jakoś to zrobił. Co gorsza wydaje mi się, że to z jego winy zginęła twoja przyjaciółka. — Kris macha umięśnioną ręką w szarej polówce wskazując las za oknem.

— Dla Boga Nicości nie powinno stanowić to trudności. Po tylu latach, przecież dobrze się ukrywamy, Ziemia neutralizuje magię. Farasha powinna nas uprzedzić  — rzekła Megan spokojnie krojąc chleb.

— Właśnie, nie mieli jak nas wytropić, tu nie zostawiamy żadnych śladów. Matka twierdziła że tu nie będzie mnie szukał. Sam nie może się pofatygować? — zapytała Eliza zakładając ręce na piersi.

Nigdy nie przepadała za Krisem, nikt nie działa jej tak na nerwy jak jego osoba.

— Dziewczyny, ja jestem tak samo zdezorientowany co wy. Sokar jest zdeterminowany aby cię odnaleźć i sprowadzić do przejścia. Chce chyba urządzić zjazd rodzinny w zaświatach — odpowiedział mieszając zioła, miażdżąc je  w moździerzu.

Jego przystojna twarz jest skierowana prosto na Megan.

  — Nie chcę być niemiła, ale to ty ostatnio za często przeskakujesz na Silve, może w końcu złapał twój trop, dobrze wie, że jesteś związany z Megi, a ona jest moja strażniczką tutaj. — Wskazuje kawałkiem wegańskiego kabanosa na siostrę.

Megan pomyślała o śniadaniu, siostra jest jej za to dozgonnie wdzięczna.

Kris kiwa przecząco głową,  jego bujne chodź krótkie brązowe loki zakołysały wraz z nią.

  — Być może, tak czy siak od dziś masz szlaban na udawanie ludzkiej panny, która ma księgarnie. Powinnaś w końcu wziąć się za siebie. Sokar jest nieprzewidywalny skoro wysłał tu więźniów za tobą, a twoja matka jest wariatką — szorstko odpowiada robiąc cierpką minę na ogolonej twarzy.

— Przecież biegam i to nawet dobrze, zdążę uciec — odpowiada sarkastycznie. — Nie obrażaj mojej matki, tylko ja mogę ją nazywać wariatką, ty musisz oddać jej szacunek, na który co prawda nie zasługuje, ale jednak.

Eliza nie chce wracać do wspomnień z poprzedniego życia.

— Niewykluczone że będziemy musieli wrócić do Sanktuarium. Nic byś tu nie zdziałała gdyby to ciebie napadli w lesie — rzekła Megana.

Kobieta tym samym kończy rozmyślania i marzenia Eli o spokojnym życiu na Ziemi. Dziewczyna nie powiedziała żadnemu z nich o swoich dodatkowych treningach. Jej ciało, a raczej wewnętrzny głos domagał się aby trenowała do walki. Bibliotekarka na co dzień unika przemocy, stara się nawet nie kłócić z niesympatycznym klientami, jednak nigdy nie pozbawiłaby siebie zdolności do samoobrony. Trzyma to w tajemnicy ze względu na Krisa. Niestety musi to również ukrywać przed Megan, nie chce swoimi tajemnicami obciążać jej sumienia.

  — Nie mam zamiaru tam wracać, ani widzieć się w ojcem — ostrzega ich.

  — Nie ma dyskusji! — wrzeszczy na nią Kris, odkładając z hukiem moździerz.

  — Kris spokojnie. — Megana kładzie mu rękę na ramieniu.

Na dziewczynie jego niekontrolowane wybuchu nie robią żadnego wrażenia. Jego twarz robi się czerwona jak burak, którym dla niej jest od zawsze. Ona nigdy nie zrozumie jakim cudem Megana i on są jedną istotą. Jak woda i ogień, to dla niej niedorzeczne. Pomyśleć że to ona Meganie doradziła dać mu szanse.  Dziewczyna mierzy się z nim wzrokiem, odpuszcza tylko przez wzgląd na siostrę.
Gwałtownie się odwraca wracając do swojej sypialni.

Ukryte SanktuariumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz