୨⎯ ☕ ⎯୧

30 2 9
                                    

spokojny poranek, nic nie zapowiadającego jesiennego dnia. promienie słońca przebijały się przez zgromadzone na niebie chmury, oświetlając bladą twarz młodego mężczyzny. ten mruknął tylko przeciągając się, nakrywając na odkryty tors pomiętą koszulkę. zszedł z łóżka kierując się w stronę sporych rozmiarów okna. spomiędzy zwiewnych firan dojrzeć można było promyki, które winne były pobudce chłopaka. przeczesał ręką czarne, niesforne kosmyki przydługich włosów, opadające na jego twarz i spojrzał na zegar pokazujący godzinę 05:24. ruszył w stronę kuchni, zarzucając na siebie wiszący na krześle szlafrok, w celu zrobienia sobie porannej kawy i pewnie by to zrobił gdyby nie donośne walenie w drzwi jego mieszkania.

fang.

to było jedyne co przeszło przez jego myśli. w tym momencie marzył on jedynie o ciepłej kawie, która dodałaby mu choć odrobinę więcej energii - nie licząc powrotu pod świeżo wypraną pościel i zatopienia głowy w miękkiej poduszce. tak, ta opcja wydawała się w tej chwili bardzo kusząca. po chwili jednak usłyszał kolejną serię uderzeń. czy tym drzwiom nie można okazać choć krzty współczucia? widocznie podirytowany niespiesznie podążył w kierunku hałasu otwierając przyjacielowi.

- nareszcie! ile można czekać?! - już na starcie można było usłyszeć uniesiony, jednak żartobliwy ton wyższego, ciemnej karnacji chłopaka.

- żartujesz sobie ze mnie? jest cholerna piąta rano! - odburknął mrużąc oczy i przykładając palce do skroni.

fang natomiast wyjął z kieszeni telefon, odpalając go aby spojrzeć na ekran blokady. jasne, rażące światło urządzenia oślepiło oczy drugiego chłopaka, na co ten natychmiastowo je zasłonił.

- nie piąta, tylko piąta trzydzieści dwa. - oznajmił uśmiechając się szeroko w stronę przyjaciela wskazując palcem na ekran telefonu. - poza tym i tak już nie spałeś. - machnął ręką, chowając je następnie za plecy i czekając na jakąkolwiek reakcję niższego, nawet tą negatywną, której nie oszukujmy się, nie miał ochoty w tej chwili otrzymać. nie od chłopaka stojącego naprzeciwko.

ten tylko westchnął otwierając szerzej drzwi, dając azjacie możliwość wejścia do mieszkania, z której ten chętnie skorzystał wchodząc do środka znanego mu dobrze pomieszczenia, rozglądając się w koło.

- kiedyś cię jeszcze uduszę za te twoje nagłe odwiedziny. - szepnął pod nosem na tyle głośno jednak, aby fang miał możliwość to usłyszeć. ten tylko zachichotał pod nosem na słowa starszego.

- doskonale wiem jak bardzo mnie kochasz i tego nie zrobisz. odparł kładąc dłonie na biodrach. - prędzej ja cię uduszę za ten burdel! rozumiem, że jesteś zarobiony, ale mały porządek nikomu nie zaszkodzi. jak ty się tu w ogóle odnajdujesz w tym bałaganie? - zapytał, jednak jedyne co otrzymał w zamian to wzruszenie ramionami.

- za niedługo muszę się zbierać, więc rozgość się czy coś w tym stylu, ja idę zaparzyć sobie wreszcie jakąkolwiek kawę. - wziął pierwszy, lepszy, niedomyty kubek leżący na blacie w zamiarze zaparzenia wymarzonego w tej chwili świętego dla niego napoju.

- daj, ja już ci to zaparzę, ty idź się trochę ogarnij, chciałem jeszcze chwilę z tobą porozmawiać jak już tu jestem. - posłał mu jeden ze swoich promiennych uśmiechów.

edgar nie miał powodu aby odmówić, w szczególności, że kawa fang'a zawsze smakuje wyśmienicie, nie bez powodu pracuje on w kawiarni. małej i przytulnej, ale za to dosyć popularnej w mieście. ile to już razy przychodził on do niego marudząc na ilość klientów i obolałe nogi od ciągłego chodzenia we wszystkie strony. uśmiechnął się tylko ledwo widocznie do przyjaciela wyjmując z szafy kilka ubrań, w tym jego ulubioną koszulę i pokierował się w stronę łazienki.

cafuné - fangarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz