2.był jak jesień

15 4 1
                                    

Kiedy wracałam od Emmy całą drogę myślałam o naszej rozmowie. Ona doskonale wiedziała, że Gabriel Smith nawet siłą nie zniknie tak nagle z mojego życia. Sama myśl o nim z jednej strony doprowadzała mnie do szału, a z drugiej miałam ochotę złapać go za rękę i poczuć spokój.

Idąc ulicami Denver zastanawiałam się, czym zgrzeszyłam aż tak, żeby w moim życiu działy się takie przeboje.

Odpowiedź była jedna.

Moim grzechem był niegrzeczny, czekoladowo oki chłopiec, do którego miałam słabość od kiedy tylko zaczęłam mówić.

Być może ktoś mądrzejszy ode mnie dawno już by zapomniał o tym co się stało i żył dalej w inny sposób. Ja próbowałam, ale to przychodzi łatwiej, kiedy tej drugiej osoby nie ma obok. W moim przypadku tak nie było.

Westchnęłam ciężko, kiedy wchodziłam już na ulicę, na której mieszkałam. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie miałam przy sobie nawet telefonu, który rano zostawiłam w swoim pokoju. Mama prawdopodobnie dzwoniła do mnie, żeby dać mi opierdol, że mam prawie dwadzieścia lat i nie panuje nad swoim zachowaniem. Cóż nie panuje nad nim, kiedy Gabriel jest w zasięgu mojego wzroku.

Miałam prawie dwadzieścia lat I kompetnie nie wiedziałam jak poradzić sobie z tym co mnie spotkało. Dla mnie zdrada była niewybaczalna, był to koniec wszystkiego. Z Emmą przegadałam to już na wszystkie sposoby, ale ona za każdym razem powtarzała, że to właśnie ja mówiłam o drugiej szansie. Owszem mówiłam, ale już tak nie uważam. Emma doskonale wiedziała co czułam i być może dlatego wspominała moje słowa. Ona jako jedyna nie pytała. Ona wiedziała.

Zmęczona swoim życiem weszłam przez bramę od naszego ogródka i jakie było moje zdziwnie, kiedy na podjeździe cały czas stało auto Gabriela. Czekał za mną? Ciekawe po co. Ja nie miałam mu już nic więcej do powiedzienia.

Wzięłam trzy głębokie oddechy i weszłam do domu, w którym o dziwo panowała cisza. Jedynie mój pies podbiegł do mnie i zaczął mnie wąchać. Pogłaskałam go i delikatnie się uśmiechnęłam. Po chwili Scooby poszedł do salonu i położył się na kanapie. Zastanawiałam się co takiego dzieje się w domu, skoro drzwi były otwarte, światło zapalone, a na dole nie było nikogo.Zdjęłam buty i po cichu przeszłam obok salonu, żeby upewnić się czy rzeczywiście nikogo tam nie ma. Wdrapałam się po schodach i zerknęłam do sypialni rodziców, ale tam również było pusto.

Zmarszczyłam brwi, bo zaczęłam się trochę niepokoić, ale z drugiej strony mogłam w spokoju położyć się spać bez wykładów mojej mamy na temat tego, żebym była miła dla Gabriela. Ta myśl delikatnie poprawiła mi humor. Otworzyłam drzwi do swojego pokoju natychmiast zawieszając wzrok na łóżku, na którym planowałam się położyć, ale moje plany legły w gruzach.

Na moim łóżku siedział Gabriel, który wlepił we mnie swój wzrok. Chłopak odetchnął głośno, ale nie ruszył sie nawet o milimetr. Widziałam w jego oczach pewną rodzaju ulgę.

-Co robisz w moim pokoju? Gdzie są wszyscy? - zapytałam odwracając od niego wzrok. Nie miałam nawet siły, żeby drzeć się, że ma się stąd wynosić.

-Rodzicie pojechali do sklepu naszych mam. Chciały zrobić tam delikane przemeblowanie, a ja dostałem zadanie, żeby za tobą poczekać. Nikt nie wiedział gdzie poszłaś. Nie wzięłaś telefonu... - jego spokojny głos dotarł do moich uszu i ta melodia była jedną z lepszych jakie słyszałam. Spokojny głos Gabriela Smitha to było zdecydowanie coś, co nie zdarzało się codziennie.

-Dostałeś zadanie, żeby za mną czekać?- zapytałam zamykając drzwi od pokoju. Kiedy czekałam na odpowiedź Gabriela podeszłam do dużej pufy, która stała niedaleko łóżka i usiadłam na niej. Byłam bliżej niego.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 22 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

he is art Where stories live. Discover now