5

59 8 20
                                    

Per. Rzeszy

UWAGA !!! TO CO SIĘ STANIE W TYM ROZDZIALE JEST NIEMOŻLIWE, ALE JA ZROBIŁAM ŻE TO MOŻLIWE. NIE POWTARZAJCIE TEGO.

Spokojne spałem sobie w łóżku, gdy nagle obudził mnie huk. Przetarłem oczy , podniosłem się do siadu , włożyłem kapcie na nogi i poszedłem sprawdzić co się dzieje. Zajrzałem zza ściany.

-Что ты делаешь?! Как ты можешь?! (Co ty robisz?! Jak możesz?!) - nie wierzyłem własnym oczom. Soviet krzyczał na kobietę która rozlała herbatę. W oczach miała łzy. Myślałem, że jest inny. Myślałem, że się zmienił. Spoliczkował ją . - Уйди с моих глаз. (Zejdź mi z oczu) - powiedział już spokojnym tonem. Wstała zabrała kubek, który leżał na ziemi i pobiegła na dół. Wróciłem do pokoju. Szybko się ubrałem , wziąłem broń ze sobą i wybiegłem z pokoju ze łzami w oczach. W korytarzu wyminąłem Sovieta. - Привет.- powiedział. W strachu, że też mi coś zrobi nawet mu nie odpowiedziałem. - Рейх, zaczekaj! - krzyknął w moją stronę. Nie posłuchałem go . Nawet nie ubrałem butów, ani kurtki. Biegłem przez śnieg do środka lasu. - Rzesia błagam zaczekaj!- krzyczał za mną. Nawet nie miałem zamiaru. W końcu się potknąłem i upadłem na ziemię. - Rzesia o co chodzi? Dlaczego uciekasz przede mną? - podchodził do mnie, ale ja się cofałem czołgając się po ziemi. Łzy płynęły mi po policzkach.

- Uderzyłeś tą kobietę, ale ona ci przecież nic nie zrobiła. Nie przeprosiłeś jej.

- Rzesia...- zaczął.- Przeprosiłem. Musiałeś już tego nie słyszeć. Przepraszam , że musiałeś to oglądać. -tym momencie zacząłem bardziej płakać. - Rzesiu , nie płacz. Proszę.- powiedział troskliwym tonem jednocześnie podchodząc do mnie.

- Jak mam nie płakać? Jestem jednym jebanym śmieciem. Nie powinienem istnieć. - powiedziałem wyciągając pistolet odblokowyując go. - Zabiłem niewinne dziecko. Jestem potworem. - przystawiłem pistolet do głowy.- Było by lepiej gdyby mnie nie było. Poradzisz sobie beze mnie. Jestem tylko ciężarem. - posłałem mu sztuczny uśmiech , który idealnie komponował się z łzami  na mojej twarzy. Na twarzy Sovieta również pojawiły się łzy.

- Rzesia odłóż ten pistolet. Zrobisz sobie krzywdę. Porozmawiamy. Jakoś ci pomogę , ale nie rób nic głupiego.

- Es tut mir leid Soviet. Decyzja zapadła. Soviet.............. dasz sobie radę. - ostatnie zdanie miało być inne, lecz w ostatnim momencie zmieniłem zdanie.

-Rzesia nie rób tego.

- Es tut mir leid.- powiedziałem pociągając za spust. Zamknąłem oczy. Czułem ból , ogromny ból, ale później nic .

Per. ZSRR

Рейх strzelił do siebie. Na szczęście przeżył.

- Rzesia. RZESIA! Nie nie . Tak nie może być.- powiedziałem klękając przy nim . Ściągnąłem z siebie płaszcz i opatuliłem nim go . Wyjąłem pistolet z jego ręki. Miałem w kieszeni bandaż , tak na wszelki wypadek. Obwiązałem nim jego głowę parę razy. Wziąłem go na ręce i pobiegłem do swojego domu.

- Pomocy! - krzyknąłem. Podbiegły do mnie służące.- Позвоните врачу прямо сейчас! (Zadzwońcie po lekarza , teraz!) - wydałem polecenie. Jedna z kobiet poleciała zadzwonić po pomoc. Położyłem go na sofie. Poszedłem po drugi bandaż i zmieniłem mu opatrunek ,który już zdążył nasiąknąć krwią. Chwyciłem go za rękę i zacząłem go głaskać. Zacząłem całować jego dłoń.- Już będzie dobrze. Obiecuję.

- Lekarz, ma być za pięć minut.- powiedziała kobieta . Pokiwałem głową, wciąż przytulając  dłoń mężczyzny.

*Skip time*

Lekarz zabrał go do szpitala. Muszą zrobić mu operacje. Ma być dobrze . Musi być dobrze. Wszedłem do kuchni w której były służące i parę żołnierzy .

- Иди домой.(Wracajcie do domu) - powiedziałem spokojnym i jednocześnie pełnym smutku głosem.  Wszyscy opuścili kuchnię. Usiadłem przy stole i schowałem głowę w rękach. Słyszałem jedynie jak osoby wychodzą, rozmawiają i się śmieją.  - Rzesia, Rzesia RZESIAAAAAA! -zacząłem krzyczeć. Przewróciłem stół który stał przede mną. Narobiłem huku i bałaganu. Usiadłem na krześle najbliżej mnie. Po policzkach spływały mi łzy. - Rzesia-a . - nie panowałem nad sobą. Wziąłem krzesło obok siebie , wstałem i walnąłem nim o ścianę. Krzesło roztrzaskało się na milon kawałków. Jestem niebezpieczny. Powinni mnie gdzieś zamknąć. Poszedłem do piwniczki, w której były alkohole. Wziąłem flaszkę , kieliszki i poszedelem do swojego biura. Zapaliłem lampkę, usiadłem przy biurku i nalałem sobie wódki do kieliszka. Kieliszki leciały jeden za drugim. W końcu alkohol się skończył. Chwiejnym krokiem poszedłem do pokoju Rzesi. Usiadłem na jego łóżku, wziąłem jego poduszkę i zaciągałem się jego  zapachem. W końcu odłożyłem poduszkę i otworzyłem szafę. Wyciągnąłem ulubioną bluzę niemca. Wyszedłem z pokoju  i poszedłem do swojej sypialni. Rzuciłem bluzę na swoje łóżko i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i wrócilem do pokoju. Ubrałem same bokserki i rzuciłem się na łóżku. Przytuliłem się do ubrania oraz po pewnym czasie zasnąłem.

*Skip time*

Obudził mnie dzwięk telefonu. Poszedłem na dół.  I odebrałem połączenie.

-Привет?- powiedziałem zaspanym głosem.

- Witam. Rzesza jest już po operacji. Jest nieprzytomny ale może już wrócić do domu.

- Naprawdę? Jak dobrze. Proszę go przywieźć pod adres ( wiecie co ? Wymyślcie sobie sami . Nie płacą mi za to)

- Oczywiście. Będziemy za 20 minut. Do widzenia.

- До свидания (do widzenia)- boże jaki byłem szczęśliwy! Rzesia żyje ! I wróci do domu! Gdyby nie to że głowa mnie boli to odtańczyłbym taniec zwycięstwa. Praktycznie pobiegłem do jego pokoju . Zmieniłem jego pościel i przewietrzyłem jego pokój. Zszedłem na dół. Zerknąłem w stronę kuchni. -Boże jaki syf tu zrobiłem.- powiedziałem pod nosem. Postawiłem stół, wziąłem jakiś losowy worek na śmieci i zebrałem resztki krzesła. Zarzuciłem płaszcz na siebie, ubrałem buty i wyrzuciłem śmieci do kosza.  Szybko wróciłem do domu usiadłem w fotelu i czekałem na przybycie Rzesi.

*Mini mini skip time*

Po paru minutach usłyszałem pukanie do drzwi. W nich stał lekarz , a za nim było dwóch mężczyzn, którzy trzymali noszę na których leżał Rzesia. Zaprowadziłem ich do pokoju Rzesi. Położyli niemca na łóżku i przykryli go kołdrą .

-Panie Soviet. Musimy porozmawiać. - powiedział. Wyszliśmy na korytarz. - Panie Soviet, jest prawdopodobieństwo że Rzesza straci wzrok lub pamięć. Jest szansa , że wystąpią razem lub może w ogóle objawy mogą nie wystąpić. Jest oczywiście największa szansa , że wszystko będzie w porządku. Ale oczywiście jeszcze nic nie wiemy bo jest nie przytomny.  Proszę się nie martwić na przyszłość.  A teraz przepraszam ale musimy iść do innych pacjentów. Do widzenia.

-До свидания (Do widzenia).- powiedziałem . Lekarz razem z mężczyznami wyszedł, a ja za to wszedłem ( 😏) do pokoju Rzesi. Usiadłem obok jego łóżka i położyłem głowę na jego klatce piersiowej. Wsłuchiwałem się w bice jego serca. Po pewnym czasie zasnąłem z uśmiechem na ustach i z myślą, że Rzesia żyje i jest bezpieczny , a teraz sobie spokojnie śpi.

__________________________________________________
Słowa: 1023

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 26 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

"Zaborcza Miłość" IIIZsrrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz