Rozdział VI: Francuskie randewu

128 14 6
                                    

Wojtek nie miał pojęcia w co się ubrać, co ze sobą wziąć ani o czym ma rozmawiać z Mariną na ich randce. Do czternastej zostało zaledwie pół godziny, a on zmierzał w stronę pokoju Nicoli, od którego liczył na wsparcie.

W kwestii ubrań pomógł mu Robercik, bo przecież cała ta randka była jego pomysłem. Jednak Lewy z nieznanego Wojtkowi powodu musiał gdzieś wyjść i nie mógł mu dalej pomagać.

Kiedy Nicola go zobaczył, z bukietem różowych tulipanów w ręce zaczął się śmiać.

— Nie pomagasz — westchnął Wojtek, uspokojając tym samym śmiech przyjaciela. Podszedł do lustra w pokoju i poprawił kołnierzyk białej koszuli.

— Stary, jak dla mnie to zupełna głupota — odezwał się Nicola. — Jak to niby później odkręcisz? Marina zafiskuje się na amen.

— Myślałem że jak wyjdę z nią kilka razy i „genialny“ plan Roberta na zbliżenie się do Anki nie wypali to sobie odpuści, a ja wtedy będę mógł zerwać z Mariną.

Nicola nie był co do tego przekonany.

— Jeśli stawiasz na odpuszczenia sobie Anki przez Roberta to powodzenia życzę — mruknął Zalewski.

— Zresztą, nie ważne co ja zrobię, ważne żeby Robert był szczęśliwy... Tylko po to to robię — Wojtek odszedł od lustra i podszedł do drzwi. — Będę już szedł, żeby się nie spóźnić. Opowiem ci wszystko później! — pożegnał się z Nicolą i wyszedł.

*

Robercik wyglądał zza krzaków, obserwując Marinę stojąca kilka metrów dalej. Na głowie miał perukę, a usta pomalowane jaskrawoczerwoną szminką. Wszystko po to, aby upodobnić się do kobiety w celu kamuflażu.

Chwilę później zauważył Wojtka, który podszedł do Mariny i wręczył jej bukiet kwiatów. Dziewczyna zaczęła piszczeć kiedy Szczęsny przytulił ją na przywitanie.

Lewy starał się nie komentować tego w myślach, ale musiał przyznać że widok Szczęsnego przytulającego Marinę wywołał w nim sprzeczne odczucia. Z jednej strony wiedział że Wojtek stara się aby to wszystko wyszło jak najlepiej, ale z drugiej... wolałby aby jej więcej już nie przytulał.

W tym czasie Anka chowała się po drugiej stronie krzaków. W celu kamuflażu przebrała się za chłopaka. Miała na głowie czapkę z daszkiem, a na twarzy przyklejony sztuczny zarost. Ona w przeciwieństwie do Roberta nie śledziła Wojtka i Mariny aby wiedzieć czy ich randka była udana, a żeby obserwować zachowanie Szczęsnego.

Gdy Marina powiedziała jej o tym że zaprosił ją na randkę, Anka nie chciała wierzyć w jego dobre intencje. Wojtek podobał się jej od początku drugiej klasy i nie zmieniły tego nawet plotki rozpowiedziane przez Krychowiaka. I to właśnie w nich Anka widziała największy problem.

Gdy Wojtek i Marina zaczęli spacerować, Robercik i Anka zaczęli podążać za nimi. Obojgu zależało na jak największej dyskrecji. Gdy wychodzili z krzaków, żadne z nich nie spodziewało się że spotkają siebie nawzajem.

Robercik zderzył się z Anką i upadł na chodnik, podobnie jak uczennica 3a.

— Patrz jak leziesz wstrętna bab... — zaczęła Anka, przyglądając się bliżej osobie na którą wpadła. — Robert?!

W tym momencie Marina i Wojtek odwrócili się za siebie, widząc Ankę i Roberta.

— Anka?! Co ty tutaj robisz? — zapytała Marina z pretensjami w głosie.

Szkoła Piłkarskich Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz