Środek początku

4 0 0
                                    

Leżę spokojna, wreszcie wszystko odeszło. Mogę pomyśleć zacząć czuć. Hmm no nie, tylko nie to. Przez ostatni czas tylko każą mi coś czuć, mówić o tym a najlepiej bym pokazywała to co czuję. Ale ja już kuzwa nie mogę, nie mam siły. 
  Mało miejsca mam. Jakoś tak bardzo ciemno. Nie mogę się ruszyć, otwieram oczy ktoś stoi nade mną, mama? Chce krzyczeć nie mam szans... łopata, czy oni mnie zakopują nie nie nie.... nie róbcie tego słyszę jak wkładają łopatę w ziemię i jak ta ziemia trafia w trumnę. Chce się wydostać nie mogę próbuje nie dam rady duszę się duszę powietrza potrzebuje powietrza.
I chluśnięciem wody w twarz się budzę. Mama zmartwiona patrzy się na mnie.
- Dziecko moje co się stało.
- Nic - odpowiadam - nic mamo się nie stało.
- Nie tak to brzmiało, ani wyglądało. Czas wstać czasem trudno Cię dobudzić. Ale jak mówisz że wszystko jest ok to nie martwię się.
Nie to powiedziałam. Nie to że wszytko jest ok, ale nie mam siły już nic mówić.
Popatrzyłam na telefon i aż się uśmiechnęłam. Sobota cudnie uwielbiam soboty dzień wolny od zmartwień od wszystkiego. Chociaż miałam taką nadzieję że choć jeden dzień mogę tak przeżyć jak kiedyś. Ubrałam się i uczesałam, z obrzydzeniem spojrzałam na jajecznicę od mamy.
- Jade do babci - rzuciłam przy porannej kawie zrobionej przez tatę.
- Ale na pewno? A dzwoniłaś czy ma babcia czas czy nie jest zajęta?
- A co miałaby teraz niby robić- palnęłam bez zastanowienia ujrzałam ten karcący wzrok mamy i smutek w oczach taty.
Już nie zawracając głowy sobie wzięłam ostatni łyk ciepłej kawy z pianką wzięłam klucze i wyszłam.

Bez pożegnania z rodzicami, bez zbędnej rozmowy na którą i tak teraz nie miałam chęci. Zostawiam ostatki mojego spokojnego umysłu na rozmowę z babcią. Kilka dni bez wizyty u niej bez rozmowy.

<dyn dyn> Nowa wiadomość SMS
^ dziś spotkanie?^

Napisała Klara. Ona ma wyczucie, wyciszyłam telefon i wsunęłam do kieszeni w plecaku. Weszłam do nagrzanego samochodu zegar wskazywał 11:36, droga była przyjemna i spokojna. Jak nigdy znalazłam miejsce pod samą klatką, jakiś mały ruch jak na lipcową sobotę. Wgramolilam się na piętro i pukam do drzwi. Nasłuchuje czy ktoś podejdzie i mi otworzy. Stojąc 10 minutę klęłam, że nie zabrałam ze soba kluczy od dziadków. Zaczęłam uderzać pięścią w drzwi i wreszcie usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza.

- nareszcie - powiedziałam nawet nie czekając aż do końca otworzą się drzwi. Nie usłyszałam w odpowiedzi nic tylko zobaczyłam że babcia oddala się do pokoju.  Czy to na pewno ona?Ta ona chuda, że ubrania na niej wiszą, idzie w takim stylu jakby miała nogi ciężkie jak z ołowiu.
Otrząsnęłam się i zamknęłam drzwi. Szybko pomknęłam do pokoju gdzie siedziala. Patrzyłam na nią, nie poznawałam kobiety która tam siedzi. Wory pod oczami, wychudzona na twarzy, blada.
- zrobię sobie herbatę też chcesz!?-zapytałam surowym tonem tak trochę by nie miała możliwości mi odmówić. I tak też było. Cisza w domu aż piszczała mi w uszach. Zrobiłam jak najszybciej herbaty i ponownie usiadłam. Jest gonitwa w moich myślach. Bo sama ze sobą walczę czy mówić jej o snach to znaczy śnie? Czy jest sens? Czy za szybko nie chce jej wyciągnąć z tego stanu w którym jest? Ale przecież za chwilę zwariuję jak nie dowiem się co to może znaczyć, a ona zawsze wiedziałam jak zinterpretować takie rzeczy.
- Bo wiesz od jakiegoś czasu ~zaczęłam niepewnie moją chęć zrozumienia była silniejsza niż wszystko ~ mam taki dziwny sen, a może kilka podobnych snów już sama nie wiem jak mogę to nazwać.~ chyba zaciekawiłam babcię swoją wypowiedzią bo spojrzala na mnie oczami w których była widoczna jej obecność w czasie i miejscu.
- Jaki sen, od kiedy, - zapytała się jak z automatu, chociaż wyczułam nutę troski; ale i tak zaczęłam żałować rozpoczęcia tego tematu.
- Jaki? Że zakopują mnie żywcem. Od kiedy? Jakoś od śmierci dziadka Powiedziałam to. Naprawdę, sama nie wierzę że to się zdarzyło, a jednak.
-  ja wiem to pewnie przez to że był pogrzeb dziadka i to jest odpowiedź mojego mózgu na lęki, ale chciałam to po prostu wyrzucić z siebie- Spojrzałam na nią ukradkiem była jakby, zakłopotana i zanim coś zdążyła powiedzieć dodałam
- przepraszam nie powinnam to jest świeża sprawa z dziadkiem a już do tego wracam i próbuje przenieść całą uwagę na siebie i wiem 
Zobaczyłam uniesioną przy piersi rękę mojej babci w geście stop nie gadaj już.
- Czy ten sen zawsze jest taki sam?
Mówiła jakby spokojniej, lecz ton jej głosu był zagadkowy.
- Nie zaczęło się od tego że było ciemno i czułam zapach ziemi i drewna, później doszło światło i na koniec już cały obraz.
Opowiedziałam babci cały sen z każdym szczegółem który pamiętam i z tym dziwnym uczuciem związania w tym śnie. Babcia słuchała jakby zestresowana moim snem i zanim ogarnęłam już wypiłam całą herbatę.
- zmuś się do zostania w tym śnie
Zmieszana patrzyłam na nią. Ona jakby patrzyła się nie na mnie tylko za mną.
- Jak zmuś się to było okropne to uczucie jakby ...
Już nie chce o tym mówić ani myśleć to mnie przerasta. Jednak był to mój błąd. Ale dodałam
- Ale czemu po co jak wcale...

< dryn dryn > mama dzwoni
- halo
- Już 14 jak to
- Dobrze
- Dobrze
- Dobrze
- Za chwilę będę

U babci zawsze czas płynie inaczej, ale żeby aż tak szybko.
- Babciu jadę do domu na obiad może chcesz ze mną jechać zjeść coś?
- Nie, mam dużo jedzenia wszyscy dużo mi przynieśli
Jakby wiedziałam że babcia mnie lekko okłamuje i może nie zjeść nic, ale miałam przeczucie że jak zabiorę ją ze soba będzie jeszcze gorzej. Wychodząc jeszcze raz babcia rzucila mi, abym została w śnie. Wracając nie skupiałam się na drodze, lecz rozmyślałam o naszym spotkaniu.

                                                                          # po obiedzie#
Patrząc się na łóżko omawiałam w głowie za i przeciw zrobienia sobie drzemki aż nagle z tego letargu wyrwał mnie dzwiek telefonu.
<dyn dyn> Klara
Halo czy pasuje Tobie 18 na wyjście?

Moje ciało mówiło nie, ale mój umysł mówił TAK, jak najdalej od łóżka i rzeczy które mogłyby sprawić że pójdę spać. Więc odpisując twierdząco moje ciało przeszedł dreszcz. Będzie dobrze.
I tak też było zawsze z nimi na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Siedzieliśmy jak to zawsze na kocu rozścielonym na trawie i grałyśmy w karty. Klara zaopatrzona w jedzenie uśmiechała się ciągle. Róża puszczała muzykę z telefonu. Laura przyniosła koc i oczywiście karty, Zosia picie, a ja po prostu przyniosłam siebie.!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 23 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zapomniany płomień i iskraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz