M.J.
Po co najmniej godzinnej rozmowie, która miała pocieszyć Ridera odniosłam porażkę i jeszcze przed południem stwierdziłam, że w tej kwestii niestety przyjaciel musi sobie poradzić sam, więc udałam się na odpoczynek.Weszłam do mojej sypialni, która znajdowała się na parterze. Było to przestronne miejsce utrzymanie w kolorach czerni i szarości. Z oknami od samej podłogi do sufitu. Ogromnym łóżkiem, które pomieści co najmniej cztery osoby i stosem poduszek. Wszystko jest minimalistyczne, ale bardzo eleganckie. Nie żebym była elegancka, absolutnie nie, ale kupiłam ten dom już zaaranżowany i taki pozostał. Jedyna sypialnia, która została zmieniona, to ta w której zatrzymują się bratankowie, kiedy do mnie przyjeżdżają, bo w tym pomieszczeniu jest piętrowe łóżko dla moich księżniczek z jednej strony pokoju, a na przeciwko pojedyncze łóżko dla ich brata. Tamten pokój jest przedzielony na pół żeby każde z dzieci mojego brata mogło znaleźć tam kawałek swojej przestrzeni, gdy do mnie przyjeżdżają. Jest tam pełno zabawek i wszystkiego czego tylko dzieci mogą zapragnąć.
Przebrałam się w znoszony t-shirt, który sięgał mi do połowy uda i położyłam się do ogromnego łóżka. Pilotem przy łóżku obniżyłam zasłony i spowiła mnie ciemność.
Udało mi się przespać około trzech godzin. Zeszłam na dół do kuchni w której urzędował Rider i rozmawiał z kimś przez telefon.- Nie nic jej nie jest. - cisza - tak wiem, że powinienem ją ostrzec - cisza. - tak następnym razem tak zrobię. Przepraszam. - zobaczyłam, że się rozłącza. Obrócił się i mnie dostrzegł.
- Yyyy... Chyba wkurwiłem Jeya. Jest wściekły bo myślał, że ktoś ci się włamał do domu. - powiedział ze skrucha w głosie - przepraszam nie myślałam, że mogłem Cię albo jego przestraszyć.
- Nic się nie stało, Jay to przeżyje. - powiedziałam, siląc się na obojętny ton. Rider podał mi talerz z czymś co z założenia miało chyba być zapiekanką makaronową z kurczakiem.
- Rider- zaczęłam delikatnie - ten kurczak jest surowy, a makaron twardy... - Rider nie potrafił gotować, nic a nic. Więc nie wiem czemu w tej chwili próbował zacząć.
- Nie wiem co zrobiłem źle.- popatrzył na niejadalne danie na naszych talerzach.- Wszystko zrobiłem jak było w przepisie. - powiedział smutno.
- To ja może zamówię jakieś żarcie, może być kurczak w ryżu?- przytaknęłam przyjacielowi, który wyszedł do salonu żeby zamówić nam jedzenie, a ja w tym czasie włączyłam ekspres do kawy. Mijając piekarnik zobaczyłam, że wszystko było na nim ustawione: termoobieg, temperatura, a nawet czas tylko nie został włączony, pokiwałam głową w niedowierzaniu.
- Jedzenie powinno być do godziny- obwieścił po paru chwilach Rider siadając na kanapie w salonie i włączając telewizor.
- Świetnie, to ja zrobię szybki trening i wskoczę pod prysznic.- miałam prowizoryczną siłownie w piwnicy, gdyż na publicznej siłowni nie mogłam się skupić przez niewybredne komentarze dotyczące mojego wyglądu. Czy faceci naprawdę myślą że jeśli się ślinią na nasz widok i powiedzą do kobiety komentarz typu "niezła dupa" to jest dla nas komplement? Fuj.
Po czterdziestu minutach treningu, wzięłam szybki prysznic i akurat wchodziłam do salonu, kiedy Rider odbierał nasze jedzenie. Z włączonego telewizora dobiegł mnie dźwięk.- Czy naprawdę zamierza Pan bronić "Bestii z Soho"? Czy wierzy Pan w niewinności swojego klienta? Jest Pan najmłodszym adwokatem z tak bogatym CV, który nie ma na swoim koncie jeszcze żadnej przegranej sprawy, jak Pan skomentuje to że będzie Pan bronić seryjnego gwałciciela?- spojrzałam na ekran. W tłumie reporterów szedł po schodach z gmachu sądu w Nowym Jorku, elegancki mężczyzna o włosach w kolorze ciemnego blondu zaczesane do tylu, z idealną kwadratową szczęką, którą pokrywał lekki zarost. Na oczach miał okulary przeciwsłoneczne. Był ubrany w idealnie dopasowany trzyczęściowy, szary garnitur od projektanta, który podkreślał każdy mięsień na jego ciele.
- Mecenasie Stone, jakiś komentarz?
I wtedy usłyszałam ten głos...- W toku prowadzonych działań nie mogę skomentować aktualnie prowadzonej sprawy. Skomentuje ją jak już będziemy po rozprawie.
Liam Stone. Moje serce zamarło...
***
Dwadzieścia lat wcześniej
Moraga- Maria powtarzam po raz kolejny nie możesz bić innych dzieci. - powiedziała pani Jones - Patrz na Liama - wskazała na chłopca, który płakał.
- Ale on uderzył Zoe - broniłam się.
- Zoe to MOJA siostra - zaakcentował słowo "moja" chłopiec przez łzy. - i ja mogę ją bić.- pani pokręciła głową.
- Liam nie wolno bić innych dzieci nawet swojej siostry. Fakt, że Zoe jest twoją siostra nie upoważnia cię do bicia jej. - powiedziała bez sił nauczycielka. - A teraz już macie nawzajem podać sobie ręce i się przeprosić. - niechętnie chłopiec wyciągnął ku mnie rękę, zrobiłam to samo. Siedzieliśmy na podwórku szkolnym na schodach, nie odzywając się do siebie. Wtedy podszedł do nas kolejny chłopiec z naszej klasy. Popatrzył na mnie i wyciągnął do mnie rękę na przywitanie.
- Ceść - powiedział niewyraźnie szatyn bez jednej górnej dwójki - lubię cię będziemy się przyjaźnić? - zapytał wciąż z wyciągniętą ręką? - jestem Oliver, ale mama mówi na mnie Ollie.- przytaknełam mu szybko i odwzajemniłam uścisk dłoni.
- Jestem Maria, ale mama i brat mówią do mnie Mia - uśmiechnęłam się do chłopca. Wtedy szybko odezwał się do nas Liam.
- Zaraz! To ja chcę żebyś była moją przyjaciółką! - powiedział do nas- jesteś fajna i umiesz się bić, nie tak jak moja siostra. - obruszył się blondyn. Patrzyłam na obu chłopców nie mogąc się zdecydować którego chce na przyjaciela. Wtedy odezwał się Ollie.
- Możemy się przyjaźnić we troje? - zapytał z nadzieją, uśmiechając się od ucha do ucha w niepełnym uzębieniu.
- Ale musimy wziąć też Zoe, mama mi każe się z nią bawić.- Liam wskazał na blondynkę, która skakała sama na skakance niedaleko nas. Oboje z Oliverem zgodziliśmy się na ten układ.
Od tamtej pory staliśmy się nierozłączni. Gdzie było któreś z nas wiadomo, że była trójka pozostałych.

CZYTASZ
Nie Jej wina [ZOSTANIE WYDANE]
RomansaDwudziestosiedmioletnia Maria prowadzi najpopularniejszy klub w Los Angeles "Underground". Maria jest twarda, ale i bardzo lojalna wobec najbliższych. Czy tajemnica przez którą zmieniło się jej całe życie dziesięć lat wcześniej i teraz zaważy na je...