Rozdział 1

56 3 4
                                    

4 miesiące później

Wyszłam z sali sądowej. Z sali, na której odbyła się ostatnia rozprawa, dotycząca wypadku, który spowodował Pedro, jadąc za szybko. Każdy wyszedł prawie bez szwanku, poza kilkoma stłuczeniami i masą siniaków, oprócz Nadine, która nie miała zapiętych pasów. Jednak poza złamaną nogą, ręką i lekkim wstrząsem mózgu, nic jej się nie stało. Jako jedyna wyszłam z sali całkowicie wolna, pozostali zostali ukarani grzywną i punktami karnymi. A Pedro dodatkowo dostał trzy lata w zawieszeniu na okres pięciu lat. Nie wiedziałam, ile w braku mojej kary było udziału mamy, ale wiedziałam, że był na pewno.

Stojąc na korytarzu, spojrzałam na Nadine, która na ręku nadal miała gips. Odkąd wyszła z sali ani razu na mnie nie spojrzała. Chciałam nawiązać z nią jakiś kontakt, ale uporczywie unikała mnie wzrokiem, udając, że nie istniałam. Miałam nadzieję, że uda nam się porozmawiać po rozprawie, ale kiedy obok mnie przechodziła, popchnęła mnie tylko zdrowym ramieniem i ruszyła przed siebie.

— Idziemy do domu. — Usłyszałam obok siebie głos mamy.

Wpatrywała się w wyjście z budynku sądu, ani razu nie zerkając na mnie, czekając, aż ruszę z miejsca.

Jeszcze raz spojrzałam na drzwi sali, ale ani Pedro, ani Oscar się nie pojawili, więc ruszyłam w stronę wyjścia.

Od dnia wypadku nie zamieniłam z mamą prawie ani słowa. Przez cztery miesiące nie wyjeżdżała na żadne plany filmowe ani plany zdjęciowe, ciągle siedziała w mieszkaniu, ale głównie w swojej sypialni.

— Idziemy do domu. — Usłyszałam głos mamy obok siebie.

Wpatrywała się w wyjście z budynku sądu ani razu nie zerkając na mnie, czekając, aż ruszę z miejsca.

Jeszcze raz spojrzałam na drzwi sali, ale ani Pedro, ani Oscar się nie pojawili, więc ruszyłam w stronę wyjścia.

Widząc, że mama nie zrobi kroku, dopóki ja nie skieruję się do wyjścia, ruszyłam w jego stronę.

Trudno, później napiszę do znajomych.

Razem z mamą wsiadłyśmy do zaparkowanej przy budynku sądu limuzyny, a kierowca od razu po zamknięciu przeze mnie drzwi, ruszył.

W trakcie drogi do domu, dalej nie odzywałyśmy się do siebie słowem. Tak naprawdę nawet nie wiedziałabym, co miałabym powiedzieć albo o co zapytać. Zanim doszło do wypadku nie było jej przez miesiąc w domu, a mimo to nie wiedziałam, co dokładnie robiła i jakie pytania miałabym zadawać.

Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam za szybę, chcąc już jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu. Jutro zaczynałam trzecią klasę liceum, a nawet jeszcze nie miałam książek. Przez te wszystkie rozprawy zupełnie o nich zapomniałam.

W końcu po jakimś kwadransie wysiedliśmy z limuzyny i od razu skierowałyśmy się w stronę budynku, a potem do winy. Mama, tak samo jak w sądzie, szła za mną, nie spuszczając wzroku z moich pleców.

— Idź do salonu — powiedziała, zdejmując klamrę ze swoim długich blond włosów i przekręciła zamek w drzwiach. Dopiero teraz dostrzegłam, że założyła też nowy system alarmowy. Musiałam jakoś dostawać się do mieszkania i z niego wychodzić, więc musiała podać mi kod.

Rzuciłam plecak w kąt przedpokoju, a następnie, tak jak chciała moja mama, poszłam do salonu.

Usiadłam na kanapie i od razu włączyłam YouTube'a na telewizorze. Puściłam pierwszą lepszą playlistę, która mi wyskoczyła.

Przeleciałam wzrokiem po piosenkach i stwierdzając, że mogą być, odłożyłam pilota obok siebie, opierając się następnie o zagłówek i założyłam nogi na stół.

Destroy youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz