Rozdział 16

159 12 8
                                    

Pov: Lea

Do mojego nosa dochodził jakiś dziwny zapach. Uchyliłam lekko powieki by dojrzeć miejsce w którym się znajdowałam. Wszytsko było pokryte betonem. Woda skapywała ze sufitu, a ściany były wypełnione jakimiś lianami. Było wilgotno, a wokół mnie otaczały metalowe rury, przypominające jakąś cele. Nie miałam pojęcia jak się tu znalazłam. Pamiętałam to, że wracając z parku rozrywki jechaliśmy z Raise'em do domu mojego brata bo czegoś zapomniał. Zaparkowaliśmy pod jego domem, a Raise wszedł do środka budynku, a ja zostałam w samochodzie. Później...ktoś wyciągnął mnie z auta ii... Znalazłam się tutaj. Rozejrzałam się do okoła siebie, prubujac znaleść jakieś wyjście. Moj wzrok po chwili zatrzymał się na dziewczynie leżącej przede mną. Miała posiniaczona całą jedną rękę, a gdzie niegdzie rany z których lekko wydobywała sie krew. Zwróciłam uwagę na jej włosy i na topa którego gdzieś już widziłam. I w tym momecie połączyłam wszytskie swoje fakty, zdając sobie sprawę, że to nie mogła być przypadkowa dziewczyna. Nie wiem czemu, ale ktoś próbował zemścić się na nas dwie tylko dlaczego? Vivian leżała na podłodze nie ruchomo. Chciałam szturchnąć ją ręką sprawdzić czy żyje, co kolwiek, jednak to okazało się nie wykonalne, bo gdy tylko chciałam podnieść swoje ręce okazało się, że jestem przekłuta do ściany tak samo jak za pierwszym razem gdy nas porwali i zamknęli w celi....

-Vivian! - powiedziałam cicho mając nadzieję, że mnie usłyszy. Brunetka się poruszyła na co ja trochę odetchnęłam z ulgą. Dziewczyną lekko się obróciła, a ja dopiero teraz zobaczyłam, że nogi jak i jej ręce są przywiązane jakimś sznurem. Vivian lekko otworzyła oczy spoglądając na mnie. - L..Lea? to ty? - wyszeptała cicho tak jakby nie miała w sobie już żadnej siły. Viv była najsilniejszą kobietą jaką poznałam, ale dziś już tak nie wyglądała...Co oni musieli jej zrobić aby doprowadzić ją do takiego stanu? - Tak to ja, nie wiem co tu robimy ale spróbuję nas stąd wyciągnąć obiecuję. - Powiedziałam to mając nadzieję, że uda nam się stąd jakoś wydostać. Jednk to nie było wcale takie łatwe...Vivian znów straciła przytomność, a ja nie miałam jak jej pomóc...

- Myślisz, że się już obudziły? - z korytarza dochodziły jakieś głosy dwóch mężczyzn zmierzających w naszą stronę. - Nie wiem, ale zaraz to sprawdzimy - powiedział jedn z nich po czym spojrzałam w lewo dostrzegając dwóch wysokich mężczyzn z cwanym uśmieszkiekm na twarzy, zmierzajacych w naszą stronę. - Patrz nasza kochana Lea się obudziła - zaśmiał się jedn z nich, a ja zacisnęłam ręce w pięść. Obaj otworzyli naszą cele i weszli do niej jak gdyby nic. - Wyspałaś się? - nie odzywałam się, nie miałam nawet takiego zamiaru. Zacisnęłam mocniej szczęki.
-Widze, że twoja koleżka jest w nieco gorszym stanie niż ty - powiedział jedn z nich, a jego wyraz twarzy wyglądał tak jakby był z tego ogromnie zachwycony. Czułam ogromną złość. Nie chciało mi się już tego słuchać. Chciałabym tylko wrócić z Vivian do przyjaciół do Raise'a...Tak bardzo tego pragnęłam...

- Nagle języka w gębie ci zabrakło, Lea? - powiedział, a drugi z chłopaków kopnął Vivian w brzuch na co się mocno wkurwiłam. Nie mogli jej tak traktować ona na to nie zasłużyła...Nie mogłam tak dłużej milczeć musiłam coś zrobić, tylko co, skoro cały czas byłam przekłuta do ściny.

- Zostwacie ją do cholery!! - odezwałam się w końcu, a chwilę później z racji tego, że tylko ręce przykuli mi do ściany, a nogi miałam wolne, to bez żadnego problemu kopnęłam jednego z nich w kroczę. Nie wiem jak to zrobiłam, ale byłam z siebie dumna. Chłopak z bólu opadł na kolana, wydał z siebie taki dźwięk jakby właśnie miał urodzić. Zaśmiałam się cicho pod nosem. - To za moją przyjaciółkę śmieciu!! - powiedziałam patrząc się na chłopaka który umierał z bólu. -Ty mała szmato jeszcze te... - Nie dokończył, bo gdy tylko chłopak wstał z ziemi i próbował się na mnie zamachnąć, ten drugi złapał go za nadkarstek i przyciągnął go do siebie. - Ivan daruj sobie to ci nic nie da. - spojrzał na chłopaka i przewrócił oczami. - Gdy tylko tu wrócę załatwimy to inaczej. - parsknęłam pod nosem. Nic już więcej nie powiedzieli tylko wyszli zamykając cele. Vivian nadal leżała nieprzytomna na ziemi, a ja nic nie mogłam zrobić...Dotarło do mnie, że stąd już nie ma nigdzie ucieczki...

Nagle moja uwagę przykuło coś błyszczącego. To były dwa klucze jeden chyba od celi, a drugi od tych ala kajdanvk którymi mnie przykuli, musiały wypaść Ivanowi jak leżał na ziemi. - Viv! Vivian!! - krzykbełam cicho tak żeby nikt mnie nie usłyszał. - Błagam rusz się potrzebuje cię Vivian proszę... - Dziewczyna nagle się poruszyła na co ja odetchnęłam z ulgą. - Jednemu wypadły klucze z celi i moich kajadank którymi jestem przykłuta, musisz tylko wstać rozwiązać sobie nogi i potem rozwiązać mi ręce, a twoje rozwiąże ja. Viv to jedny sposób na ucieczkę. - Dosięgając butem do kluczyków kopnęłam je w stronę dziewczyny. Brunetka lekko otworzyła oczy i popatrzyła się na mnie. - Jaiden... - widziałam jak pojedyncza łza spłynęła jej po policzku. Wiedziałam jak bardzo chciała do niego wrócić nie dziwiłam się jej, w końcu ja chciałam wrócić do Raise'a. - Vivian wiem, że chcesz wrócić do Venoma ja też chcę wróci do Raise'a, ale mówienie nic nam nie pomoże. Proszę cię tu masz kluczyki weź je i nas stąd wydostań tylko w tobie jest nadzija. Proszę nie mamy zbytnio czasu, Viv obiecuję Ci, że oboje stąd wyjdziemy tylko musisz mnie rozkuć. - Dziewczyna lekko się uśmiechnąła, a po chwili z całych swoich sił usiadała opierając się o ścianę. Brunetka na chwilę odetchnęła z ulgą po czym  zaczęła rozwiązywać swoje nogi. Sękude później moje ręce zostały rozwiązane, a ja dopiero teraz zobaczyłam, że również mam na nich siniaki. Nie wiedziałam ile mamy jeszcze czasu, więc szybko rozwiązałam ręce Vivian i w tym samym czasie obie stałyśmy już na nogach.

- Dasz radę iść? -zapytałam.

- Tak. - odpowiedziała.

-Okej. W lewo poszli chłopaki więc chodźmy tamtędy. -pokazałam placem na co dziewczyna skiwnela mi głowa. Otworzyłam cele na co obie ruszyłyśmy w stronę korytarza mając nadzieję, że uda nam się znaleść jakieś wyjście. Szliśmy już tak z dobre pięć minut, a korytarz nadal się nie kończył. - A panie do kąd się wybierają? - I w tym momecie obie stanęłyśmy w miejscu, a po moim ciele wstrząsnął dreszcz. Obruciłysmy się za siebie dostrzegając trzech merzczyzn z mieczami. I właśnie teraz żałowałam, że nie ma z nami Venoma ani Raise,a....

Dajcie znać jak podobał się wam rozdział i czy chcecie więcej.

Ps. przeprszam was za jakie kolwiek błędy. Jeśli chodzi o bohaterów pamiętajcie, że są to złączone dwie książki i bohaterzy mogą sknocić swoje zachowanie co wcale nie muszą zachowywać się jak w książkach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I Wanna Fall & VenomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz