Rozdział 5

3 0 0
                                    

Dziś był dzień wolny. Poszłam zejść na dół coś zjeść bo była godzina dwunasta. Sprawdziłam telefon czy nikt mi nic nie pisał. Ubrałam się w dres i top, wszystko było w kolorze czarnym. Zrobiłam sobie tosty i herbatę. Poszłam do salonu włączyłam serial na telewizorze i skupiłam się na jedzeniu.
Zawibrował mi telefon z oznaką że przyszła mi wiadomość.

Od Vivian:

Chcesz się ze mną spotkać i pójść na spacer do lasu z pieskami? Jak tak to pisz czekam 😊

Do Vivian:

Dziś wolę spędzić czas sama ale dałaś mi pomysł na spędzenie dnia.

Od Vivian:

A rozumiem. W następny weekend robię imprezę więc zapraszam 😊

Do Vivian:

Z wielką chęcią przyjdę

Postanowiłam nie malować się i pójść na spacer do lasu. Bardzo lubię aktywne spędzanie czasu. Las był czterdzieści minut autem więc półtorej godziny na spokojnie powinnam iść pieszo. Lubię też słuchać odgłosów przyrody. Założyłam buty wzięłam nerkę i schowałam najpotrzebniejsze rzeczy.
Spacerowałam swoim tempem, które było trochę szybkie. W ten sposób nie zorientowałam kiedy weszłam do lasu. Była około czternasta więc na spokojnie do wieczora mogę sobie spacerować.
Około godziny dwudziestej zaczęło się ściemniać, co oznaczało, że idzie deszcz. Zaczęło też grzmieć i błyskać. Już miałam dzwonić po taksówkę ale zaskoczyła mnie Vivian. Przestraszyłam się bardzo ale udało mi się to trochę zamaskować.

-Hej Sylvia. Zaczyna padać co ty tu robisz?
-Hej Vivi. Poszłam na spacer i chciałam zadzwonić po taksówkę ale mnie zaskoczyłaś – powiedziałam a następnie zapytałam – Mogę posiedzieć u ciebie dopóki nie przestanie padać?
-Jasne. Chodź – powiedziała i załapała mnie za rękę aby szybko mnie zabrać do swojego domu – Archer się do ciebie nie klei? – zapytała co mnie bardzo zdziwiło
- Yyyyy chyba nie. Nie zauważyłam tego – odpowiedziałam delikatnie omijając temat – Dlaczego pytasz?
-No bo David powiedział Jasminie, że Archer zaczął o tobie sporo rozmawiać, że wydajesz się fajna i chcieliby, żeby się cała piątka spotkała – wytłumaczyła
- A co mamy plan robić?
- Pójść do restauracji a później na spacer – powiedziała – Nie wiem czy to pasuje. Może tak ale wtedy będziesz się tylko z nim widywać i tylko o nim gadać – wyżaliła mi się. Zrobiło mi się głupio trochę
- Nie gadałabym cały czas o tym. Wolę prywatne związki a nie cały czas paplać na takie tematy – wytłumaczyłam, żeby jej rozjaśnić smutne myśli
- Mam nadzieję – powiedziała z nadzieją

Dotarłyśmy do domu Vivian mokre przez deszcz. Rodzice mojej przyjaciółki pojechali wczoraj na delegację i nie będzie ich dwa, trzy tygodnie. Ucieszyło mnie to, że od razu zaproponowała mi herbatę i szczerą pogawędkę na temat Archera i Davida. Postanowiłam się zwierzyć jej o spotkaniu z Archerem. Pokazałam jej wiadomości oraz opowiedziałam jak wyglądało spotkanie. Vivian ucieszyła się że może znajdę chłopaka tak jak ona. Leo to chłopak Vivian i bardzo do siebie pasują.
Rozmawiałyśmy dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Ja nie wiedziałam kto to ale po minie przyjaciółki coś zaplanowała. Zaczęłam się już stresować bo u niej to już nic nie wiadomo. Słyszałam, otwarcie drzwi ale żadnych dźwięków. Jeszcze bardziej zaczęłam się stresować. Vivian przyszła uradowana do swojego pokoju, w którym siedziałam z pustym już kubkiem po herbacie.

-Przyszedł Leo, Jasmina, David i Archer – powiedziała i zaprosiła ich do pomieszczenia.

Zdziwiona jeszcze bardziej, spięłam się ale starałam się tego nie pokazać. Leo wszedł pierwszy i od razu przylepił się do Vivian. Jasmina i David również byli bardzo blisko siebie. Już zdążyłam wydedukować, że mogą być razem. Archer jak ja też nie był pocieszony. Już wiedziałam, że rozmowy będą dotyczyć mnie i Archera.
- Cześć wszystkim – powiedziałam jakbym w ogóle nie była spięta
- Cześć – odpowiedzieli wszyscy chórem
-Dobra ja idę do łazienki – powiedział Archer i wyszedł za instrukcją Vivian.
Nie było go dziesięć minut i w tym czasie dwie parki zdążyły się napić szampana i zaczęły się całować. Jasmina siedziała na kolanach Davida a Vivian siedziała na nogach Leo. Dziwnie się czułam siedząc tam jako singielka więc postanowiłam zrobić sobie kolejną herbatę. W tym czasie wyszedł Archer i mnie zaczepił.
- Co oni tam robią, że słychać jakieś głośne pomruki? – zapytał bardzo zaciekawiony
- Liżą się – odpowiedziałam
- Ciekawe jak długo będą tak się całować. Może po tym czasie też do nich dołączymy – zaśmiał się i poruszył zabawnie brwiami
-Bardzo śmieszne. My się prawie w ogólnie nie znamy.
-No nie znamy ale możemy się poznać bliżej, rozmawiając częściej – powiedział zbliżając się do mnie.
- To zacznij rozmowy. – odgryzłam się stojąc w miejscu
Nie rozmawialiśmy tydzień co mi nie przeszkadzało, ponieważ nie znaliśmy się prawie wcale a nie wymuszaliśmy na sobie rozmowy chyba że chodzi o tą rozmowę dotyczącą naszych rozmów. Trudno to zrozumieć.
Długo staliśmy w ciszy ale Archer co jakiś czas podchodził bliżej do mnie. W końcu stał centymetry od mojego ciała i wyciągnął do mnie ręce. Dopiero teraz zauważyłam, że ma tatuaże na rękach.
Jak na to wcześniej nie zwróciłam uwagi? Są ogromne...
Przytulił mnie. Bardzo miło mi się zrobiło bo drugi raz jakiś chłopak mnie przytula. To nie był przytulas jak na przywitanie i pożegnanie. To było takie jak przytulają się przyjaciele jak komuś jest smutno. Poczułam, że Archerowi jest smutno. Więc postanowiłam powiedzieć
- Chcesz porozmawiać? – zapytałam nie wiedząc czy w ogóle o to chodzi.
- Możemy. – odpowiedział widoczną ulgą na twarzy
- Chodź do salonu tu mało kto przychodzi. Będziesz mógł spokojnie powiedzieć – poszłam pierwsza a Archer za mną. Salon był pokojem zamkniętym nie tak jak u mnie. Było tu przytulnie dosłownie jak u psychologa u którego byłam jak miałam dziewięć lat.
- Możesz już mówić.


Czekoladowe oczyWhere stories live. Discover now