Siedzieliśmy na dwóch fotelach naprzeciwko siebie. Starałam się już uważnie przyglądać minie chłopaka oraz jak się zachowuje szykując do widać dłuższej rozmowy. Coś go bardzo gryzło i zaczęło mnie martwić, że w jego życiu coś się złego wydarzyło. Siedziałam prosto ale też rozluźniona.
- Jesteś już gotowy? – zapytałam bardzo cicho i łagodnie aby mógł poczuć, że już teraz czuje się słuchany.
- Tak. – odchrząknął i powoli zaczął – Nie chciałem przyjeżdżać. Tata znalazł tu pracę. David i jego rodzice przyjechali razem z nami bo są najlepszymi przyjaciółmi. Całą podstawówkę i liceum trzymali się razem. Było trochę lepiej jak się o tym dowiedziałem. Smutne było to, że... – przerwał na chwilę widocznie bardzo smutną rzecz dla niego miał powiedzieć – mieszkamy tam gdzie umarła moja mama w pożarze. – nie sądziłam, że aż tak smutną rzecz miał powiedzieć. Nie znaliśmy się długo a ja już byłam osobą, której to mówi. Byłam dla niego obca.
- Nie mieszkałeś razem z mamą? – zapytałam czując, że żeby było mu lepiej musi to powiedzieć
-Mama pojechała do swoich rodziców pomóc. Ja wtedy miałem czternaście lat. Babcia zostawiła na noc zupę na gazie i coś się podpaliło. Szybko się rozprzestrzenił pożar. Mama uratowała babcie i dziadka ale już siebie nie dała rady. Babcia zmarła tego samego dnia na zawał a dziadek dwa lata później kilka dni po wyremontowaniu teraz mojego domu. Zmarł we śnie więc pewnie ze starości. – ciężko było to słuchać bo był jeszcze w podstawówce jak zmarła mu mama.
- Masz ochotę jeszcze mówić czy na teraz już koniec? – zapytałam gdy zrobił długą przerwę
- Na dziś koniec. Chciałbym odpocząć. Chcesz się jutro spotkać? – szybko zmienił temat i bardzo dobrze to rozumiem. Też tak robiłam
- Dobrze w takim razie na dziś wszystko. Dziękuję, że się zwierzyłeś to ważne, żeby nie zniszczyć sobie psychiki. Oczywiście jestem chętna na spotkanie. – powiedziałam uśmiechając się łagodnie.
- Mogę do ciebie podejść i się przytulić? – zapytał
- Jasne – oboje wstaliśmy
Archer podszedł do mnie i zamiast mnie przytulić objął mnie i dał całusa w policzek a później przeniósł się na usta. Całował delikatnie jakby prosił tym żebym też oddała pocałunek. Zrobiłam to. Było to uczucie cudowne bo nikt mnie nie całował. Buziak był krótki ale dla mnie wydawało się, że trwa godzinami. Jego miękkie usta dotykały moich. Trzymał mnie w talii i nie chciał puścić.Jak się oderwaliśmy od razu mnie przytulił. Nie sądziłam, że też do niego się przytulę jakbym była zmęczona jak po maratonie. Długo tak przytulani nie byliśmy, ponieważ przyszła Vivian. Oderwaliśmy się jak oparzeni. Nie spodziewałam się, że ktoś przyjdzie właśnie do salonu.
- Ja tylko po wino – powiedziała i wzięła pierwszą lepszą butelkę wina
-Okej – powiedziałam zdziwiona
- Skończyliście się całować na czas? – zapytał Archer podchodząc do mnie trochę żebym nie czuła się niekomfortowo, że nas ktoś widział
- Jest przerwa na wino i wtedy będziemy wracać do domów. Leo zostaje u mnie a David i Jasmina będą nocować w pokoju gościnnym. – powiedziała – a wy zostajecie czy wracacie do siebie? – zapytała. Zachwiała się i od razu chciałam ją złapać ale Archer mnie złapał za nadgarstek i powiedział szeptem „Da sobie radę. Pijana jest więc nie ogarnia, że to nie wino tylko szampan musujący." i się uśmiechnął.
Vivian sobie poszła z butelką i a ja na odchodne powiedziałam, że będę się zbierać do domu.
- Przecież pada – powiedział Archer
- Wezwę taksówkę.
- Ja cię odwiozę – powiedział i poszedł zakładać buty. Poszłam za nim.
Założyłam buty a Archer czekał już na mnie. Wyszliśmy na dwór ale padało tak, że świata nie było widać. Szybkim krokiem skierowaliśmy się do auta chłopaka gdzie od razu ruszyliśmy w stronę wyjazdu z lasu. Tak przynajmniej wyglądało. W połowie drogi skręcił i zatrzymał auto. Na dworze było cieplutko wiec klimatyzację trzeba było włączyć. Schylił się do mojego siedzenia pasażera i złączył nasze usta w kolejnym tylko dłuższym pocałunku. Nie wiedziałam co zrobić z rękami więc położyłam je na szyi Archera. Po chwili przeniósł się z pocałunkami na moją szyję po lewej stronie. Przeszły mnie prądy, że odchyliłam głowę, aby było mu łatwiej mnie tam całować. Podgryzał mnie przez co delikatnie drgnęłam. Jego ręce były na mojej talii.Napiął ręce i podniósł mnie tak że usiadłam na jego kolanach. Była to też chwila na wzięcie oddechu. Odsunął się też na fotelu tak abym miała więcej miejsca i żebym nie zahaczała o kierownicę. Od tej chwili nie patrzyłam na czas tylko zajęłam się odczuwaniem przyjemnych pocałunków Archera.
YOU ARE READING
Czekoladowe oczy
RomanceDziewczyna o imieniu Sylvia przeżywa różne smutne oraz szczęśliwe sytuacje. Nie spodziewała się jednak, że spotka na swojej drodze oczy, które zawrócą jej w głowie. Jak długo będzie mogła na nie spoglądać? Jak bardzo będzie cierpieć? I czy w ogóle b...