Wyrzutki społeczeństwa. Tym byliśmy. Dzieciaki z bogatych, zepsutych rodzin, które szukając miłości w ślepych zaułkach, na tyłach klubów, w papierosach, wódce i narkotykach. Na siłę trzymaliśmy różowe okulary, choć kruszyły nam się w palcach. Na siłę próbowaliśmy zobaczyć w tym świecie coś dobrego. Może chociażby resztki dobra.
Wpychano nam kłody pod nogi, kopano szerokie rowy, sadzało na drodze wielkie drzewa i kładło góry. Przecież czytaliśmy bajki, gdzie dobro pokonywało zło. Nie było żadnego wyjątku, więc wierzyliśmy, że mamy w sobie nadzieję. Nadzieję na dobro.
Przeoczyliśmy moment, w którym zabrano nam resztki różowych okularów, które raniły nam palce i twarz. Ten moment był tak nagły, że zapomnieliśmy o rowach, górach i drzewach. Wpadaliśmy na przeszkody, jedną za drugą. Męczyło nas szukanie dobra, tam gdzie nie było go widać. Dobro zaczynało topnieć, tężeć, parować, aż zniknęło całkowicie.
Nie byliśmy już dobrzy. Nie dostrzegliśmy dobra. Bo nie istniało. Ot, cała prawda, której jako nastolatkowie nie chcieliśmy zobaczyć. Dobro, które było naszą energią, zastąpiliśmy złem. Bo jak inaczej mieliśmy żyć, skoro zabrano nasze jedyne pożywienie?
Nie mieliśmy już nic. Zabrali nam wszystko, czuliśmy się jak w klatce. Pragnęliśmy czegoś co nas wyzwoli. Czegoś, dzięki czemu poczujemy się choć na chwilę jak postacie z bajek.
Wymyśliliśmy grę. Bez różowych okularów, bez otoczki bogatych smarkaczy. Naszym celem była tylko przyjemność. A ta gra dała nam więcej wolności. Mogliśmy poczuć jak bogowie. Obłuda gry, sprawiła, że zapomnieliśmy o całym złu wokół. Spędzaliśmy czas na przyjemności, wolności, poczuciu adrenaliny na języku i ekscytacji pulsującej w żyłach.
Ale na każdego czeka koniec i mroczna postać z kosą w ręku. Nasza gra miała się skończyć, a pionki upaść na planszę. Ale nim to, zadajmy ostatnie pytanie;
S z k ł o c z y d u c h ?
CZYTASZ
Glass or Ghost?
RomanceSzkło czy duch? Jeśli dostaniesz takie pytanie, nie zwlekaj z odpowiedzią. Masz dziesięć sekund na odpowiedź. Jasno podany wybór. Nie ma czas na wzięcie oddechu. 1... 3... 5... 10...? Szkło czy duch, Czytelniku?