Rozdział I

1 0 0
                                    

Miałem przed sobą pustkę.

Nagle otworzyłem oczy, spadałem. Wokół mnie było ciemnoczerwone niebo i jasna odwrócona gwiazda w kole. Krzyczałem, bałem się. Ostatnia rzecz, którą pamiętam była dziwna istota w płaszczu wskazująca mi lewą stronę ściany.

Zemdlałem.

Poczułem mocny uścisk na nodze i ramieniu. Czułem jak jedna ręka bezwładnie zwisa co jakiś czas obijając się o coś. Pomimo moich prób nie mogłem nią poruszyć. Lekko uchyliłem oczy, ale powieki same mi opadły ze zmęczenia.

- O chuj! Jednak spadają z nieba! – usłyszałem donośny ostry kobiecy głos jak przez mgłę.

-Dzwoń po Morę, a nie głupoty gadasz! – odpowiedział kolejny jakiś twardy męski głos. Znów spróbowałem uchylić lekko oczy bezwładnie przychylając głowę w prawo. Jedyne co zobaczyłem to rozmazany popękany asfalt i szare szpilki z bardzo wysokim obcasem.
Później znów nic nie pamiętam, znów zemdlałem.

- Ciszej! Budzi się! – usłyszałem ciche szepty, które po chwili ustały. Leniwie otworzyłem oczy.

Przede mną stał wysoki umięśniony mężczyzna bez koszulki, w samych spodniach o brudno czerwonej cerze z czeriwnymi rogami, a niziutka dziewczynka ubrana w dżinsowe ogrodniczki zwisała z oparcia czerwonej kanapy, na której siedziałem, mając nogi w górze. Z zainteresowaniem wpatrywała we mnie duże żółte oczy z trzema czarnymi plamkami pod nimi. Jak na dziecko jej cera była bardzo jasna, wręcz biała kontrastując z rudymi włosami związanymi w dwa grube warkocze. Zza drzwi obok wyszła inna kobieta trzymając coś w dłoni. Niepewnie zajęła miejsce obok i podała mi przeźroczystą szklankę z wodą. Kobieta była widocznie starsza od reszty. Jej cera również nie należała do najciemniejszych, była taka szara, podchodząca pod bardzo jasny fiolet, co pasowało do jej niby grantowych włosów do ramion. Ciepło uśmiechnęła się do mnie i poprawiła wąskie okulary, gdy upiłem trochę wody ze szklanki. Nieśmiało poprawiła czarną kurtkę dżinsową z podwiniętymi rękawami, pod którą miała fioletowy top lekko odsłaniający jej brzuch przez granatowe dzwony z niskim stanem. Ona wyglądała podobnie do tego mężczyzny, też miała ogromne ciemno fioletowe rogi wygięte do tyłu i długi ogon zakończony pędzelkiem.

- Jak masz na imię? – spytała miękkim głosem.

W głowie ciągle słyszałem echo słowa Rayan, Rayan, Rayan. Ciągle tylko to słowo powtarzane nieustannie coraz głośniej i głośniej. Złapałem się za głowę czując narastający ból, myślałem, że zaraz moja głowa eksploduje. Nie mogłem pozbierać myśli.

- Ja nie wiem! Coś ciągle krzyczy mi w głowie jakieś „Rayan” – od razu po wypowiedzeniu tego słowa krzyki w głowie ucichł, a cały ból zniknął, jak za pstryknięciem palców.

- W takim razie twoje imię to Rayan – kobieta ponownie ciepło uśmiechnęła się do mnie wskakując na siebie dłonią. – Ja nazywam się Mora.

- Coś zbyt ludzkie to twoje imię – zza kobiety wyszła kolejna, bardzo wysoka, to jej szare szpilki widziałem wcześniej.

Ja chyba trafiłem do jakiegoś wariatkowa. Ona dosłownie była kotem, miała uszy wystające z ciemno-różowych włosów wygolonych na połowie głowy, długi ogon, którym machała nieregularnie podirytowana i wąsy jak prawdziwy kot. Do tego miała jasne skrzydła wybijające się na tle brudno-różowej skóry. Jakby to było mało to jej talia miała może czterdzieści centymetrów, a uda i piersi co najmniej dziewięćdziesiąt. Skrzyżowała ręce na piersiach czekając na moją odpowiedź jednocześnie zasłaniając wycięcie w kształcie serca w czarnej obcisłej sukience sięgającej jej może do połowy uda.

- Ángel! Nie zwracaj się tak do naszego gościa! – zwróciła jej uwagę Mora. – A więc kochanie, pamiętasz cokolwiek przed tym jak spadłeś i złapał cię Diablo? – pokazała palcem na mężczyznę, który przelotnie uśmiechnął się do mnie.

- Nie... Pamiętam tylko jakąś postać i jak spadałem – naprawdę miałem pustkę w głowie.

- Mora, możemy na słówko? – odezwała się kocica. – On niech zostanie z Diablo i Folą.
Kobieta pokiwała głową na boki i niechętnie wstała z kanapy. Obie wyszły zza drzwi do jakiegoś innego pomieszczenia. Dziewczynka, która niedawno zwisała z oparcia kanapy, nie wiem nawet kiedy wstała i już stała przy mnie. Wcześniej jakoś tego nie zauważyłem, ale ona miała dwie pary rąk.

- Hejo, jestem Fola! – uśmiechnęła się pokazując delikatnie żółciutkie zęby z jednym kłem. – Jestem pajeczycą, mam 7 lat i aż 10 piekielnych!

- Folcia, Folcia, Folcia! Spokojniej! – demon, który wcześniej zabrał mnie tutaj złapał dziewczynkę za nogi i zarzucił ją sobie na ramię jak nic nie warty worek, po czym zakręcił się w kółko kilka razy.  Mała śmiała się z tego w niebo głosy. Mężczyzna energicznie zrzucił dziewczynkę na kanapę tuż obok moich nóg, po czym sam usiadł obok na niej.

- Jestem Diablo, a to... – poczochrał dziewczynkę po włosach ponownie wywołując u niej śmiech- ...Fola, ale to już wiadome.

Nieśmiało pomachałem tej dziwnej dwójce. Czułem się przy nich tak nieswojo, z obawy, że zaraz coś mi zrobią jeszcze bardziej wkleiłem się w kanapę.

- Spokojnie, nie masz się czego bać – Diablo spojrzał się na mnie z troską, może on nie jest taki straszny.

- Gdzie ja jestem? – wydusiłem drążącym głosem.

- W piekle oczywiście – zamarłem.

- Jak w piekle?! Przecież to niemożliwe! – wlepiłem wzrok w podłogę i złapałem się za głowę lekko pociągając kosmyki włosów. – Ja nadal śnie, to musi być sen. Piekło przecież nie istnieje... Bo nie istnieje?

Poczułem coś pod palcami, coś co wyrastało mi z głowy. Przeniosłem wzrok na Diablo mocno trzymając coś co miałem we włosach. Demon tylko pokręcił przecząco głową i wyszeptał kilka zdań dziewczynce do ucha, po czym szybko pobiegła do innego pokoju i wróciła z dużym kołem nakrytym czarnym materiałem kurczowo trzymając je w czterech dłoniach. Niepewnie stanęła przede mną, a jedną dłonią powoli ściągnęła materiał.

Lustro...

Ja mam rogi, dwa ciemne czerwone rogi wyrastające z czarnych włosów. Ja cały jestem czerwony... Ja jestem w piekle...

-Ja jestem w Piekle! – wrzasnąłem, a później znów zemdlałem.  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

¿Przez Anielskie Błędy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz