Yn's pov.
Patrzyłam osłupiała na mężczyznę stojącego w mojej kuchni. To on był tym Vincentem?
Nagle poczułam ogarniającą mnie wściekłość.
- Czego chcesz? - warknęłam. Kątem oka zobaczyłam mojego ojca śmiejącego się pod nosem.
- Dobrze wiesz - Odpowiedział mężczyzna - Nazywam się Vincent, twój nowy starszy brat.
- Nuh uh - odpowiedziałam, lekko zadzierając głowę. Ehh.. zapomniałam wziąć moich leków na problemy z agresją. Bez nich jestem niebezpieczna. (Życie gangstera nie jest takie proste)
- Nie „Nuh uh", tylko chodź. Jedziemy. - Odpowiedział już lekko poirytowany Vincent.
- Słuchaj.. Wincyk. Nigdzie nie idę - Parsknęłam, celowo przekręcając jego imię. Na moich ustach zagościł mały, wredny niczym Jarosław Kaczyński, uśmieszek, widząc jak Wincyk coraz bardziej się denerwował.
- YN, nie mam ochoty prowadzić z tobą żadnych dyskusji. Idziemy i chuj. - Warknął Vincent. Czyli jednak jest furasem.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, do mieszkania wszedł kolejny osobnik płci męskiej.Wpatrywałam się w niego jak wszedł do kuchni. Na oko był w moim wieku. Miał krótkie brązowe włosy i niebieskie tęczówki. Miał ubrany biały podkoszulek, czarne, podarte jeansy, glany i skórzaną kurtkę. No smash.
Nieznajomy wszedł jak gdyby nigdy nic do kuchni, oparł się o lodówkę i zapalił papierosa. Wyglądał przy tym tak dobrze, że na moment zapomniałam o całej sytuacji. Przez moją nieuwagę, Vincent wziął mnie za ramiona i wyprowadził z mieszkania.
Nieznajomy zauważył mnie wpatrującą się w niego.
- Co się patrzysz parówo dęta? Ludzika z delmy nie widziałaś? Idź lepiej sprawdź, czy twoja matka przestała się puszczać. - Powiedział, a jego niebieskie tęczówki przesuwały się po moim ciele. W jego głosie można było dosłyszeć sarkazm, ale też coś jeszcze. Coś.. innego. Czy on mnie podrywał? Jakby.. no to oczywiste, że by mnie podrywał. Przecież nie jestem jak inne dziewczyny. Ale nadal, miał być moim bratem. Chociaż stepującym, to wszystko zmienia.Prowadzona przez Wincyka, wyszłam z mieszkania. Za nami wyszedł chłopak. Mój ojciec zamknął mieszkanie. Zza zamkniętych drzwi do miejsca, w którym jeszcze 15 minut temu mieszkałam, dało się słyszeć czołówkę „Jednego Z Dziesięciu". Czyli mój ojciec się aż tak nie przejął. Dobrze wiedzieć.
Wychodząc z bloku, moim oczom ukazała się zaparkowana Tesla Cybertruck. Wsiedliśmy do środka. Ja na tylnym siedzeniu, a moi „bracia" z przodu. Bez słowa, Wincyk włączył silnik i odjechał.
Time skip
Po pewnym czasie, dojechaliśmy do ogromnego, bogato wyglądającego domu.
Wincyk zatrzymał samochód pod drzwiami domu i nasza trójka wysiadła z samochodu. Skierowaliśmy się w stronę drzwi. Wincyk otworzył je, wpuszczając nas do środka. Wchodząc do domu, skierowaliśmy się do pomieszczenia które wydawało się salonem. W środku, zobaczyłam cztery inne osoby. To pewnie reszta moich „braci" i moja siostra, Hailie.- Dzień dobry - powiedział jeden z nich. Wydawał się chyba drugi najstarszy z braci - Nazywam się Will. To jest Dylan, Shane i Hailie. Vincenta i Tony'ego już poznałaś. Witaj w naszym domu, będziesz tu teraz mieszkać.
Wpatrywałam się w niego przez jakiś czas, starając się poukładać sobie, co się właściwie działo.
- Jestem YN - powiedziałam po krótkim czasie. - Miło.. was poznać - wydusiłam. Wcale nie było ich miło poznać, przecież kupili mnie za miskę soczewicy, ale może nie będę od razu wredna.
- Chodź, pewnie jesteś zmęczona po podróży, zaprowadzę cię do twojego nowego pokoju - powiedział Dylan, po czym wstał z kanapy, na której siedział. Zaczął prowadzić mnie korytarzami ich ogromnego domu. Po chwili dotarliśmy do pokoju. Dylan otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka.
- Tu będziesz mieszkać - powiedział Dylan - Potrzebujesz czegoś teraz?
- Nie.. chciałabym się tylko rozpakować - odpowiedziałam, kładąc mój czarny plecak na łóżko.
- ok. - powiedział Dylan, po czym wyszedł z pokoju.Rozejrzałam się po moim nowym pokoju. W niczym nie przypominał mojej poprzedniej kawalerki w centrum Warszawy. Był znacznie większy. Jedyne co mi się nie podobało, to fakt, że meble nie były pogryzione. Ale trudno.
Po chwili, rozpakowałam wszystkie rzeczy z mojego plecaka i usiadłam na łóżku. Ponownie rozejrzałam się po pokoju. Więc to tu teraz będę żyć? Tak będzie wyglądało moje życie?
CZYTASZ
YN x RODZINA MONET Skarb Państwa
HumorBasically, jest to parodia Rodziny Monet i wszystkich fanfików z tej książki. Książka pisana dla beki i nie ma celu nikogo urazić.