Nie wiem jak to wytłumaczyć... W pewnym okresie mojego życia coś dziwnego stało się i to za sprawą em.. Królika? Tak wiem, to jest dziwne wytłumaczenie, ale chciałabym, abyście mnie wysłuchali. To stało się pewnego dnia na mieście w sobotę. Spytacie się - ''Co ja robiłam w sobotę i do tego na zewnątrz?'' - Większość czasu nie wychodzę poza ogrodzeniem domu, ale była to chwila kiedy chciałam odpocząć poza domem. Jak zawsze chodziłam po parku, a w uszach miałam słuchawki by nie słyszeć nic poza moim umysłem. Jeżeli zapytacie - ''O czym tak myślałam?'' - to nie odpowiem na to pytanie. Mogę jednak określić, że była to rozmowa ze sobą o wszystkim. Wracając do sedna sprawy, chodziłam po prawie wszystkich bocznych uliczkach. Zmieniając temat przemyśleń to także musiałam zmienić swoje otoczenie. Próbowałam nikogo nie spotkać w zasięgu wzroku. Wiem, że czasem was denerwuje, ponieważ często zapadam w swoich myślach kiedy chcecie coś ode mnie. Za swoje usprawiedliwienie mogę jedynie rzec, że to nie jest moja wina. Tak, tak... Znowu mówię to, ale nie mam innego wytłumaczenia. Po prostu tak mam. Wspomniałam, że chodziłam ''po prawie wszystkich bocznych uliczkach?'' W planach miałam obejść wszystkie boczne uliczki na wschodzie naszego miasta, ale coś poszło nie po mojej myśli. Zostałam tak jakby porwana...? Sama nie wiem jak do tego doszło, ale na kilkanaście sekund widziałam jeden szary blok, a parę sekund później znajdowałam się w jednym z opuszczonych budynków. Jednak nie przerywajcie mi! Nie jestem żadną wariatką. W tym czasie naprawdę znajdowałam się w innym miejscu. Nie wiedziałam co mam zrobić. Przerażała mnie myśl zastania w takim obskurnym miejscu i spotkania nieznajomej osoby. Mogła być ona niebezpieczna co nie. Błąkałam się chyba w dawnej kamienicy, nie mogłam zobaczyć czy była to jakaś opuszczona kamienica za miastem, ponieważ wszystkie okna albo były zamurowane, albo zabarykadowane. Schodziłam ze schodów szukając wyjścia. Kiedy prawie znalazłam się na samym dole kamienicy nagle usłyszałam śmiech. Był taki jak w filmach, kiedy zabójca zabija ofiarę. Byłam przerażona i jak najszybciej zbiegłam. Po chwili był inny, głośny dźwięk. Trzymając ręce na poręczy zatrzymałam się na schodach i zerknęłam na sam dół. Białe drzwi znajdowały się na podłodze, a koło nich jakaś postać. Nieznana mi persona wyglądała nie najlepiej i to mówię na serio. Miała poszargane ubrania, na ciele kilka ran, a cała była pokryta kurzem. Włosy były tak jakby szaro-białe? Rozległ się dźwięk kroków. Po chwili widziałam kolejną postać. Była ubrana na czarno. Nie dostrzegłam twarzy gdyż owa postać miała kaptur na głowie. Wydawało mi się, że o czymś dyskutują, ale nie mogłam stwierdzić o czym bo rozmawiali innym językiem. Stwierdziłam, że nie chce im przeszkadzać więc cofnęłam się i jak najszybciej chciałam wrócić na górę aby nie zwrócić na siebie uwagi. Noo ale cóż... Znowu nie wyszło tak jak zaplanowałam. Kiedy odepchnęłam się od barierki to przez przypadek kopnęłam nogą butelkę, która nie po mojej myśli spadła na sam dół. Oczywiście cała uwaga tych dwóch osób przeszła z rozbitej butelki na mnie.
??? - No, no... Kogo my tu mamy? Kolejny zbłąkany króliczek do kolekcji!
Pomyślałam, że to dziwny sposób na zaczęcie rozmowy z nieznaną osobą. Do tego nazwał mnie ''króliczkiem''. Wiecie jak ja się czułam? Okropnie... Na jakiej podstawie mógł mnie tak nazwać. Moja złość przerodziła się w strach kiedy zobaczyłam iż owa postać ma nóż w dłoni. Zaczęłam uciekać. W całej kamienicy rozległ się śmiech. Ten sam okropny śmiesz jak wcześniej. Próbowałam znaleźć inne wyjście, ale przez niektóre drzwi na dało się przejść. Albo meble zagradzały mi drogę, albo drzwi były zamknięte. Śmiech stawał się głośniejszy. Prawdopodobnie jest durz za mną! Tak jak z początku chciałam przejść przez drzwi znajdujące się na dół to tym razem przeszłam przez inne na samej górze. Wiecie gdzie się znalazłam? Oczywiście, że na samym szczycie kamienicy. Czemu ta kamienica ma płaski dach?!''Wdech i wydech'' - pomyślałam, abym się uspokoić. Przez kilkanaście minut była cisza. Sama próbowałam nie wydawać żadnego dźwięku. Może w ten sposób mnie nie znajdzie, ale po chwili znowu los dał mi znać, iż się myliłam. Drzwi z hukiem otworzyły się, a w nich stała postać w czarnym kapturze.
CZYTASZ
Pani Nuda i Pan Królik
RomanceJako narrator muszę rzec, iż te dwa losy zostały złączone nie przypadkowo. Dziwna sytuacja połączyła parę nastolatków. Dali prowadzi nudne życie. W czasie wolnym słucha muzyki, a czasem wychodzi z swojego powodu na krótkie spacery. Pewnego dnia prz...