- ,, 2

70 4 0
                                    

Trening zaczął się jak każdy inny. Kolejny dzień, kolejna rutyna, kolejna szansa, by pracować nad formą. Ale to, co działo się w mojej głowie, było wszystkim, tylko nie rutyną. Myśli o Gavim ciągle krążyły wokół mnie, jakby nie dawały mi spokoju. Każda jego najmniejsza reakcja, każdy ruch, każda rozmowa wracały do mnie z siłą, która sprawiała, że nie mogłem się skupić na niczym innym. Byłem coraz bardziej świadomy tego, że moje uczucia wymykały się spod kontroli.

Na boisku Gavi zawsze dawał z siebie wszystko. Jego energia, jego zapał - to było coś, czego nie dało się zignorować. Próbowałem, naprawdę próbowałem skupić się na grze, ale widok Gaviego biegającego po murawie, walczącego o piłkę, sprawiał, że mój umysł ciągle wracał do niego. Wszystko stało się jakby zamazane w porównaniu z jego obecnością.

Tego dnia gra szła szybko. Piłka przemieszczała się z jednej strony boiska na drugą, a my biegaliśmy, jakby od tego zależało nasze życie. Zajęty myślami, nawet nie zauważyłem, kiedy Gavi znalazł się blisko mnie. Zderzyliśmy się.

To stało się tak nagle, że nie miałem szans zareagować. Jedna chwila - i nagle wpadłem na niego z całą siłą, którą włożyłem w bieg. Poczułem, jak tracimy równowagę, a potem, zanim zrozumiałem, co się dzieje, obaj wylądowaliśmy na murawie.

Leżałem na nim, twarzą tuż nad jego twarzą. Moje ręce spoczywały po obu stronach jego ciała, niemalże obejmując go. Gavi leżał pod spodem, wyraźnie zaskoczony, próbując ogarnąć, co się właściwie stało. Przez chwilę wszystko zamarło. Oczy Gaviego, szeroko otwarte, spotkały moje, a ja czułem, jak krew napływa mi do twarzy. Nasze oddechy mieszały się, a ja czułem, jak moje serce bije nieprawdopodobnie szybko.

Byliśmy tak blisko, że mogłem dostrzec każdy detal na jego twarzy - każdy pieg, każdy najmniejszy ruch jego warg. Jego ciało wydawało się miękkie pod moim, a ciepło, które od niego biło, sprawiało, że przez moją głowę przetoczyła się fala emocji, których nie mogłem kontrolować.

- Pedri? Wszystko w porządku? - zapytał Gavi, jego głos był niski, lekko zduszony przez nasze pozycje. Jego oddech dotknął mojej twarzy, a ja poczułem delikatny dreszcz przebiegający po moim ciele.

- Tak... - wydusiłem z siebie, chociaż tak naprawdę nie byłem pewien, czy wszystko było w porządku. W tamtej chwili cały świat wydawał się obracać wokół niego. Wokół Gaviego, który teraz leżał pod moim ciałem, patrząc na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami, które wydawały się zgłębiać każdą moją myśl.

Przez ułamek sekundy pomyślałem, że powinienem wstać. To byłoby rozsądne. Normalne. Ale nie mogłem się ruszyć. Moje ciało jakby zamarło, zatrzymane przez siłę czegoś, co nie miało nazwy. Czułem, jak ciężar tej chwili wisi nad nami, jakby coś mogło się wydarzyć, coś, co zmieniłoby wszystko.

- Pedri... - zaczął znowu, patrząc na mnie, a ja poczułem, że muszę coś zrobić, bo ta chwila stawała się zbyt intensywna, zbyt osobista.

Nagle oderwałem się od niego, podnosząc się gwałtownie. Pomogłem mu wstać, próbując się nie patrzeć mu prosto w oczy. Czułem się głupio, może nawet bardziej zakłopotany, niż powinienem. Udałem, że to tylko zwykły wypadek, normalne zdarzenie na boisku, ale moje ciało wciąż drżało od emocji.

Gavi podniósł się, poprawiając koszulkę, która lekko podwinęła się w wyniku upadku, odsłaniając kilka centymetrów jego brzucha. Moje oczy mimowolnie tam powędrowały. Wystarczyło jedno spojrzenie, by poczuć, jak coś we mnie znowu się porusza. Każdy szczegół jego ciała zdawał się być wyraźny w mojej pamięci, jakbym nie mógł go zapomnieć, nawet gdyby minęły lata.

- Ale wpadliśmy na siebie - zaśmiał się, rozluźniając atmosferę, a ja mogłem tylko kiwnąć głową, udając, że też mnie to rozbawiło.

- Tak, przepraszam, nie zauważyłem cię - odparłem, próbując ukryć swoje zawstydzenie.

Gavi roześmiał się jeszcze raz, a jego dźwięczny śmiech wypełnił powietrze wokół nas. Miałem wrażenie, że ten śmiech miał moc rozładowywania każdej napiętej sytuacji. Ale moje serce wciąż waliło, a dłonie, które chwilę wcześniej leżały obok jego ciała na murawie, nadal drżały.

- Nic się nie stało, Pedri, przecież to tylko trening - powiedział, a ja wiedziałem, że dla niego to rzeczywiście była tylko przypadkowa sytuacja. Dla mnie jednak to była chwila, która wyryła się w mojej pamięci.

Próbując powrócić do normalności, obaj wróciliśmy do gry, ale moje myśli nie mogły oderwać się od tego, co się stało. Coś we mnie zaczynało się zmieniać, coś, co nie mogłem dłużej ignorować. Każda chwila spędzona z Gavim stawała się dla mnie coraz bardziej znacząca, coraz bardziej intensywna. To było, jakby między nami istniało coś, co tylko ja widziałem, co tylko ja czułem.

Reszta treningu minęła w zawrotnym tempie, ale ja ciągle wracałem myślami do tamtego momentu na murawie, do tego, jak blisko siebie byliśmy. Może dla Gaviego to było tylko kolejne zderzenie na boisku, ale dla mnie... dla mnie to było coś więcej. Wciąż czułem ciepło jego ciała, wciąż pamiętałem dotyk jego skóry, gdy leżeliśmy obok siebie.

Kiedy trening dobiegł końca, Gavi zszedł z boiska, rzucając mi jeszcze jeden uśmiech, a ja stałem tam, wpatrując się w niego. Nie wiedziałem, jak długo będę w stanie ukrywać to, co czuję. Każda chwila spędzona z nim tylko pogłębiała to, co zaczynałem sobie uświadamiać - zakochiwałem się.

𝐼 𝒲𝒜𝒯𝒞𝐻 𝒴𝒪𝒰 - Pedri x GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz