Michał z niecierpliwością spojrzał na zegarek, a potem w stronę, gdzie ukazywali się pasażerowie. Wypatrywał dziewczynki o południowej urodzie, ale błękitnych oczach, nieśmiałej, zapłakanej – w końcu straciła rodziców, trochę zagubionej, bo została zmuszona do podróży w nieznane. W ramionach piastował tabliczkę z napisem Kira i rysunkiem różowej świnki jako znaku rozpoznawczego. Oczywiście to był pomysł Laury, a Bastian po rozróbie w kościele nie ośmielił się zaprotestować.
- Cholera, gdzie ona jest? - mruknął z irytacją, czując narastający niepokój. A co jeśli tamci dorwali dzieciaka?
I wtedy ktoś popukał go w plecy. Michał wykonał błyskawiczny półobrót, napotykając pustkę. Odruchowo spojrzał w dół...
- Jestem Kira – oświadczyła nieznajoma, a biedak zdębiał.
- Ty? - zapytał podejrzliwie, mierząc ją spojrzeniem. - Nie wyglądasz.
- Kamuflaż – oświadczyła ze stoickim spokojem, a później poprawiła blond perukę.
- Nie wyglądasz na dziecko – wymsknęło się Michałowi.
- A kto powiedział, że jestem dzieckiem? Mam prawie dzięwiętnaście lat, chociaż wujek Stefan nadal traktuje mnie, jakbym miała dziesięć. Tam jest mój bagaż – wskazała na ogromną walizkę. - Zaopiekuj się nim, ja muszę znaleźć toaletę.
Nawet nie czekała na jego odpowiedź. Zniknęła, a biedny Michał powoli dochodził do siebie.
W końcu odzyskał zdolność ruchu i od razu zadzwonił do Bastiana.
- Szefie – zaczął. - Ile ona ma lat, ta Kira?
- Lat? - zakłopotał się Dębski. - Nie wiem, nie pytałem. Orłowski mówił o niej moja mała siostrzenica, więc chyba niewiele. Za to perfekcyjnie zna polski, nie będziesz miał problemów z komunikacją.
- Z pewnością nie będę miał – sarknął Michał. Potem przypomniał sobie pokój, jaki kazał przygotować dla dziewczynki Bastian i od razu wrócił mu humor. To się szef wkopał, nie ma co! Te zasłonki we wróżki, poduszki z jednorożcem i tonacja słodkiego różu, od którego aż skręcało trzewia.
- Będziemy w mieszkaniu za niecałą godzinkę – oświadczył i zakończył połączenie.
Kira pojawiła się po niecałym kwadransie i szczerze mówiąc, znów jej nie poznał. Była niska, nie sięgała mu nawet do ramienia, ubrana na czarno, z czarnymi włosami spiętymi w ciasny węzeł. Twarz miała drobną, o ostrym podbródku, delikatną, oczy duże, też prawie całkiem czarne, pod nimi głębokie cienie, wargi pełne, kształtne. Nie uśmiechała się, nie okazywała żadnych emocji. Niczym psychopatka, pomyślał zdegustowany Michał.
- Witam panienkę – powiedział, wykonując coś w rodzaju pół ukłonu. - Zostałem wynajęty przez pana Orłowskiego jako osobisty ochroniarz.
- Ty? - beznamiętnie zmierzyła to wzrokiem. Nawet jej nie drgnęła powieka przy tej czynności. - Chciałam kobietę.
- Dlaczego? - wymsknęło się zdumionemu Michałowi.
- Mężczyźni to źródło grzechu – odparła. - Należy się ich wystrzegać, aby żyć w czystości.
Źródło grzechu zagapiło się na nią bez słowa, na chwilę zapominając nawet swojej roli.
- Tam biblia mówiła chyba coś innego – zauważył ostrożnie.
- To męska interpretacja. Ewa zerwała jabłko dla swojego ukochanego, nie za namową węża.
- Jasny gwint! - wymamrotał. - Zdewociała feministka. Czy mogło mi się trafić coś gorszego?

CZYTASZ
The king of joke
ChickLitKontynuacja najlepszej komedii zeszłego roku! Dobry znajomy - były szef policji, prosi Bastiana - byłego szefa mafii, o przysługę, jaką ma być opieka nad jego siostrzenicą. Dębski bez wahania się zgadza i do tego zadania deleguje swojego najlepszego...