Rozdział 43

607 40 7
                                        

Liam
Siedziałem kolejną dobe u Mii. Lekarze wciąż podawali jej leki, przez co nie zaczęła się wybudzać. Regularnie lekarze wchodzili i wychodzili sprawdzając jej stan. Opuszczałem sale w której leżała tylko po to  żeby wrócić do mieszkania Zoe wziąć prysznic i się przebrać. Spałem i jadłem u Mii. Siostra musiała iść dla mnie po zakupy, ponieważ przyleciałem do L.A. absolutnie bez żadnych rzeczy. Jak stałem tak wybiegłem z mieszkania. W międzyczasie odbyła się rozprawa "Besti z soho" facet przegrał i został zakazany za gwałty na co najmniej trzech kobietach. Kennedy był wściekły, że nie pojawiłem się na rozprawie. Ba nawet nie poinformowałem, że mnie nie będzie. Byli totalnie nie przygotowani. Wszyscy liczyli na mnie. Odebrałem jeden telefon od szefa. Kennedy odgrażał się, że policzy się ze mną jak tylko wrócę. On jeszcze wie, że nie wrócę. 

Do pomieszczenia wszedł Jay.

- Muszę wracać do Moraga. - powiedział ściskając telefon w ręku. Widziałem, że był zdenerwowany a fakt, że zostawia Mię tylko utwierdził mnie, że jest źle - sprawy mocno się skomplikowały. - powiedział patrząc się na leżącą Mię.

- Jay co się dzieje? - zapytałem, bo wiedziałem że musi być to poważne.

- Od miesiąca próbuje powstrzymać...- zawiesił się jakby zastanawiał się co powiedzieć - rozwój pewnej sprawy. - wziął głęboki oddech podszedł do łóżka siostry po czym pocałował ją z czułością w głowę.

- Pilnuj jej. - powiedział ze zaszklonymi oczami - Dawaj mi znać o wszystkim. - powiedział po czym wyszedł.

Minęły ponad dwa tygodnie od postrzału Mii i w końcu lekarze wczoraj przestali jej podawać lęki które utrzymywały ją w stanie śpiączki, więc są szanse, że niedługo zacznie się wybudzać.
Codziennie przychodzili jej przyjaciele. Czasem siedzieli kilka godzin, a czasem przychodzili tylko zostawić tu jakiś drobiazg. O ile można nazwać półtora metrowego misia drobiazgiem. Właśnie taki drobiazg przyniósł Brock z Amber. Sala w której dochodziła do siebie Mia była wypełniona kwiatami, balonami oraz maskotkami, bo oprócz misia od Brocka i Amber, pluszaki przyszły kurierem od bratanic Mii z rozkazem szybkiego powrotu do zdrowia. Wciąż się uśmiechałem jak czytałem liścik przywiązany do łapek pluszaków.
Rider zajmował się klubem na najwyższym poziomie. Wykonywał swoje obowiązki i te należące do Mii bez żadnego zająknięcia. Jednak kiedy tu przychodził widziałem, że najchętniej by mnie udusił. Zoe też przychodziła, ale nie chciałem z nią rozmawiać, nie byłem na to gotowy. Jakieś dwa dni później Mia ocknęła się tylko na chwilę pytając o Olliego i od razu spowrotem zasypiając. W pierwszym odruchu byłem wściekły na przyjaciela, że to o niego zapytała wyrwana ze snu. Później doszło do mnie dlaczego tak się stało. To z nim była podczas postrzału. Nawet będąc nieprzytomna martwiła się o wszystkich swoich bliskich. Uspokoiłem ją, że nic mu nie jest, jednak nie mam pewności, czy mnie usłyszała bo ponownie zasnęła.
Po tygodniu od zaprzestania podawania leków, rano obudziłem się jak zawsze w pozycji krewetki, czyli zgięty w pół na krześle z głową na jej łóżku. Pierwsze, co zobaczyłem to moją dłoń, która była spleciona z Jej palcami. Jej palce były zaciśnięte na moich. Zamrugałam parę razy, żeby rozgonić sen. Podniosłem spojrzenie na jej twarz i spojrzałem w najpiękniejsze oczy na świecie.

- Hej - powiedziała zachrypnięta Mia. Od razu się podniosłem.

- Boże, skarbie tak mnie wystraszyłaś. Bałem się, że...- zamilkłem, bo nie chciałem kończyć myśli, które nasuwały mi się do głowy. - Muszę zawołać lekarza.

Po przyjściu lekarza, wyszedłem z sali żeby mogli ją przepadać. Od razu pisząc smsa do wszystkich, że się obudziła i teraz ją badają. Spowrotem wszedłem do sali, doktor który ją badał stwierdził, że stan Mii jest idealny i niedługo powinni wypuścić ją do domu, co niezwykle mnie uciszyło. Po wyjściu lekarzy usiadłem spowrotem na krześle przy jej łóżku od razu łapiąc ją za dłoń i całując jej wierzch

- Przepraszam cię, jestem idiotą, nigdy nie powinienem cię zostawiać...- Mia patrzyła się na mnie z sennym spojrzeniem, ale ciepłem w oczach.

- Kiedy wróciłeś? - zapytała ledwo słyszalnie. Głos miała zachrypnięty po tygodniach nie mówienia.

- Jak tylko się dowiedziałem. To było dzień po tym...- przerwałem bo nie mogłem powiedzieć tego co się stało na głos.

- I cały czas tu siedzisz - to nie było pytanie tylko stwierdzenie, Mia patrzyła na mnie z lekkim rozbawieniem, niestety wyschnięte gardło musiało dać się jej we znaki, bo od kaszlała kilka razy - lekarz mi powiedział, że mój chłopak stąd praktycznie nie wychodzi i na przemian wypłakuje sobie oczy i grozi im kodeksem karnym. - zaśmiałem się, faktycznie tak było. Zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją w nos.
Po kontroli lekarskiej zalecono, żeby podawać jej lód do nawilżenia gardła, ponieważ Mia ma ścisłą dietę.
Nazajutrz dziewczyna już była w lepszej formie. Lekko obolała, ale już w pełni przytomna i świadoma. Jej skóra nie była już tak trupio blada, zaczynała też pomału jeść lekkostrawne posiłki. Mia od rana narzekała, że już może wyjść do domu, bo czuje się świetnie. Lekarz obiecał, że pod koniec tygodnia opuści szpital. Popołudniu przyszedł Olivier, mogłem wykorzystać jego wizytę by opuścić szpital na kilka godzin. Mimo, że Mia była już w stanie nie zagrażającym życiu, wciąż nie chciałem zostawiać jej samej.

- Muszę wyjść na parę godzin - powiedziałem do Mii i Olliego, Mia popatrzyła się na mnie pytająco - umówiłem się z agentem nieruchomości - uśmiechnąłem się do niej, jednak jej oczy nabrały dziwnego wyrazu a uśmiech zgasł.

- Po co ci agent nieruchomości? - zapytała z czymś w rodzaju paniki w głosie.

- Żeby mieć mieszkanie - czy to nie było oczywiste, że chce zamieszkać bliżej niej?

- Ale po co? - zapytała wciąż lekko spanikowana, nie rozumiałem tego.

- Żeby mieć gdzie spać? - zapytałem siląc się na żart.

- A co jest nie tak z MOIM łóżkiem? - zapytała przez zaciśnięte gardło - wciąż potrzebujesz przestrzeni? - zapytała ze łzami w oczach.

- Co? Boże nie! Nie potrzebuję przestrzeni. Byłem idiotą, że wtedy to powiedziałem. Kocham twoją przestrzeń. Kocham twoje łóżko. Kocham kiedy się przy mnie budzisz i kiedy kładziesz się spać. Kocham twój uśmiech i wszystko co cię dotyczy. Kocham ciebie - mówiłem szybko.

- Co? - przerwała zdezorientowana Mia - kochasz mnie?

- No oczywiście że cię kocham. Kocham cię od zawsze. Myślałem, że wiesz - Mia pokręciła przecząco głową płacząc. - kocham cię - powtórzyłem.

- Ja ciebie też - powiedziała płacząc - odwołasz tego agenta?

- Oczywiście, że tak - powiedziałem siadając obok niej na łóżku i całując ją w głowę.

***

Mia

Pod koniec tygodnia opuściłam szpital. Rana po postrzale wciąż mnie bolała i dostałam zakaz jeżdżenia, chodzenia, ćwiczenia i ogólnie ruszania się. Mogłam tylko leżeć. Liam wyjaśnił mi swoje dziwne zachowanie, które spowodowało u nas naszą kłótnie i obiecał, że zrobi wszystko żeby Mercedes mi nie zaszkodziła. Moja relacja z Zoe się ochłodziła widziałam, że i z Liamem nie dogadywała się teraz najlepiej. Bez wiedzy Liam poprosiłam Ridera, żeby nie patrzył się na Zoe przez pryzmat tego jak mnie potraktowała, ale tego jak się przy niej czuł. Tak zrobił.
Był wieczór i leżeliśmy z Liamem oglądając jakaś bajkę. Zadzwonił domofon.

- To Jay- powiedział Liam patrząc się na podgląd kamer przy domofonie. Od razu go wpuściliśmy, musiało być źle skoro przyjechał bez zapowiedzi o tak późnej porze.

Patrzeliśmy na niego wyczekująco z lekką panika.

- Mia zrobiłem wszystko co mogłem. Poświęciłem urlop, żeby cokolwiek zdziałać ale na próżno - powiedział mój brat pełen wyrzutów

- Jay co sie stało?

- Trevor Greenlight wyszedł przedwcześnie z więzienia...

Mój świat runą. Trevor był nieczuły i brutalny. Każdy z jego wrogów znikał bez wieści albo ginął w jakiś tragiczny sposób. Latami policja szukała na niego haków. Jednak na marne. Aż do momentu kiedy znaleziono go zakrwawionego przy zwłokach jego przyjaciela. Przyklepali mu morderstwo. Greenlight odgrażał, że pomści śmierć przyjaciela i zemści się za to że wrobiono go w jego śmierć. Obiecał, że znajdzie tego kto zabił jego brata.
Że znajdzie... Mnie.

Koniec części pierwszej.

Nie Jej wina [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz