Promienie słońca przebijały się przez szyby samolotu, co sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Uwielbiałam, gdy podczas lotu promyki słońca muskały moją twarz, dlatego też zawsze rezerwowałam miejsce przy oknie. No i oczywiście dla tych pięknych widoków, które aż się prosiły o zrobienie zdjęć. Podczas gdy w skupieniu zapisywałam rzeczy do zrobienia, które musiałam wykonać po dotarciu do domu w moim notesie, pilot poinformował, że za około godzinę będziemy w Kalifornii. Kalifornia. Mój dom. Moje miejsce, w którym się wychowałam. Miejsce, które kocham i ludzi się w niej znajdujących. Już nie mogłam się doczekać, gdy wysiądę z samolotu i zaciągnę się Kalifornijskim powietrzem. Gdy poczuję zapach oceanu, plaży, domu. Domu, w którym nie byłam przez całe wakacje. Mimo, że kochałam Kalifornię całym sercem, to postanowiłam pozwiedzać trochę świata i zapisałam się na wycieczkę do Hiszpanii, która trwała całe wakacje. Czy żałowałam? Oczywiście, że nie. Poznałam dużo fajnych i przede wszystkim pięknych miejsc. Poznałam również kulturę i zwyczaje tego kraju oraz bardzo miłych i wesołych ludzi. Tęskniłam za swoim domem i przyjaciółmi, ale byliśmy ze sobą w kontakcie praktycznie codziennie. Najbardziej to mój starszy brat, od którego dostawałam co godzinę wiadomości, czy wszystko w porządku i gdzie teraz jestem. A jak nie odpisałam w ciągu pięciu minut, od razu do mnie dzwonił, czy przypadkiem mnie nie porwano. Mimo, że mnie to bardzo denerwowało i mówiłam mu, że nie jestem przecież sama, nie dziwiłam mu się. W końcu to mój starszy brat, którego kocham i wiem, że się o mnie martwił, no i w zasadzie dzieliło nas prawie dziesięć tysięcy kilometrów. Jednak Los Angeles a Madryt to dosyć spora odległość. Jak przypomnę sobie, jak się zdenerwował, gdy oświadczyłam mu, że postanowiłam spędzić całe wakacje w Hiszpanii, chce mi się śmiać. Chciał zadzwonić do osób organizujących tę wycieczkę z zażaleniem, iż osoba, która ma tylko szesnaście lat, nie powinna sama jechać na tak długi wyjazd, i że moja noga niepostanie na lotnisku w miejscu, gdzie miała się spotkać nasza grupa. Na szczęście jakoś go przekonałam, żeby tego nie robił, bo bym się zjadła ze wstydu. Obiecałam mu, że będę do niego dzwonić i pisać SMS-y. Na początku nie był przekonany, ale zrobiłam swoją uroczą minkę, która zawsze działała w jego przypadku. Sam zawiózł mnie na lotnisko, bo nie chciał słyszeć o żadnym Uberze, którego chciałam zamówić. Tak samo po mnie miał przyjechać. W sumie się cieszyłam. Przynajmniej nie musiałam wydawać kolejnych pieniędzy na Ubera, bo dość dużo wydałam na sam pobyt w Madrycie, ale miałam też pewność, że moja podróż do domu będzie bezpieczna u boku mojego starszego braciszka. Po rozmyślaniu nad tym wszystkim przeszłam do uzupełniania mojego notatnika, który jest zawsze przy mnie. Moi przyjaciele się śmieją, że ten notes to jest całe moje życie. To prawda, nigdy się z nim nie rozstawałam, ale to ze względu na organizację. Kochałam być zorganizowana. Gdy nie miałam rozplanowanego dnia, czułam się z tym źle. Dla kogoś to może wydawać się dziwne i uważać mnie za wariatkę, ale ja miałam to gdzieś. Po prostu musiałam być zorganizowana i wiedzieć, na czym stoję. Dlatego zawsze miałam mój notes przy sobie i jakieś zakreślacze w różnych kolorach, które pomagały mi w tym, czy jakaś czynność została już przeze mnie wykonana, czy nie. W moim notatniku górowały cztery kolory: zielony - zrobione, czerwony - do zrobienia, żółty - w trakcie oraz fioletowy - nauka. Dzięki tym kolorom nie myliłam się i lepiej mi się myślało. Nie byłam osobą, która zostawiała wszystko na ostatnią chwilę, tylko robiła od razu to, co ma robić. Organizacja była dla mnie bardzo ważna i ludzie też zdają sobie z tego sprawę, jak bardzo ją lubię i przede wszystkim umiałam organizować. Dlatego większość szkoły chciała, abym to ja została przewodniczącą, bo nadawałam się na to stanowisko. Tak też powstała organizacja międzyszkolna, w której oprócz mnie było kilka pilnych i dobrze zorganizowanych uczniów, którzy pomagali mi organizować różne wycieczki, akcje charytatywne, czy bale szkolne. Ich pomoc była dla mnie bardzo cenna i ważna. Bez nich nie dałabym rady, bo w końcu też jestem człowiekiem, a nie robotem. Tak więc podczas lotu zapisywałam w moim notatniku następujące rzeczy:
CZYTASZ
Zakazane Kłamstwa
RomanceJakie skutki będą mieć skrywane przez zakochanych zakazane kłamstwa? Delilah Wilson, to nienaganna dziewczyna, która mieszka wraz ze swoim starszym bratem - Brysonem. Del jest typem grzecznej, uczynnej, niesprawiającej żadnych kłopotów i wzorowo się...