Prolog

2 0 0
                                    

Wszystkie opowieści tego typu są zawsze ale to zawsze z perspektywy dziewczyny. Ta będzie inna.

Zacznę od tego kim byłem. Kim jestem? Do tego przejdę na końcu. Zależy od tego czy będzie mi się chciało dalej to pisać.

W każdym razie to jest historia miłości która odmieniła moje życie.

---------------------------------------------------------

- Mam tego dość! Wyprowadzam się!
Krzyknąłem i wyszedłem z kuchni gdzie mama leżała koło zalanego w trupa jakiegoś typa. Moi rodzice to alkoholicy i narkomani ojciec zaćpał się kilka lat temu. Ja sam jestem wynikiem ich pijackiej zabawy, a moja mała siostrzyczka pobita przez jeszcze żyjącego ojca została zabrana przez pomoc społeczną i oddana babci, która ma mnie za podobnego ojcu. Od lat miałem ich dość a w ciągu mojego osiemnastoletniego życia miałem wystarczająco przykrych sytuacji żeby przelać czarę goryczy. Wyprowadzkę planowałem od dawna ale wczoraj podjąłem ostateczną decyzję

Dzisiejsza kłótnia ciągnęła się od tygodnia a została spowodowana kolejną kradzieżą moich pieniędzy które trzymałem pod materacem, ale na szczęście podejrzewając że matka przejrzała tą skrytkę przeniosłem większość z nich do dziury w podłodze w rogu pokoju, którą stworzyły grzyby w spółce z pleśnią i kornikami. Dzisiaj gdy wróciłem ze szkoły odkryłem że pod materacem nie ma kilkuset dolarów które tam zostawiłem.

Wszedłem do swojego pokoju i wziąłem torbę od siłowni. Spakowałem tam pieniądze i najpotrzebniejsze rzeczy: Książki do szkoły, pieniądze, dokumenty ubrania.

Pistolet który miałem schowałem za pasek moich spodni i usłyszałem mamę za plecami

- Kochanie nie wyprowadzaj się... Potrzebuję cię

Matka stała w drzwiach zapłakana i cała brudna. Od ćpania powypadały jej prawie wszystkie zęby a jej czarne włosy były brudne i pozlepiane

- Potrzebujesz moich pieniędzy a nie mnie więc nie kłam! - wydarłem się łamiącym się głosem na ćpunkę

- Ej! Co to za krzyki - w drzwiach od kuchni pokazał się ten typ co chwilę wcześniej w niej spał

- Nie twój interes zjebie - warknąłem

- Skarbie nie mów tak do Jeff'a - zwróciła mi uwagę mama

- Nie mów mi co mam robić

- O ty kurw... - warknął aż mu piana z ust poleciała i zaczął biec w moją stronę. Ja jednak byłem szybszy. Wyjąłem pistolet i wycelowałem go w ćpuna. Ten nagle przystanął w miejscu i uniósł ręce ku górze i powiedział:

- No i co gnoju strzelisz? Zrujnuje ci to życie. No dalej strzelaj!

Ja nie strzeliłem.
Podszedłem do niego, przełożyłem pistolet do lewej ręki, a z prawej wyprowadziłem potężnego sierpowego który trafił prosto w szczękę. Coś strzeliło i zacząłem się zastanawiać czy to moja ręka czy jego szczęka. Po chwili doszedłem do wniosku że chyba obydwie opcje są poprawne bo moją dłoń przeszył potężny ból.

Pijak zwalił się na podłogę a ja usiadłem na nim i zacząłem go bić aż z prawej dłoni zeszła mi skóra i zaczęła lecieć krew. Mama patrzyła się na to przerażona i zapłakana ale nic nie mówiła.

Wstałem i wyszedłem z bloku na parking. Stał tam mój motocykl, który kupiłem oczywiście za swoje pieniądze.

Aha, no tak. Nie przedstawiłem się. Jestem Archer. Nazwiska nie podaje bo się wstydzę swojej rodziny. Pieniądze zarabiam jak już się pewnie niektórzy z was domyślili z gangów i wyścigów ulicznych, z naciskiem na to drugie. Nie diluje bo wiem co dragi robią z życiem. Ja tylko przewożę wiadomości, które liderzy gangów wolą utrzymać zdala od dróg typu SMS e-mail itp. Staram się nie ćpać ani nie pić ale nie wychodzi. Szczególnie na imprezach, a jak się jest w liceum to ciężko na nich nie być a gdy w dodatku twoim przyjacielem jest najbogatszy i najbardziej imprezowy chłopak w mieście to już w ogóle, ale o nim później.

Wsiadłem na motocykl, założyłem kask który zdiąłem z kierownicy i pojechałem w stronę mojego nowego mieszkania.

Dobra, nadeszło to później bo po piętnastu minutach jazdy (gdybym jechał przepisowo to by była prawie godzina ale kto w dzisiejszych czasach trzyma się ograniczeń prędkości do pięćdziesięciu jak można jechać grubo ponad stówą, kwestia umiejętności)

Chris w telegraficznym skrócie: banan, mój przyjaciel od przedszkola chodziliśmy razem do klasy w podstawówce i teraz w liceum. Niepoprawny imprezowicz Babiarz celebryta szkolny.

Mieszkanie odkąd je dostał mówił że odda je mi jak będzie mógł bo nie mógł patrzeć jak gnije w rozkładającym się mieszkaniu z matką ćpunką i losowymi menelami.

Wszedłem do mojego nowego lokum i rozejrzałem się. Byłem tutaj dwa razy w życiu i to jest o niebo lepsze od gównianego mieszkania z dwoma pokojami czyli sypialnią moją i salonem (kuchni nie liczę) łazienką na korytarzu i każdą ścianą pokrytą pleśnią albo śladami po rzygowinach.

Moje nowe mieszkanie znajdowało się na drugim końcu miasta w nowej dzielnicy pełnej nowych apartamentowców co porównując do slumsów i biednych kamienic w jakich mieszkałem to jak porównać niebo i piekło.

Apartament miał dwie sypialnie połączone z łazienką, drugą łazienkę zwykłą i salon z aneksem kuchennym gdzie sam salon był o powierzchni mojego poprzedniego mieszkania.

Wszedłem do salonu gdzie na kanapie siedział Chriss wraz z rodzicami, którzy swoją drogą mnie uwielbiają nawet pomimo kłopotów które sprawiam w szkole i od zawsze szczerze mi współczuli środowiska w jakim żyłem i od zawsze widzieli we mnie dobro ukryte pod skorupą stworzoną przez narkomańskie środowisko.

- Archer wyprowadzka przebiegła spokojnie? - zapytał tata Chrisa

- Można tak powiedzieć - odpowiedziałem przypominając sobie o obitej ręce schowałem ją do kieszeni

- Jakbyś czegoś potrzebował to pamiętaj zawsze masz w nas wsparcie. -  powiedziała mama mojego przyjaciela. Mama Chrisa była drobną czarnowłosą kobietą zawsze starannie ubraną w czarnych okularach spódniczce koszuli. No taka typowa korpo woman. Może nie taka typowa jak jej miesięczna pensja wynosiła pewnie tyle ile połowy mojej dzielnicy łącznie.

Jego tata natomiast to ogromny barczysty facet równie elegancki jak żona, czyli wiecznie w garniaku. Jeśli chodzi o mnie to ich nie cierpię i za nic w świecie nie założę tego gówna.

- Dziękuję. Naprawdę doceniam to co dla mnie robicie. Ile miesięcznie za czynsz? Mam pieniądze z wyścigów a jak trzeba to znajdę pracę. - odpowiedziałem.

Rodzice Chrisa wiedzieli o wyścigach z resztą ich syn sam się tam ścigał. Nie pochwalali tego ale nie byli przeciwni.

- Nic młody współczuję ci że musiałeś przejść co przeszedłeś i wiem że masz kasę. Nam wystarczy że jesteś wspaniałym przyjacielem dla naszego syna gdybyś kiedyś czegoś potrzebował to nam powiedz. - tata wstał i poklepał mnie po ramieniu.

- My będziemy spadać musisz się przecież rozpakować i tak dalej...  - odezwał się w końcu mój przyjaciel bo widocznie zrobiło się mu niezręcznie widząc swoich rodziców tak rozczulonych na moim punkcie.

- Jak chcecie, ja mam tylko torbę z siłowni - zaśmiałem się

- My pojedziemy a wy chłopaki zostańcie sobie i pogadajcie - powiedziała mama.

Rodzice wyszli a ja z Chrissem usiedliśmy na kanapie zza której wyciągnął dwa pady od konsoli

- Pierdolisz... - sapnąłem, bo nigdy nie miałem swojej konsoli. Techniczne rzecz biorąc nie była ale dalej mogłem jej używać nie jadąc do przyjaciela na drugi koniec miasta.

- Nie. Gramy?

- Oczywiście - zaśmiałem się szczerze poraz pierwszy od bardzo dawna...

---------------------------------------------------------

Notka od autora

Tak autora nie autorki jestem typem
WOOOW TYP PISZE NA WATTPAD

Nie no na poważnie
Jak to przeczytałeś/przeczytałaś to gratuluję dziękuję i współczuję jednocześnie

Postaram się raz w tygodniu wrzucać rozdział ale nic nie obiecuję. Albo wrzucę jak napisze nie wiem. Ale dziękuję za przeczytanie tego

Będzie to typowe wattpadowe romansidło ale z perspektywy typa a nie babki pozdrawiam!

Pamiętnik Zmienionego ZłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz