1) Początek

5 0 0
                                    

Suguru Geto stanął przed wysokimi, surowymi drzwiami pokoju numer 203, próbując przypomnieć sobie, dlaczego właściwie zgodził się na ten układ. Wspólne mieszkanie z Satoru Gojo - najdziwniejszym i najbardziej denerwującym człowiekiem, jakiego znał - na pewno nie było jego marzeniem. Ale tutaj był. Trzymał w dłoni klucz i walczył z myślą, że gdy tylko przekroczy próg, jego życie zmieni się na lepsze lub... na o wiele gorsze.

„No, jak nie teraz, to nigdy" - powiedział sobie cicho i przekręcił klucz w zamku. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, a przed nim rozciągnęła się niewielka, choć przytulna przestrzeń, która miała być jego nowym domem przez najbliższy rok.

Pokój był prosty, typowo akademicki. Dwa łóżka po przeciwnych stronach, dwa biurka, a w kącie niewielka szafa. Suguru poczuł chwilową ulgę, że Gojo jeszcze się nie zjawił. Mógł w spokoju rozejrzeć się i oswoić z otoczeniem. Wybór miejsca był prosty - po lewej stronie, bliżej okna, gdzie słońce miękko wpadało do pokoju, tworząc przyjemną atmosferę. Suguru odłożył swoją torbę na łóżko, starając się nie myśleć o tym, co przyniesie przyszłość.

Wtem drzwi gwałtownie się otworzyły i do pokoju wpadł Gojo, uśmiechnięty jak zawsze. Miał na sobie swoje charakterystyczne okulary przeciwsłoneczne, mimo że wewnątrz panował półmrok. Suguru zastanawiał się, czy Gojo kiedykolwiek je zdejmuje, nawet w nocy.

- Suguru! - zawołał radośnie Satoru, jakby nie widzieli się od lat, mimo że ledwie kilka godzin temu mieli wspólne zajęcia. - Cieszysz się, że będziemy współlokatorami?

- Powiedzmy, że cieszę się, że nie mam wyboru - mruknął Geto, nie odwracając głowy od torby, którą rozpakowywał. Właściwie starał się zignorować fakt, że Gojo rozłożył swoje rzeczy w całym pokoju, jakby to było jego osobiste królestwo.

Gojo, jak to Gojo, wydawał się nie zauważać chłodnej odpowiedzi. Wsunął swoje torby na drugie łóżko, nie zadając sobie trudu, by posegregować rzeczy. Zamiast tego, rzucił się na materac z takim entuzjazmem, jakby to był najwygodniejszy mebel, jaki kiedykolwiek widział.

- To będzie niesamowite! Będziemy razem chodzić na zajęcia, jeść razem, imprezować razem... - zaczął wyliczać z typowym dla siebie entuzjazmem.

- Nie jesteśmy parą - zauważył Geto sucho.

Gojo tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej, unosząc brwi ponad swoimi okularami.

- Jeszcze! - rzucił, śmiejąc się pod nosem. Suguru uniósł brwi i spojrzał na niego z niedowierzaniem.

- Mówisz poważnie, Satoru? - spytał chłodnym tonem.

- Oczywiście, że nie! - odpowiedział Gojo, udając oburzenie. - Ale musisz przyznać, że to będzie ciekawy rok. Dwie najpotężniejsze osoby na kampusie, dzielące jeden pokój? To brzmi jak początek wielkiej przygody.

Suguru spojrzał na niego z dezaprobatą, po czym wrócił do rozpakowywania swoich rzeczy. Chociaż Satoru był jego najlepszym przyjacielem, Geto często miał wrażenie, że ich dynamika przypomina bardziej relację opiekuna z nieokiełznanym dzieckiem. Gojo zawsze znajdował sposób, by wprowadzić chaos tam, gdzie wszystko wydawało się spokojne.

- Mam nadzieję, że przynajmniej będziesz utrzymywać porządek w swojej części pokoju - powiedział Suguru, spoglądając wymownie na porozrzucane torby i ubrania.

- Ależ oczywiście! Jestem symbolem czystości i porządku - odparł Gojo z udawaną powagą, po czym wybuchnął śmiechem.

Suguru tylko westchnął. Wiedział, że będzie musiał być cierpliwy, jeśli chce przetrwać ten rok. Ostatecznie, nie chodziło tylko o wspólne mieszkanie, ale też o studia i to, co ich czekało w przyszłości. Studiowanie na prestiżowej uczelni dla jujutsu w Tokio było wyzwaniem, które obaj postrzegali bardzo poważnie, mimo że Gojo często wydawał się bardziej zainteresowany zabawą niż nauką.

Po kilku minutach ciszy, w której Suguru starał się skupić na rozpakowywaniu, Gojo usiadł na swoim łóżku i wpatrywał się w sufit. Wyglądał na nieco zamyślonego, co było rzadkością.

- Czasem się zastanawiam, co by się stało, gdybyśmy nigdy się nie spotkali - powiedział nagle, przerywając ciszę. Jego głos brzmiał poważnie, co natychmiast zwróciło uwagę Suguru.

- Co masz na myśli? - zapytał Geto, zamykając swoją szafkę.

- No wiesz... Jakby nasze ścieżki nigdy się nie przecięły. Ty i ja. - Gojo spojrzał na niego kątem oka. - Czy bylibyśmy wtedy kimś innym?

Suguru zmarszczył brwi, zastanawiając się nad tym pytaniem. To było nietypowe, jak na Satoru - człowieka, który zawsze działał bez wahania, nie oglądając się za siebie. Suguru miał jednak świadomość, że w głębi duszy, za maską beztroskiego żartownisia, kryje się ktoś o wiele bardziej skomplikowany.

- Trudno powiedzieć. - Suguru wzruszył ramionami. - Ale chyba nie warto się nad tym zastanawiać. Spotkaliśmy się. To, kim jesteśmy teraz, to efekt tego, co przeszliśmy razem. Nie zmieniłbym tego.

Gojo spojrzał na niego z lekkim uśmiechem, jakby oczekiwał właśnie takiej odpowiedzi.

- No i właśnie dlatego się lubimy, Suguru. Jesteś taki... rozsądny. - Zeskoczył z łóżka, kierując się w stronę drzwi. - Ale ja muszę się ruszać. Idę na miasto, trochę pozwiedzać. Może kupić coś do jedzenia. Chcesz coś?

- Nie, dzięki. - Suguru usiadł na swoim łóżku. - Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.

- Jak chcesz. Nie przyniosę ci nic! - Gojo zaśmiał się, wychodząc z pokoju z hukiem.

Geto odprowadził go wzrokiem, a potem wrócił do swoich myśli. Życie z Gojo na pewno nie będzie łatwe, ale może... może właśnie tego potrzebował. Mimo różnic, zawsze czuł, że Gojo wnosi coś, czego nie miał nikt inny. Chaos, ale i pewną świeżość. Coś, co zmuszało go do myślenia, że może ich wspólna przyszłość nie będzie aż tak zła.

Z westchnieniem położył się na łóżku i spojrzał w sufit. Pierwszy dzień wspólnego mieszkania.

SatoSugu |College au|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz