Rozdział IV

4 2 2
                                    

Pierwszy tydzień zajęć minął naprawdę w porządku. Pomimo tego, że była to ostatnia klasa, było naprawdę luźno. Jestem niemalże pewna, że za tydzień czy dwa materiału będzie trzy razy więcej.

Jeżeli chodzi o astronomię, jutro miały odbyć się pierwsze zajęcia, a ja przeczytałam zaledwie jedną z trzech książek, zleconych mi przez panią Profesor. Pocieszał mnie jedynie fakt, że w przyszłym tygodniu weekend miałam spędzić w domu. Nie pocieszało mnie to z kim miałam tam jechać, ale jakoś musiałam to przeżyć. Nie zamierzałam zamienić z nim jakiegokolwiek słowa.

Była środa, dokładniej drugi tydzień szkoły. Byłam już na szczęście po zajęciach, co naprawdę niebywale mnie cieszyło, ponieważ zajęcia zaczynały się na godzinę siódmą co zdecydowanie było zbyt wczesną porą dla mnie.

Issac zaproponował, abyśmy przyszły dziś do niego i Edwarda wraz z Grace, chcieli zrobić jakiś wieczór filmowy czy coś w tym stylu. Szczerze wątpiłam w to, aby skończyło się to stricte na wieczorze filmowym, ale nie przejmowałam się tym. Przez ostatni tydzień spędzałam czas raczej samotnie, ucząc się w bibliotece, więc uważam, że taka odskocznia naprawdę dobrze mi zrobi.

Zauważyłam również, że w ostatnim czasie Issac i Grace dość mocno się do siebie zbliżyli, nawet jak na nich. Niby była to dobra informacja, że się dogadują, ale nie chciałam żeby wyszło później tak, że dojdzie do jakiejś Spiny. Uważam, że zniszczyło by nam to naszą grupę znajomych, dlatego widziałam w tym nieco więcej minusów niż plusów.

Było zaledwie po godzinie siedemnastej, więc nieco po obiedzie. Nie planowałam teraz nigdzie wychodzić, a jedyne miejsce do jakiego chciałam się udać, był to mój pokój. Dostrzegłam osobę, która zmierzała w moim kierunku. Nie było to nic dziwnego, ponieważ było późne popołudnie, więc spora część ludzi przechadzała się właśnie korytarzami szkoły. Gdy kobieta podeszła bliżej, zauważyłam, że jest to Pani profesor, ucząca astronomii. Na jej twarzy widniał uśmiech, a ja zdecydowanie nie wiedziałam co mógł oznaczać.

-Sinclair, udało ci się przeczytać jakąkolwiek z zleconych książek? - Zapytała, spoglądając na mnie spod rzęs. Swoją drogą były bardzo długie.

-Przeczytałam zaledwie jedną z trzech książek, to dopiero pierwszy tydzień szkoły więc był natłok nowych informacji i wiadomości. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. No prawie.

-Rozmawiałam z pewnym uczniem, który zgodził się pomóc. - Powiedziała widocznie zadowolona z siebie nauczycielka. - Chciałabym, abyście poza zajęciami dodatkowymi również jakkolwiek przepracowali materiał z poprzednich lat.

-W porządku, nie widzę w tym problemu. - Widziałam jeden, nie wiedziałam z kim miałabym mieć te zajęcia.

-Cieszę się, jutro zobaczymy się po lekcjach w sali astronomicznej - Powiedziała kobieta.

-Tak, pamiętam. - Uśmiechnąłem się w jej kierunku, byłam naprawdę szczęśliwa tym, że w ogóle udało mnie się dostać na te zajęcia.

-Do zobaczenia, Sinclair. - Powiedziała, po czym mnie wyminęła idąc dalej korytarzem.

-Do widzenia. - Burknęłam.

Tak, chyba byłam zbyt zmęczona.

Ruszyłam w kierunku pokoju, gdzie planowałam choć troszkę się ogarnąć. Tak jak wspominałam, było po siedemnastej, a ja o dziewiętnastej miałam być w pokoju Issaca i jego współlokatorów.

-Kurwa! - usłyszałam po wejściu do pokoju. Był to znajomy mi głos, dokładniej głos Grace.

-Co się dzieje? - Zapytałam, ale gdy zobaczyłam wygiętą dziewczynę, zaczęłam się cicho śmiać.

le destin l'a voulu ainsiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz