3 | Jennie

55 51 0
                                    

Nie zdążyliśmy wrócić z miejsca zbrodni, a już otrzymaliśmy kolejne wezwanie. To się nazywa intensywny pierwszy dzień w pracy. Westchnęłam cicho, przypinając pas w samochodzie, gdy ruszaliśmy do kolejnej lokalizacji. Myślałam, że po tym roku spędzonym w Nowym Jorku nic mnie już nie zaskoczy, ale jak się okazuje, Seul również nie śpi.

– Dzisiaj nic nam nie odpuści – powiedział Chan z uśmiechem, zerkając na mnie w lusterku. Wydawał się dziwnie podekscytowany. Nie zwracałam na to większej uwagi, skupiona na tym, co właśnie zobaczyliśmy.

Ciało kobiety, makabryczna sceneria, dziwny miś... To wszystko miało w sobie coś, co nie dawało mi spokoju. Teoretycznie widziałam gorsze rzeczy, ale ten miś – nienaruszony, jaskrawy – sprawiał, że miałam dziwne przeczucie, jakby to nie było tylko jedno morderstwo, ale część czegoś większego. Czułam to w kościach.

Chan zerknął w moje odbicie jeszcze raz, ale szybko odwróciłam wzrok, zagłębiając się w myślach o sprawie. Praca zawsze była moją ucieczką. A teraz, kiedy znów byłam w Seulu, to ona miała być moją przystanią. Nie zamierzałam się rozpraszać.

– Co wiemy o tej nowej sprawie? – zapytałam, przerywając ciszę w aucie.

– Na razie wiemy, że jest związana z poprzednim wezwaniem – odpowiedział Chan, spoglądając na mnie przez lusterko z lekkością, jakby nie zdawał sobie sprawy z wagi swoich słów. A może właśnie zdawał sobie sprawę, a ten spokój był jego sposobem na zachowanie kontroli.

Zamarłam. Powiązane? Serce zaczęło bić szybciej. Z jednej strony byłam przygotowana na to, że Seul rzuci mi wyzwania, ale to... coś takiego na pierwszym dniu? To było zdecydowanie za szybko.

– Jakie powiązanie? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał normalnie, choć w środku narastało we mnie niepokojące przeczucie. Wiedziałam, że morderstwa rzadko kiedy są prostymi przypadkami. Ale dwa powiązane zabójstwa w ciągu jednego dnia?

– Na miejscu jest coś, co wygląda na podobny symbol. Jeszcze nie mamy pełnych szczegółów, ale podejrzewam, że to kolejna wiadomość – odparł, tym razem nie odwracając wzroku.

Symbol. Wiedziałam, że miś nie był przypadkowy. Teraz wszystko zaczynało nabierać sensu, choć to, co zrozumiałam, budziło więcej pytań niż odpowiedzi.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, atmosfera była napięta. Policjanci i technicy krzątali się wokół, oświetlając teren reflektorami. Zatrzymaliśmy się przed wejściem do opuszczonego magazynu, który teraz stał się miejscem makabrycznego odkrycia.

- Co mamy? – zapytałam, zbliżając się do jednego z funkcjonariuszy.

- Znaleźliśmy ciało starszej kobiety – odpowiedział funkcjonariusz, pokazując w stronę wejścia. – Sytuacja wygląda podobnie jak w sierocińcu.

W powietrzu unosił się zapach wilgoci i czegoś jeszcze – jakby spalonych chemikaliów. W kącie, na podłodze, leżało ciało kobiety, a obok niej kolejny nietknięty przez ogień przedmiot. Tym razem był to kolorowy balon.

Spojrzałam na kolorowy balon, który leżał obok ciała młodej kobiety, nienaruszony w tej ponurej scenerii. Ten balon, podobnie jak miś, nie pasował do otoczenia ani do brutalności zbrodni. Przeszedł mnie dreszcz. Czy to możliwe, że ktoś celowo zostawiał te przedmioty? Jakiś podpis, symbol czegoś bardziej przerażającego?

– To nie przypadek – mruknęłam pod nosem, kucając obok ciała. Spalony materiał wokół ofiary sugerował, że znowu mamy do czynienia z podpaleniem, ale balon... był w stanie idealnym. Tak jakby ktoś go umieścił po fakcie.

Chan stanął obok mnie, również przyglądając się tej dziwnej scenie.

– Dwa przypadki, dwa przedmioty. Misiek i teraz balon. Ktoś próbuje nas sprowokować – powiedział cicho, ale w jego głosie wyczułam napięcie. Oboje wiedzieliśmy, że nie mamy do czynienia z przypadkowym mordercą. To było zaplanowane.

If I lose myself || Bang ChanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz