I

10 1 1
                                    

Drażniący dźwięk kółek walizki toczących się po ziemi towarzyszył ci przy przeprawie przez lotnisko i drodze do autobusu. Pragnęłaś znaleźć się już w pokoju hotelowym i rzucić na łóżko zapominając o czternastogodzinnej podróży, którą właśnie odbyłaś. Niestety czekała cię jeszcze godzinna jazda autobusem. Spojrzałaś w gwieździste niebo znów, rozmyślając nad swoim życiem. Czułaś, jak twoje policzki pieką od mrozu. „To wyjaśnia, dlaczego wycieczka o tej porze roku była taka tania" pomyślałaś, uśmiechając się delikatnie z nutką kpiny.Powróciłaś do rzeczywistość, czując, jak coś obija się o twoją nogę. Po chwili zdałaś sobie sprawę, że to tylko kobieta stojąca za tobą uderzyła cię walizką prawdopodobnie nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Spojrzałaś na kobietę odwróconą do ciebie tyłem, prowadząca właśnie zaciekłą rozmowę z wysokim mężczyznom w średnim wieku. Westchnęłaś i ruszyłaś parę kroków przed siebie. Kierowca autobusu uśmiechnął się do ciebie, a następnie odebrał twój bagaż, umieszczając do wraz z innymi. Próbowałaś oddać uśmiech, jednak wyszedł z niego grymas, jak gdybyś zjadła właśnie cytrynę. Powolnym krokiem ruszyłaś do wnętrza pojazdu, gdzie od razu uderzyło cię ciepłe powietrze. Usiadłaś na końcu przy oknie. Chwilę później rozległ się dźwięk uruchomianego zapłonu. Po dwóch próbach w końcu ruszyliście. Oparłaś głowę o chłodną szybę, obserwując zaśnieżone ulice Seulu, im bliżej byliście centrum, tym więcej świateł i ludzi dało się spostrzec na ulicy. Przymknęłaś oczy, nie zdając sobie sprawy, kiedy zasnęłaś. Obudziło cię lekkie szturchniecie w ramię. 

– Wstawaj jesteśmy na miejscu.

Usłyszałaś znajomy głos chłopaka, a następnie przetarłaś oczy, rozglądając się dookoła, próbując wrócić do rzeczywistości. Brunet posłał ci lekki uśmiech i wyciągnął dłoń w twoją stronę, oferując pomoc przy wstawaniu. Ty jednak całkowicie go zignorowałaś szybko zarzucając kurtkę i przemierzając pusty autobus prosto do wyjścia. Chłopak podążył za tobą. Nazywał się Hubert i był kuzynem twojej przyjaciółki z tego tytułu stał się też twoim „opiekunem" podczas wyjazdu. Uznawałaś to za uwłaczające, tym bardziej że byłaś pełnoletnia i nie potrzebowałaś niańki. Było ci głupio, gdy twoi nadopiekuńczy rodzice poprosili twoją przyjaciółkę o podanie numeru do niego oraz spotkanie na żywo. Hubert podał ci walizkę, kolejny raz oferując pomoc tym razem z wniesieniem jej po schodach prowadzących do drzwi waszego hotelu. Grzecznie odmówiłaś i ruszyłaś przodem. Chłopak był naprawdę miły jednak jego towarzystwo powoli zaczynało cię irytować. Ogólnie nie miałaś ochoty na interakcję z innymi ludźmi. Kiedyś tak nie było i zaczynałaś podejrzewać, że na zmianę w twoim zachowaniu wpłynęły wszystkie dotychczasowe nieprzyjemności, jakich doświadczyłaś między innymi na studiach. Zaczęłaś nabierać dystansu do innych tym bardziej nowo poznanych osób. Ostatecznie dostarczenie walizki do pokoju hotelowego okazało się prostsze, niż myślałaś. Pożegnałaś się z chłopakiem, życząc mu dobrej nocy. Na szczęście jego pokój znajdował się po drugiej stronie korytarza. Pewnym ruchem przekręciłaś kluczyk w drzwiach. Twoim oczom ukazał się mały przyjemny, czysty pokój, którego wyposażenie ograniczało się do łóżka i dużej szafy znajdowały się w nim również dodatkowe drzwi, za którymi była równie mała łazienka. Twoja grupa wycieczkowa była niewielka i składała się z nieparzystej liczby osób. Większość z uczestników przyjechało ze znajomymi lub rodziną, w związku z tym tobie przypadł pokój dla jednej osoby, co w pewnym sensie było twoim zbawieniem. Bez zastanowienia rzuciłaś się na łóżko, po to by za chwilę złapać kontakt wzrokowy z walizką. Przypomniało ci się jak kilka dni wcześniej pakowałaś ją z ekscytacją, która zagubiła się w trakcie nieubłaganie dłużącego się lotu. Odpowiedzialność za brak jakichkolwiek radości ze spełniania swojego największego marzenia zrzuciłaś na zmęczenie. Ostatkami sił podniosłaś się z łóżka i ogarnęłaś się przed spaniem.

  ♡

Następnego dnia obudziłaś się jeszcze przed siódmą. Zgodnie z zaleceniami przewodnika z poprzedniego dnia, ciepło się ubrałaś i zeszłaś na dół do hotelowej restauracji, gdzie większość osób z grupy była już w trakcie śniadania. Około 9 ruszyliście na zwiedzanie. Szłaś wolnym krokiem, próbując skupić się na opowieściach przewodnika co utrudniali ci jednak koledzy kuzyna twojej przyjaciółki, którzy przepychali się i śmiali z opowiedzianego żartu, który w twoim mniemaniu był nad wyraz przeciętny. Zwiedzanie zaczęliście od wioski Buk chon Hanok, kończąc na dzielnicy sztuki. Pod koniec przewodnik ogłosił dwie godziny przerwy, podczas której mogliście na własną rękę pozwiedzać miasto lub zjeść coś ciepłego. Wszyscy rozeszli się w mgnieniu oka, ty natomiast zostałaś z bandą twojego „opiekuna". Potarłaś zmarznięte dłonie, czekając, aż chłopacy podejmą decyzję, gdzie się udać. Ostatecznie padło na pobliską restaurację. Zamówiliście jedyne dobrze wam znane danie, jakim było sushi. Nie byłaś zbyt głodna, więc przez większość czasu udawałaś jedynie, że jesz. Dodatkowo miałaś ochotę zapaść się pod ziemię, gdy znajdujący się w lokalu Koreańczycy raz po raz obrzucali wasz stolik zdegustowanymi spojrzeniami. Głównie, dlatego że byliście obcokrajowcami, a chłopacy zachowywali się jak małpy w zoo. Odetchnęłaś z ulgą, kiedy w końcu opuściliście budynek. Liczyłaś na to, że będziesz mogła w spokoju po przechadzać się po zaśnieżonych uliczkach, jednak twoi towarzysze mieli inny plan. Mianowicie wynaleźli sklep z jakimiś „fajnymi rzeczami", Jak się później okazało chodziło o sklep z grami. Polecił im go kolega z roku, który był Koreańczykiem i znał tutejsze tereny. Po raz kolejny przewróciłaś mentalnie oczami. Znowu siedziałaś w autobusie tym razem jednak ściśnięta jak sardynka w puszce. Gdyby ci powiedzieli, że sklep jest godzinę drogi od części Seulu, która zwiedzaliście nigdy byś się nie zgodziła. Chłopakom jednak zdawało się to nie przeszkadzać. Wpadli do sklepu i zaczęli z zapałem przeglądać półki, wybierając tytuły, które najbardziej im przypadły do gustu. Sama zobaczyłaś kilka interesujących cię, jednak nie miałaś ochoty ich kupować, nawet jeśli ceny były przystępne. Cały czas kontrolowałaś godzinne w obawie, że nie zdążycie na spotkanie z grupom tym bardziej, że zaczynało się ściemniać. Jak się spodziewałaś Hubert i jego koledzy całkowicie stracili poczucie czasu nie pomogły nawet twoje usilne prośby, aby wracać. Ostatecznie wybiegliście spanikowani ze sklepu i dotarliście na przystanek w ostatnim momencie. Chłopacy wbiegli do autobusu, a ty podążyłaś za nimi. Gdy już miałaś wsiąść zostałaś popchnięta i poczułaś, jak twoje plecy zderzają się, że szklaną szyba przystanku od bólu zakręciło ci się w głowie. Przed ciebie wepchnęła się masa ludzi część z nich wysiadała, a część wsiadała. Autobus ruszył. Nie byłaś pewna, co właściwie się stało. Oszołomiona wpatrywałaś się w wirujące dookoła płatki śniegu. Dopiero po chwili w pełni przyswoiłaś informację, że na przystanku z całego tłumu zostałaś tylko ty.

STOP LIGHTS ~ Heeseung (Enhypen) x reader ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz