2. Drogi Brianixie

0 1 0
                                    

Brianix siedział na łóżku z papierem trzęsącym się w dłoni. Dominajka opierała się o łóżko, i siedziała na podłodze. Ona także trzymała kartkę papieru, na której z przodu zapisane były ich imiona.

Oboje siedzieli i wpatrywali się w to, żadne z nich nie chciało otworzyć, bo kiedy by to zrobili, oznaczałoby to, że Pitera faktycznie już nie będzie. Że już go więcej nie zobaczą, że tylko to im po nim zostało.

Brianix nigdy nie widział Dominajki tak wściekłej jak wtedy, gdy Adolf powiedział im, że odesłali Pitera. Dominajka wstała i zdjeła okulary, aby każdy mógł wyraźnie zobaczyć emocje wymalowane na jej twarzy. Spojrzała gniewnie na całą rodzinę, a w jej oczach pojawił się czysty gniew. A Dominajka zwykle mówiła tak cicho, że nawet Brianix wzdrygnął się, gdy nakrzyczała na rodzinę. Jej głos stawał się coraz głośniejszy, aż w końcu nie mogła mówić dalej.

Brianix właśnie siedział przy stole, na tym samym miejscu, na którym Piter dowiedział się o wiadomościach, i płakał. Jego serce pękało z powodu najlepszego przyjaciela, płakał z powodu bólu zdrady, który musi odczuwać Piter, płakał, ponieważ Hąlikowie byli zwykle tacy mili i troskliwi, płakał, ponieważ nigdy więcej nie zobaczył swojego najlepszego przyjaciela i płakał za Dominajkę, która lubiła Pitera i był jego pierwszą przyjaciółką. Brianix siedział i patrzył, jak Dominajka w końcu przestała krzyczeć i zaczeła płakać. Pokój wypełnił się smutkiem i złością.

Nie powiedział nic Hąliką, po prostu zabrał to, czego chciał i usiadł przy stole. Nic nie powiedział, bo wiedział, że niezależnie od tego, co powie, nie może sprawić, że Hąlikowie będą tak zranieni jak on.

Wiedział, że nie będzie w stanie sprawić im takiego bólu jak Piter i jak bardzo był zły. A może to było gorsze, bo Agata patrzyła na niego zmartwiona, niemal czekając, aż zacznie krzyczeć. Brianix i Dominajka zamienili się rolami i to przerażało Hąlików znacznie bardziej, niż Brianix by pomyślał.

Wróćmy jednak do teraźniejszości.

Brianix delikatnie otworzył kopertę, ostrożnie przesuwając palcem po jej wierzchu, żeby nic się nie rozerwało. I stopniowo wyjmował list drżącymi palcami, uważając, żeby niczego nie pogiąć. List, gęsto kremowy, upadł mu na kolana. Brianix wziął głęboki oddech i rozłożył go.

Drogi Brianixie,

Przysięgam, że nie wiedziałem, że to się stanie. Obiecuję. Bo gdybym wiedział, nigdy nie zgodziłbym się pójść na przyjęcie urodzinowe Dominajki ani złożyć obietnic na przyszłość, których teraz nie mogę dotrzymać. Naprawdę myślałem, że zobaczę was oboje kończących szkołę, kończących osiemnaście lat lub wspólnie świętujących Boże Narodzenie. I dlatego bardzo mi przykro, bardzo przepraszam.

Chciałem to powiedzieć osobiście, naprawdę. Ale za każdym razem, gdy wstawałem, aby udać się do twojego domu, nie mogłem się przekonać, aby otworzyć drzwi. Nie mogłem się zmusić, żeby spojrzeć ci w oczy i się pożegnać, ponieważ nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę musiał pożegnać się z tobą i Dominajką, co mnie złamało.

Piszę to, żeby móc ci powiedzieć to, co muszę, bez konieczności patrzenia na ciebie, jeśli nie masz nic przeciwko. A jeśli nie, możesz być na mnie zły, ile chcesz, bo powinienem się z tobą pożegnać osobiście, możesz krzyczeć, krzyczeć i płakać. Ale obiecuję, że też to wszystko robiłem.

Musisz wiedzieć Brianix, że jesteś najlepszą i najzabawniejszą osobą, jaką spotkałem. Byłeś najlepszym przyjacielem, o którym nie wiedziałem, że jest mi potrzebny, dopóki nie pojawiłeś się w moim życiu, a teraz nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Ponieważ byłeś dla mnie wszystkim Brianix, i mam nadzieję, że o tym wiesz. W dni, w których nie mogłem się zmusić, aby pójść do szkoły, świadomość (że byłeś tam zarówno Ty, jak i Najka) kazała mi wstawać i wychodzić z domu. I chyba nigdy ci tego nie mówiłem, więc teraz ty.

Kiedy poznasz innych przyjaciół, będą oni najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, Brianixie. Jesteś jedną z najlepszych rzeczy, jakie mi się przytrafiły i tak samo będzie z każdym, kogo spotkasz. Uwielbiam twoje niejasne żarty, twój śmiech i przerażające dowcipy, a jeśli ktoś Ci mówi, że to nie jest śmieszne, jest po prostu w błędzie i należy go bardzo mocno walnąć.

I wiem, że będziesz robić najfajniejsze i najbardziej niesamowite rzeczy, Brianix, wiem to nawet teraz. Zmienisz życie ludzi i świat na lepsze, nawet w drobny sposób, na przykład wysyłając mi pocztówki lub rysując dla mnie rysunki.

I nie płaczę, bo mężczyźni nigdy nie płaczą, nigdy, przenigdy tego nie robią, ale załóżmy hipotetycznie, że płakałem, bo jestem tak głęboko zraniony, że nigdy więcej cię nie zobaczę i nie mogę spędzić z tobą reszty mojego dzieciństwa.

A jeśli płaczesz, to nie ma w tym nic złego (nie jesteś tak wielkim mężczyzną jak ja i każdemu to przeszkadza), przepraszam, że cię do tego zmusiłem. Nie smuć się, dokonasz największych rzeczy i każdego dnia będę o Tobie myśleć.

I może pewnego dnia cię zobaczę, może gdzieś w wiadomościach, w Google, w programie telewizyjnym lub w książce z Twoim imieniem i będę najdumniejszą osobą na świecie, mogę Ci to obiecać.

Dziękuję, sprawiłeś, że ostatnie półtora roku było najlepszym czasem w moim życiu i bardzo się cieszę, że mogłem Cię poznać. Dziękuję dziękuję dziękuję. Teraz odejdę, ale musisz wiedzieć, że kocham cię tak bardzo, jak tylko potrafi przyjaciel.

Od największego człowieka,

Piter..."

Pod koniec listu Brianix miał łzy spływające po twarzy. List upadł mu na kolana. Słyszał głos Pitera w każdym słowie i to bolało, ponieważ oznaczało, że w ten sposób mógł ponownie usłyszeć jego głos tylko poprzez przeczytanie tego listu. Brian był zły, nie na Pitera, lecz na Adolfa, Agate i Kacpra za to, że porzucili największego człowieka, jakiego kiedykolwiek spotkał, i był zły na świat, że do tego dopuścił.

I tak siedział tam, z głową opartą na rękach, gdy wyrywał się z niego szloch. I w końcu Dominajka również skończyła czytać swój list i oboje usiedli na łóżku, oparci o ścianę i okryci kołdrą, pozwalając, aby zalał ich ból i tęsknota. Bałagan, gdy usuedli koło siebie, w taki sposób, jakim chcieliby się nawzajem pocieszyć. W głębi duszy Brianix przytulił Dominajkę tak, jak przytulałby Pitera, kiedy wychodził ostatni raz z domu, długo i prawdopodobnie boleśnie. A to załamało Brianixa jeszcze bardziej, że nie mógł go przytulić po raz ostatni.

I nawet gdy fizycznie nie mógł już płakać, ten odrętwiający smutek wisiał nad nim przez kolejne tygodnie. Nie był w stanie przejść ulicą obok domu Hąlików i nie mógł spojrzeć im w oczy, bo jedyne co widział, to trzy osoby, które były potworami w przebraniu. A Dominajka i on spędzili wiele nocy rozmawiając o tym, jak bardzo za nim tęsknią, ponieważ chociaż nie był martwy (przynajmniej jeszcze nie), równie dobrze mogą go już nigdy więcej nie zobaczyć, nie usłyszą go, ani nie przytulą.

-Już mnie nie chcecie?- Piotr Hąlik angst storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz