Rozdział 1

8 1 2
                                    


Dzień dobry, oby to był piękny dzień. Mamy pierwszy grudnia, gorączka świąteczna zaraz się odpali jak fajerwerki w sylwestra. Mariah Carey i Wham na pełnym regulatorze wszędzie i o każdej porze. A do świąt jeszcze ponad dwa tygodnie. Jezu chryste przecież ja się wykończę. Wszędzie przepych oczojebnych bombek, światełek i całej pozostałej gwardii ozdób świątecznych. Mama z babcią pewnie niedługo będą dzwonić, że mam przyjechać i pomóc dom dekorować. Całe szczęście, że do mojego mieszkania się nie zbliżają. Lubię minimalizm i wolę kilka dni przed świętami się nastrajać, ale cóż ze schematem nie wygrasz. A jak sobie wyobrażam życzenia to aż mnie ściska. Co roku to samo, kiedy sobie kogoś znajdziesz? No cóż muszę wstać w tym momencie z łóżka i ze świadomością, że jestem zakochana w mężczyźnie, który jest moim przyjacielem. I to oczywiste, że on o tym nie wie. Dodatkowo jest to też przyjaciel mojego kuzyna Dylana , ale to już wisienka na torcie. Przyjaźnimy się już cztery lata, poznaliśmy się w szkole, przeszliśmy razem studia i oto tak się tak kręcimy w swoim towarzystwie.

Warren Kane jest mężczyzną, który jest jedyny w swoim rodzaju, zawsze mogę na niego liczyć, ufać mu. Za każdym razem gdy go widzę i obserwuję mam wrażenie jakby był jedynym mężczyzną na świecie, przystojnym i z seksownym dołeczkiem na prawym policzku, który mam ochotę wycałować gdy się uśmiecha. Nigdy to nie będzie możliwe, bo po jednym wypadzie do klubu, gdy byliśmy już lekko pijani wyznał mi, że jest zakochany, szczęściara ze mnie, że akurat na mnie padło, że muszę być w takiej sytuacji. A nie mogę dostać takiej fabuły jak bohaterki moich romansów? Dobra stop, koniec rozmyślania o facecie, którego nie mogę mieć. Na tym etapie cieszy mnie jego obecność w moim życiu i po prostu chcę żeby był szczęśliwy. Swoją drogą, ciekawa jestem czy poznam niedługo tajemniczą dziewczynę, znając moje szczęście trafię na moment pocałunku pod jemiołą, bo los uwielbia ze mnie drwić. Chociaż to dziwne, bo nigdy nam nikogo nie przedstawił czy wspomniał. Pod tym względem jest naprawdę skryty. Jezu, koniec, serio. Muszę wstać, wyszykować się i zjeść śniadanie i przy okazji nie spóźnić do pracy. Zapewne dziś nikt nie będzie cieżko pracować, tylko skupimy się na miłej atmosferze dekorując wszystkie biura i wspólne pomieszczenie w wydawnictwie. To na pewno będzie piękny dzień. Z tą myślą w końcu podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki, odsuwając myśli o Warrenie.

***

Samochód mi nie odpalił. Tak po prostu nowy samochód z salonu nie odpalił. Rozumiem, że jest zima i temperatura poniżej dziesięciu stopni, ale do cholery jasnej to nie jest stary diesel z lat dziewięćdziesiątych, z całym szacunkiem to niektórych starych aut, bo je uwielbiam, ale na miłość boską. Przecież ten dzień miał być piękny, ale nie zimno jak na jakimś odludziu, śnieg sypie mi prosto w twarz, ale nie poddam się i nie zamówię ubera.

Nie poddałam się i do wydawnictwa dotarłam, ale spóźniona o jakieś dwadzieścia minut. Chociaż tyle pocieszenia, że ten karnet na siłownię nie poszedł na marne, wszystkie treningi i cardio. Ledwo się rozebrałam z kurtki i wszystkich dodatków, które uchroniły mnie przed całkowitym zamarznięciem gdy słyszę mój dzwoniący telefon. To na pewno moja mama, albo babcia, albo tata. Jestem pewna, że w domu powstał jakiś dramat. Ignoruje go. Najpierw muszę iść do swojego biura, a potem do kuchni po ciepłą herbatę, która będzie tak słodka, że mogłabym dostać cukrzycy. Ledwo przetrwałam tą burzę śnieżną, dlatego potrzebuje osłodzenia sobie choćby na chwilę życia. W kuchni nikogo nie spotykam, więc szybko wracam do siebie, odpalam laptopa i w końcu upijam łyka cieplutkiej, słodkiej herbaty. Nareszcie, ale mój spokój nie trwa długo, a nawet porządnie nie zaczęłam pracować.

- Dzień dobry księżniczko ciemności - powiedział Daniel wchodząc do mojego biura i siadając naprzeciwko mnie. Daniel pracuje w Dream tyle samo co ja czyli trzy lata. Zostaliśmy zatrudnieni w tym samym czasie i mamy biura obok siebie. Ten człowiek zatruwa mi dzień w dzień od trzech latach i nazywa księżniczką ciemności, bo uwielbiam ubierać się na czarno, ale nie robię tego już na co dzień, próbuję różnych kombinacji, ale nie zawsze wychodzi. Patrzy się na mnie wyczekująco i czeka aż odpowiem, choć korci mnie żeby się z nim podrażnić odpowiadam:

- Dzień dobry książę narodu, co cię sprowadza w moje skromne progi? - upijam kolejny łyk herbaty i czekam aż łaskawie odpowie. Zapewne dotarła do niego jakaś gorąca plotka lub był na randce. Z nim jest wszystko możliwe.

- Przychodzę z pewną propozycją oraz informacją. Jak wiesz dziś mamy pierwszy grudnia i jest otwarcie nowego klubu, jakieś trzy kilometry od twojego mieszkania, ale to nie jesteś istotne. Bardzo zależy mi żebyś tam ze mną poszła i dobrze się bawiła. - Gdy te słowa wychodzą z jego ust, już wiem że to podstęp i zapewne zabawimy się w jakiś stalkerów, albo chce w kimś wzbudzić zazdrość.

- Lepiej powiedz czy mamy wzbudzać zazdrość w nim czy w niej? Kolego przejrzałam cię na wylot. Dobrze wiesz, że nie ze mna te numery i to nie jest nasz pierwsze rodeo, więc jeśli już tak bardzo musisz mnie wykorzystać to zacznij od szczegółów.

Obserwuje go i czekam na jego odpowiedź i tym razem zaczynam się obawiać. Daniel lubi sobie czasami pogrywać z osobami, które pragnie.Jeśli chce kogoś zdobyć jest zdolny do wszystkiego.

No już księżniczko ciemności ty moja, nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi. Pójdziemy tam razem, wypijemy parę drinków i potańczymy. Gdy znajdą się w na moim radarze, będziesz wolna.

Drinki i uber na twój koszt?

Oczywiście, interesy z tobą to czysta przyjemność.

Uśmiecham się do niego w odpowiedzi i nagle dzwoni moja komórka. Daniel kiwa głową i wychodzi zostawiając mnie samą. Wyjmuje telefon z torebki i nie patrząc kto dzwoni odbieram, zanim udaje mi się cokolwiek powiedzieć, słyszę głęboki, seksowny głos.

Islo Kincaid, słyszałaś już dobre wiadomości? Udało mi się ogarnąć miejscówkę przed świętami dla naszej trójki. Dlatego bierz wolne w pracy, które ci obiecali i szykuj się. Zadzwoń do Daniela, po więcej informacji, ja muszę kończyć, bo zaraz zaczynamy spotkanie.

Warren daj mi chwilkę...

Nie wywiniesz się tym razem, każdy z nas musi wyluzować, dlatego ogarnij wszystko. Będziemy się świetnie bawić. Na razie.

Rozłączył się.Kurwa ten wyjazd miał być po świętach, a nie przed to po pierwsze, a po drugie to zamierzałam się z niego jakoś wykręcić. Z tej sytuacji nie ma wyjścia. Muszę wziąć to pieprzone wolne, bo ani Warren ani Daniel nie dadzą mi żyć. Jęczę po cichu z bezsilności i idę do swojej szefowej, z nadzieją, że się nie zgodzi. Niech ktoś nade mną czuwa, bo obawiam się dalszej części tego dnia. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 7 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Narzeczony w prezencieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz