I.

12 4 2
                                    

Obudziłam się o 13. Jak na mnie strasznie późno. Pewnie matka znowu będzie się czepiać.
Pragnęłam już się wyprowadzić z rodzinnego domu.

Jeszcze tylko trochę, pomyślałam.

Gdy tak sobie leżałam i rozmyślałam nad życiem, mój kotek Aya, wskoczył mi na łóżko.

- No co tam ślicznotko? - Zapytałam po czym przytuliłam ją. Była taka piękna. Miała czarne, puchate futerko i zielone oczka. 

Po długiej zabawie z Ayą, postanowiłam wreszcie zejść na dół. Było dziwnie cicho. Może to dla tego, że Barty był w szkole. W wakacje zawsze było głośno, dzięki niemu.

Gdy zaczęłam robić sobie śniadanie, do kuchni weszła mama. Jak zawsze zirytowana.

- No wreszcie wstałaś. Ile można spać. W domu syf, a księżniczka Vanessa śpi. - Powiedziała głośno do mnie.

- Cześć mamo, ciebie też dobrze widzieć.. - Odburknęłam do niej i zaczęłam jeść tosty. - Zjem i wychodzę. Wrócę późno. 

- Nigdzie nie idziesz. Podłogę trzeba odkurzyć i umyć, łazienkę trzeba posprzątać... o i salon też. 

- Nie będę nic sprzątać. Jestem już umówiona i głupio odwoływać na ostatnią chwilę. Poza tym jestem dorosła i nie możesz mnie zmuszać do niczego. -Powiedziałam do niej, zadowolona swoją wypowiedzią. Tak naprawdę nie byłam z nikim umówiona. Nie miałam już przyjaciół. Wszyscy wyjechali do miasta, a ja zostałam tu jedyna.

Matka prychnęła i wyszła z pomieszczenia. Na tym skończyła się nasza rozmowa.

Pobiegłam szybko na górę żeby wziąć kilka rzeczy. Sięgnęłam po szkicownik i ołówki. Wzięłam jeszcze kilka rzeczy i spakowałam je do torby. Założyłam moją ulubioną bluzę i wyszłam z domu.

Skierowałam się odrazu w moje ulubione miejsce, czyli nad jezioro. Od dziecka tu przychodziłam. Zawsze było tu tak cicho, spokojnie i oczywiście pięknie. Usiadłam przy drzewie i wyjęłam szkicownik. Postanowiłam poraz kolejny narysować to miejsce. Nigdy mi się to nie znudzi.

Rysowałam sobie i nuciłam jakaś piosenkę. Nawet nie zauważyłam, że śpiewałam co raz głośniej.
Z transu wyrwał mnie chłopak...

- Pięknie śpiewasz. - Powiedział nieznajomy, a ja podskoczyłam. - Umm, przepraszam nie chciałem cię wystraszyć..

- Nic nie szkodzi, to ja przepraszam, że tak głośno śpiewałam.. pewnie ci przeszkadzałam.

- Nie nie, pięknie śpiewałaś. - Powiedział, patrząc na mnie. - Jestem Tom. Tom Riddle

Popatrzyłam się na niego nie wiedząc co zrobić. Nie chciałam wchodzić w żadne interakcję z nim, ale nie odpowiedzenie było by bardzo nie grzeczne.

- Jestem Vanessa Crouch. - Powiedziałam wreszcie, podając mu rękę.

- Mogę usiąść z tobą? - Zapytał. - Jeśli nie chcesz to zrozumi..

- Jasne możesz, siadaj. - Powiedziałam, uśmiechając się do niego.

Zauważyłam, że chłopak zainteresował się moim szkicownikiem. Nie wiem czemu ale zestresowałam się, gdy zaczął przeglądać rysunki.

- Lubisz rysować? - Zapytał, a ja pokiwałam głową.

Gdy Tom zajmował się moim szkicownikiem, miałam czas, żeby mu się przyjrzeć.
Był wysoki, i miał czarne włosy. Oczy miał brązowe. Był naprawdę przystojny...

- Masz piękny głos i talent do rysowania, Vanesso. - Szepnął i spojrzał na mnie. - I masz piękne oczy..

- Yy, dziękuję?

Zaśmiał się.
- Twój brat to Barty, prawda?

- Tak, jesteśmy rodzeństwem. Czemu pytasz?

- Spotkałem go kilka razy, i jesteście bardzo podobni do siebie.
Na 4 roku jest teraz, prawda? - Zapytał, a ja przytaknęłam. - A ty nie powinnaś być teraz w szkole?

- Nie. Skończyłam Hogwart rok temu. Ty też już pewnie skończyłeś, co nie?

- Tak, tylko w odróżnieniu od ciebie, ja skończyłem szkołę kilka lat temu. - Powiedział.
- Czas już na mnie. Miło było cię poznać, Vanesso. Mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze kiedyś. - Wstał i odszedł w głąb lasu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 27 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

W cieniu Czarnego Pana || Tytuł będzie zmieniony!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz