rozdział 1.1

20 4 16
                                    


Na rozległym placu za pałacem cesarskim panował gwar, który niósł się aż do pobliskiego miasta. Dookoła placu rozciągały się wysokie mury, zdobione misternymi wzorami i porośnięte pnączami kwiatów. Promienie słońca oświetlały majestatyczne budowle cesarskie, tworząc malowniczy kontrast między bielą marmuru a zielenią otaczającej przyrody. Na tle tej scenerii biegał czternastoletni chłopiec, Long Guyan, śmiejąc się głośno. Jego służący, Que Wan - wychudzony mężczyzna w średnim wieku , wyglądający jakby chory ze stresu, dyszał, próbując go dogonić, a jego oddech był szybki i urywany.

„KSIĄŻĘ! Proszę, wracaj do sali nauki! Twój ojciec będzie bardzo niezadowolony!” – wykrzykiwał zrozpaczony służący, jego głos był przesycony zmęczeniem i niepokojem. Młody książę, z szerokim uśmiechem na twarzy, wskoczył zwinnością gazeli na mur, z łatwością pokonując jego wysokość.

„Hah! Nie wracam do tego starego osła! Powiedz mu żeby wsadził sobie tą literaturę w gardło !” – odpowiedział beztrosko, uśmiechając się zadziornie. Jego głos brzmiał echem po placu, wzbudzając ciekawość i lekką panikę wśród służących.

Que Wan padł na kolana, wyczerpany pościgiem. „Paniczu... Nie wypada tak nazywać kanclerza. Poezja jest ważną częścią naszej kultury i...” – jego słowa zostały przerwane przez szybki ruch księcia, który przeskoczył na drugą stronę muru, machając lekceważąco ręką “ Widzimy się puźniej!”.

Mina Que Wana zbladła, gdy usłyszał głośny huk. Szybko pobiegł przez bramę, aby zobaczyć, co się stało. Okazało się, że książę wylądował prosto na cesarzu, który właśnie przechodził pod murem. Cesarz uniósł głos, wyraźnie zirytowany: „Long Guyan!”

Chłopcu natychmiast zrzedła mina. „Tak, cesarski ojcze?” – odpowiedział ściszonym, pokornym tonem, szybko podnosząc się z ziemi. Cesarz westchnął głęboko i lekko uderzył syna w tył głowy.

„To robisz, kiedy powinieneś być na wykładach Młodszego Kanclerza? To są twoje godziny nauki!” – wyrzucał cesarz, patrząc na syna z mieszaniną rozczarowania i troski. Long Guyan zaśmiał się nerwowo, masując uderzone miejsce.

„Masz powód do śmiechu?!! To nie pierwszy raz, kiedy uciekasz z wykładów! Ilu jeszcze nauczycieli straci do ciebie cierpliwość?” – cesarz otrzepał się z kurzu. Que Wan, obserwując całą scenę, szybko podbiegł i ukłonił się głęboko, pozdrawiając władcę.

„Wina leży po stronie tego sługi, który nie dopilnował koronnego księcia” – cesarz machnął ręką, każąc wstać mężczyźnie. „Que Wan, wstań. Nikt nie jest w stanie upilnować tego gamonia” – westchnął cesarz, dodając z łagodniejszym tonem.

Long Guyan, mimo młodego wieku, był dość wysoki ale chudy, o delikatnej budowie co nie przeszkadzało mu w ćwiczeniach szermierki. Jego twarz, choć przystojna, była naznaczona blizną , która rozciągała się na połowę policzka i kawałek skroni. Jego złote oczy, pełne życia, zdradzały niezachwianą chęć do płatania figli.

Cesarz odprawił sługę i pociągnął syna na plac. „Jeżeli Kanclerz Wu Yang również zrezygnuje z nauczania ciebie, co mam z tobą zrobić? W ciągu trzech miesięcy ośmiu uczonych zrezygnowało z twojej edukacji!” – w głosie cesarza słychać było zmęczenie.

Z twarzy chłopca zniknęła cała zadziorność, zastąpiona przez pokorę. „Ojcze, nie wiem, dlaczego wszyscy rezygnują!” – odpowiedział, spuszczając teatralnie głowę.

Cesarz westchnął i pomasował skroń w geście poddania -„Słyszałem, że znów nie odwiedziłeś swojej cesarskiej matki i nie złożyłeś jej pozdrowień” – cesarz spojrzał na syna surowo. Mina Long Wiana pociemniała na wzmiankę o matce, Mian Bao.
„Haha... Wygląda na to, że zapomniałem, przepraszam, ojcze. Zaraz się do niej udam” – powiedział z wymuszonym uśmiechem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 01, 2024 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

 (Wǒ de Lěngkù Jiāngjūn) : My Cold General Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz