4. Nieoczekiwane powitanie

168 52 10
                                    

🎵Echos – King of Disappointment

Nathaira

Oczy diabła przypominają płynne złoto. Spoglądam w nie tylko przez moment, po czym opadam twarzą z powrotem na zimną podłogę.

Nie mam sił... Mój umysł znowu odpływa, bo wysiłek potrzebny do podniesienia głowy całkowicie mnie wykończył. Zapada ciemność, w której rozlegają się odległe głosy. Słyszę go. Słyszę samego Pana Demonów, ale nie rozpoznaję słów, zlewających się w jakiś mglisty nonsens. Wszystko jest jak koszmarny sen.

Kiedy znów odzyskuję przytomność, leżę brzuchem na czymś kamiennym i chłodnym. Syczę, bo na poranionych plecach czuję wilgotne ciepło. Wzdrygam się, gdy diabeł szepcze:

– Spokojnie, żmijko. Muszę to oczyścić.

Dociera do mnie, że leżę na dnie wielkiej wanny z czarnego marmuru, a on siedzi na jej brzegu i ostrożnie, miejsce po miejscu, dotyka mnie jakimś zwilżonym ciepłą wodą materiałem.

Zanim tu dotarłam, przewidywałam najróżniejsze scenariusze, lepsze i gorsze. Nie byłabym zdziwiona, gdyby Diabeł na dzień dobry zamknął mnie w jakimś lochu albo może nawet dokończył dzieła mojego narzeczonego, sprawiając, że pożałowałabym, że nie umarłam... Ale to? Czy na pewno trafiłam pod właściwy adres?

Wciąż nie jestem w stanie się podnieść, czy choćby sklecić zdania. Jest mi tak strasznie zimno, a każda z ran pali żywym ogniem.

Dotyk materiału znika. Ktoś nowy pojawia się w łazience i znowu dobiegają do mnie strzępy rozmowy prowadzonej w demonicznym języku. Po chwili zostaję wyciągnięta z wanny i przeniesiona do innego pomieszczenia. Marmur zamienia się w miękką satynę.

Jestem niemal naga. Ten przerośnięty demon zdarł ze mnie ubranie, zaraz po tym jak znalazł mnie, ledwie żywą, na skraju lasu. Powinnam czuć zażenowanie, ale nie mam siły nawet na to.

Na zmianę tracę i odzyskuję przytomność. Chcę się skulić, zrobić coś, by było mi choć trochę cieplej... Drżę z zimna, a po chwili czuję na skórze dotyk. Tym razem to nie żadna tkanina, ale dłonie. Czyjeś palce rozprowadzają na moich plecach coś lepkiego. W pierwszej sekundzie wyrywa mi się jęk, bo skóra zaczyna piec, ale później przychodzi ulga. Dłonie są duże i ciepłe, ogrzewają mnie i delikatnie wmasowują w plecy jakiś specyfik, który sprawia, że stopniowo zapominam o cierpieniu. To trwa przez dłuższą chwilę, po której mój oddech w końcu się wyrównuje, a umysł nieco uspokaja i mogę bardziej skupić się na tym, co dzieje się wokół mnie.

Kha'ri na'ghal – oznajmia cichy głos, ten sam, który słyszałam wcześniej w łazience.

Niech to wypije tym razem rozpoznaję słowa.

Rozlega się podzwanianie, jakby ktoś mieszał łyżeczką herbatę, a później zostaję podniesiona i obrócona tak, że dla odmiany spoglądam w sufit. Silne ręce pociągają mnie do tyłu i opieram się na czymś twardym i rozkosznie ciepłym. Czuję zapach skóry, dymu i paczuli, a także coś różanego. Ktoś podtrzymuje mnie w ramionach, naciąga na mnie satynową pościel, zasłaniając nagość, po czym unosi mój podbródek. W polu widzenia pojawia się młody mężczyzna o jasnych oczach. Jego długie włosy mają kolor pszenicy, a pełne wargi wykrzywiają się w uśmieszku.

– Otwórz usta – słyszę niski głos tuż przy swoim uchu i odruchowo przekręcam głowę.

Natrafiam na złote oczy Diabła. To jego ręce mnie przytrzymują. To na jego torsie się opieram. Przełykam ślinę.

Dopiero teraz dokładniej przyglądam się jego twarzy. Ma wyraziste, ostre rysy, które przyciągają wzrok. Piękne... Z niechęcią przypominam sobie, że on przecież też był kiedyś aniołem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 3 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Taniec świateł i cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz