Rozdział 1 - nasz nowy dom

11 1 0
                                    


Bodźcem który wybudził mnie z tego darkness bylo intensywne pukanie w moja glowe.
- Halo halo? Kapusta? Glowa pusta? - uslyszalam parskanie smiechem. otworzylam slepia. ujrzalam mezczyzne o wesolym usmiechu i cienkich oczach.
- Bob! - wysoki przystojny blondyn o pelnych ustach i widocznych kosciach policzkowych uderzył roześmianego chłopaka w obojczyk z dość dużym impetem. Wygladal groznie...
- Dobrze Panie Pieróg...
rozejrzalam sie wypatrujac mezczyzny o przystojnym glosie ktory byl powodem mojego wyladowania tutaj. Usłyszałam jednak kolejny, bardzo niski glos.
- Mr. Santa! Obudzila sie!
nagle ujrzalam jego sylwetke... To byl on. Aniol. Moj alfa z uliczki. Wygladal jakby Mikel Angelo go rzezbil wlasnymi paluszkami. Podszedl do mnie z blantem w pysku. Nagle zdalam sobie sprawe ze jestem przywiazana do metalowego krzesla. Probowalam sie wyswobodzic. Ale nic. Na marne. Tajemniczy przystojniak tylko sie zasmial.
- Nie wyjdziesz stad.
w moich oczach pojawily sie lzy.
- Kim ty w ogole jestes? - dopytał.
- Ja... Ja... - nie potrafilam wydusic z siebie slowa. Natomiast on warknął:
- Brzydze się takimi jak ty. Bezbronnymi ofiarami losu ktore nie maja czym sie zajac i wtykaja nos nie tam gdzie trzeba! - podniosl glos. Przez mysl przelecialo mi ze w sumie taki dominujacy brzmi calkiem podniecajaco... Ale nie! Co ty robisz Y/N! ocząśnij się! Przeciez on cie porwal!
- Uspokój się Santa. - umięśniony samiec powstal, powstrzymujac mojego aniola przed późniejszymi czynami. Byl troche niski ale ok. Obrocil sie do reszty osob, mówiąc:
- zostawcie nas samych. we trójkę.
"Mr. Santa", jak zwali go tutejsi mial nietęgą minę. Probowal opanowac swoje emocje. Wygladal na osobe ktora pod wplywem zlosci widzi tylko na czerwono.

Kiedy reszta poszła, osiłek zwrócił się do mnie.
- Słuchaj, wiem ze mozesz byc oszolomiona ale postaraj sie myslec trzezwo. Nikt tu nie chce cie skrzywdzic.
- przynajmniej na razie.... - dopowiedział upatrzony przeze mnie "Mr. Santa", ktory mnie tu sprowadzil.
drugi mezczyzna szturchnal go przed kontynuacja:
- Zobaczylas i uslyszalas cos czego nie powinnas. Juz nie wrocisz. Nie ma takiej opcji.
przez chwile nie moglam zlapac oddechu na te straszna realizacje. ale po chwili zdalam sobie sprawe ze w sumie to spk. nie lubie swojej matki i tak. On natomiast dalej mowil.
- Albo zostaniesz naszym sprzymierzeńcem albo.... - w tym momencie mr.Santa wycelowal w sciane pistoletem i wystrzelil naboj z wielkim hukiem. Moje dekikatne ciałko podskoczyło.
- Na razie zostajesz tu na obserwację - mruknął. Ja jestem Bangchan, przywodca. ale mow mi Mr. Santa. A to Changbin. - pokazal na mięśniaka obok siebie. - Inaczej Masa. Moj zastępca.

Bylam oszolomiona. Do tego stopnia ze tylko kiwnelam glowa. Nie wiedzialam co robic. Bylam w potrzasku. Pierwszy raz poczulam sie tak w obecnosci mezczyzny. Moje zainteresowanie z ulicy okazal sie dominujacym, rozjuszonym przywodca mafii. Na mysl o jego groznym spojrzeniu przechodzily mnie dreszcze. Przerazala mnie rowniez moja wlasna obojetnosc dotyczaca opuszczenia domu. Nie wiem czy dalej bylam w szoku czy po prostu az tak mnie to nie obchodzi. Heh. Zamknęłam oczy.

Po kilku minutach, moze godzinach uslyszalam dudnienie w drzwi i otwieranie ich. To byl ten przystojny wysoki blondyn z poczatku o ile sie nie mylilam. Za nim szedl niski facio. Wygladal troche jak wiewiorka ale spk. Usiedli obok mnie na dwoch wolnych krzesłach.
- Jezu mamy dziewczyne w teamie! - powiedzial blondyn. - Ale super.
- Ja jestem gejem wiec nwm - odparl na to ten drugi. Patrzylam na nich obu zdezorientowana.
- spoko. - pokiwalam glowa - Kim wy do cholery jestescie?... *spytalam oschle. Zeby byc jak Santa.
- A no wlasnie. - znow odezwal sie nizszy z nich - Jestesmy mafią. Robimy rozne rzeczy. Nakrylas Mr.Santa kiedy dokonywal transakcji.
Lekko wytrzeszczylam oczy. Czyli nie zartowal z tym szefem mafii? To wszystko zaczynalo wygladac powaznie... Ale z drugiej strony... Szef mafii... Dosc seksowne... Nie! Stop Y/N! Z rozmyslan ponownie wyrwal mnie glos chlopaka.
- Ja jestem Han. Ale moja ksywa to Peter, wiec tak sie do mnie zwracaj. To Pan Pieróg. - wskazał na przystojnego, wysokiego blondyna po jego prawej.
- Inaczej Hyunjin. - mruknal Pan Pieróg. - Ten debil co pukał cię w głowę to Jeongin, pod pseudonimem Bob. Wśród nas jest także ChatNoir(Felix), Rudolf(LeeKnow), Sky(Seungmin).
Boze dopomoz... Ile imion do zapamietania... Ile twarzy... Ja wciaz nie rozumialam czemu fu jestem a mialam rozpoznawac ich wszystkich?...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

꧁✞༒⁣Krew na Naszych Rękach༒✞꧂ stray kids x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz