Szatyn skłamałby jeżeli powiedziałby, że zielonooki brunet go nie zainteresował. Zajadając się ciastem marchewkowym nie potrafił spuścić z niego wzroku. „Król Lear" nagle zaczął być najnudniejsza książka we wszechświecie, a on nie potrafił skoncentrować się na niczym innym niż Harry.
Najwyraźniej musiał odpłynąć, ponieważ nie zauważył, że jego obiekt westchnień stoi tuż przed jego twarzą.
- Hej Louis? - zaczął brunet. - To trochę głupie, ale chciałbyś mi dać może swój numer? - zapytał, po czym uśmiechnął się szeroko, ukazując przy tym swoje dołeczki.
I okej. Louis się tego nie spodziewał. Patrzył się w osłupieniu na chłopaka, zauważając, że jego szeroki uśmiech zniknął.
- Ja tak, jasne, przepraszam trochę się zdziwiłem. - przyznałem, a jego uśmiech się ponownie rozszerzył. - Podaj mi swój telefon, okej? Wpiszę Tobie numer - zaproponowałem.
- Jasne, proszę. - chłopak podał mi swój telefon, a ja zapisałem mu mój numer i nadałem nazwę "louis<3". Zmarszczyłem lekko brwi nie chcąc wyjść na desperata, ale końców oddałem mu telefon.
- Dziękuję Lou, chciałbyś jeszcze czegoś się napić, czy coś zjeść? - zapytał zauważając, że na moim stoliku są wyłącznie puste naczynia, które przy okazji zabrał.
- Muszę właśnie przystopować z tymi słodkościami, bo za jakiś czas nie będę w stanie się podnieść z łóżka. - zaśmiałem się cicho, a brunet mi zawtórował.
- Co ty, jesteś naprawdę szczupły. W każdym razie muszę wracać do pracy, bardzo dziękuję za numer i mam nadzieję, że do zobaczenia? - Brunet uśmiechnął się do mnie jeszcze raz, a potem zniknął za ladą. Louis był naprawdę zaskoczony pewnością Harrego. Uważał się za dość pewną pewną osobę, w dodatku taka, która zazwyczaj wykonuje pierwsze ruchy względem innych.
Zebrał swoje książki i ruszył w stronę drzwi.
- Czesc Harry, odezwij się w wolnej chwili! - krzyknął wychodząc z kawiarnii.
Kierując się w stronę mieszkania zastanawiał się, czy jego przyjaciel Zayn jest w domu. Pierwszy raz od dawna miał nadzieję, że rzeczywiście jest w domu.
- Zayn! - krzyknął szatyn wchodząc do mieszkania.
- Jestem!! Co tam Lou? - zapytał się podchodząc do swojego przyjaciela.
- W kawiarni był taki zajebisty kelner i poprosił mnie o numer. - odparłem, a Zayn uniósł brwi w zaskoczeniu
- pierdolisz! - krzyknął. - Wreszcie ktoś wpadł Ci w oko? Jak wygląda? - zapytał będąc szczerze zaciekawionym o wyglądzie nowej sympatii swojego przyjaciela.
- Jest wysoki, ma brązowe włosy, dużo tatuaży, pomalowane paznokcie, ma piękne zielone oczy, dużo sygnetów na dłoniach i ma pierdolone dołeczki w polikach. - przyznał wzdychając cicho z zachwytu.
- Brzmi gorąco, pokaż jak wygląda.
- Możemy iść jutro do kawiarnii to go zobaczysz - zaproponował, na co jego przyjaciel pokiwał głową chętnie.
Louis jeszcze nie wiedział, co ten piękny brunet ukrywa.
CZYTASZ
Sweet Cinnamon Café
FanfictionKawiarnia Sweet Cinnamon była położona w północnej części Anglii - w Doncaster. Louis był bardzo częstym bywalcem tego słodkiego lokalu wypełnionego cudownym korzennym zapachem, świeżymi ciasteczkami, oraz przemiłą obsługą. W skrócie - dzień bez wst...