Ten dzień dla Louisa był okropny. Siedział znudzony na zajęciach z materiałoznawstwa, co go doszczętnie dobiło. Okej, może chciał studiować architekturę, ale nie miał ochoty słuchać znowu o jakimś spoiwie magnezjowym. Znudzony zaczął rysować w swoim szkicowniku jakieś wzroki, spojrzał przelotnie na ludzi z auli i zobaczył, że nie tylko on ma ochotę uciec z tego miejsca. Miał ochotę płakać. Bolał go brzuch, pogoda była okropna, a zajęcia wyjątkowo mocno go nużyły. Nie miał dziś nawet ochoty na wybranie się do kawiarni. Najchętniej zaszyłby się w swoim pokoju w grubych, spranych dresach i leżałby tam do końca dnia.

Tak też zrobił. Po powrocie z uczelni, po wcześniejszym przebraniu się, rzucił się na łóżku, gdzie miał zamiar spędzić resztę dnia. Włączył telewizor i odpalił film, na którym za bardzo się nie skupiał. Po chwili usłyszał głos swojego przyjaciela:

- Lou! Louis! - jesteś w domu?. - zapytał mulat wchodząc do jego pokoju.

- Jak widać - ironicznie parsknął, przewracając oczami. - a co? - zapytał.

- idziemy do kawiarni? Miałeś mi pokazać swojego wybranka - zaśmiał się cicho brązowooki.

- źle się czuję Zee, ale dobrze. Ale jak wrócimy to położymy się i coś obejrzymy?. - mulat na jego propozycję uśmiechnął się pogodnie i zebrał się w stronę drzwi.

- ej, ale ja muszę się ubrać idioto - zaśmiał się i ruszył w stronę szafy. Ubrał zwykłe jeansy, oraz czarna bluzę. Po tym jak się ubrał, ruszył do drzwi i wraz z przyjacielem zaczęli się kierować w stronę kawiarnii.

- Tylko błagam, nie zrób mi przypału.

- Masz to jak w banku stary, czy ja kiedykolwiek zrobiłem coś, żebyś się mnie wstydził? - zapytał ironicznie, a Louis cicho parsknął i pokręcił głową z rezygnacją.

Wchodząc do Sweet Cinnamon Café mężczyźni odrazu poczuli ten charakterystyczny zapach. W powietrzu było czuć pierniki, cynamon i syrop dyniowy. Zayn był mniejszym fanem takich zapachów, ale wciąż nie śmiał pogardzić gorącą, zimową herbatą.

- Chodź, wybierzemy sobie coś - zachęcił Louis, po czym sam udał się w stronę lady, gdzie zauważył szeroko uśmiechniętego bruneta. - Cześć Harry! - przywitał się ze szczerym uśmiechem.

- Ooo, Louis! Cieszę się, że Cię widzę. Pięknie dziś wyglądasz - mrugnął do niego.

Nie możecie winić Louisa za to, że jego twarz zamieniła się w kolor dojrzałego pomidora.

- Dziękuję Harry, ty również wyglądasz bardzo ładnie.

Usłyszał chrząknięcie przy jego uchu, więc się odwrócił. Zobaczył Zayna, który lekko niepewnie się zaśmiał, a następnie wyciągnął dłoń do wysokiego chłopaka.

- Część, jestem Zayn. Nie chciałem wam przeszkadzać, ale nie ukrywam, że chce mi się pić.

- Oh, przepraszam Zayn. Jestem Harry. Jesteś chłopakiem Louisa? Jak tak to przepraszam, nie chciałem być niegrzeczny - przywitał się, a następnie przeprosił ze skruchą w oczach. Nie chciał, żeby chłopak Louisa poczuł się niemiło. Zdecydowanie też nie chciał zarywać do zajętego chłopaka. Nigdy nie był takim typem osoby, a to zdecydowanie przekraczało jego wszelkie zasady moralne.

- O KURWA LOUIS, SŁYSZAŁEŚ TO? - wykrzyczał Zayn, a następnie wraz z szatynem zanieśli się niepohamowanym śmiechem. Przez kilka minut zginali się ze śmiechu, bo okej, ale Louis i Zayn, to ostatnie osoby, które mogłyby być sobą zainteresowanie. Może kiedyś po pijaku się ze sobą przespali, ale to nigdy nie zaważyło na ich uczuciach względem siebie.

- Nie jesteśmy razem skarbie, nie musisz się martwić - przyznał szatyn, a następnie mrugnął do bruneta, którego twarz się autentycznie zarumieniła z zażenowania.

- Oj, nie wiedziałem. Ale już nieważne, co mam Wam podać? Na koszt firmy oczywiście.

- Ja poproszę ciasto marchewkowe i kawę piernikowa, i nie trzeba na koszt firmy, H.

- Ja nie wiem co chce, herbatę zimową i może beze pavlova z owocami? - Harry skinął na zamówienia głowa i ruszył w stronę ekspresu, zaparzając kawę.

Odszedł od lady wraz z Zaynem i udali się do stolika na końcu lokalu. Louis był szczerze zauroczony zachowaniem Harrego. To słodkie, że tak się przejął możliwością, że mógł być z kimś w związku. Był ciekawy jakie wrażenie ma o H jego przyjaciel.

- I jak? - zapytał.

- No stary, szkoda, że ty się nim zainteresowałeś. - zaśmiał się, a Louis spojrzał na niego z oburzeniem. - nie no, nie mój typ, ale przystojny, miły, więc daje Ci pozwolenie na spotykanie się z nim.

- wow, dzięki. Czekałem na twoje pozwolenie, bo bez tego to ani rusz. - przyznał ironicznie.

Zayn często go irytował, ale wciąż kochał go bardzo mocno. Był jego najlepszym przyjacielem. Poznał go w liceum, do którego razem uczęszczali i grali w jednej drużynie piłki nożnej. Od tamtej pory się kolegowali i Louis był naprawdę wdzięczny, za to, że ma taką osobę przy sobie. Chociaż ma ochotę go czasami zabić, to naprawdę go uwielbia. Bardzo się cieszył, że podczas ich nocnego upojenia po tym, jak się ze sobą przespali, nic się nie zmieniło w ich relacji.

Po chwili Harry przyniósł na tacce ich zamówienia, a Louis przyjął to wszystko z wielkim uśmiechem.

- Smacznego!! Mam nadzieję, że będzie Wam smakowało. - wrazie czego możecie wołać, to podam Wam coś jeszcze.

- Dzięki H.

- A tak swoją drogą Louis, mam pytanie. Chciałbyś może gdzieś ze mną wyskoczyć? Skoro z Zaynem nic Cię nie łączy, to miałbyś ochotę? - zapytał.

- Jasne, H. Z wielką chęcią. Napisz mi smsa, to wszystko uzgodnimy.

PÓJDZIE Z HARRYM STYLESEM NA JEBANA RANDKĘ.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 05 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sweet Cinnamon CaféOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz