Rozdział 1

2 0 0
                                    

Stałam pod szkołą marznąc, ponieważ wiatr był dziś nieznośny.
Patrzyłam na wychodzącą Gabi. Przyjaźniłyśmy się od sześciu lat.

-Mogę wracać z tobą- zapytałam dziewczyny.

-Tak- mrukneła.

Wyszłyśmy za bramę wielkiego budynku co niektórzy nazawali by szkołą, a inni więzieniem.

Patrzyłam na granatowe Bmw zastanawiając się czy codzienne nie odbieranie młodszego rodzeństawa w końcu ptrzyniesie jakieś skutki.

-Dzień dobry- powiedział do mamy Gabi.

-Dzień dobry- odpowiedziała, po czym dodała.- Przejedziemy się do markety budowlanego, bo coś tam jest potrzebne.

Rodzice Gabi remontowali ogródek. A wcześniej dom.

Włączyłam BlockBlast i grałam, nawet nie orientując się kiedy dojechaliśmy. Mama koleżanki wysiadła, a ja usłyszałam jak Gabi zaczyna coś gadać.

-Może zajedziemy po te soczki, bo widziałam je w Action. - ( tak przynajmniej zapamiętałam, sorry jeśli to nie to, ale mam dość słabą pamięć) mówiła.

Było haloween, a ja dostałam zakaz wychodzenia. Miała chodzić z Leną, Zuzią i kimś jeszcze, ale ja nie wtrącałam się w to. Wiem że potem miały zamiar nocować u Leny.

-A i czy chcesz jechać ze mną do Kornela naprawić TN, bo już mi się zaczeły odklejać- wysyłała komuś głosówki.

-Ja mogę- powiedziałam na co przeniosla na mnie wzrok.

-Nie mówilam do Ciebie- mrukneła.

Lecz po chwili odparła.

-Jednak możesz.

W tym momencie przyszła mama Gabi.

-A o której godzinie?- spytałam.- Tak żeby nie za późno.

-Możemy za godzinę- odpowiedziała.

Jechałyśmy później w ciszy. Potem pożegnałam się i poszłam do domu. Nie mialam za daleko, ponieważ mieszkałyśmy prawie obok siebie.

Gdy weszłam do domu, mineła mnie tylko moja mama, pytając czemu nie odebrałam Mateusza i wyszła mówiąc że jedzie na zakupy.

Zdjęłam kurtkę i buty, wchodząc do mieszkania. Rose ( nie wiem jak nazwać siostrę) biegała na bierzni, chodź niewiem czy można nazwać takie coś biegiem.

Tata siedział na kanapie wpatrzony w telefon.

A obok leżał Oli ( nie mam pomysłu na imie). Mój Trzymiesięczny brat ciągle gadał do siebie.

Poszłam do mojego pokoju, zdjęłam plecak i z powrotem zeszłam na dół.

-Tato, czy mogę jechać z Gabi naprawić jej buty?- zapytałam.

- O której?

-Za godzinę.

-Ale jedziemy po kwiaty- krzykneła prawie dziewięciolatka.

-No to pojedziecie później- mruknęłam.

Jutro był dzień zmarłych. A my musieliśmy kupić kwiaty, z że rodzina była duża to musieliśmy kupić dużo kwiatów.

-To jedź jak chcesz- powiedział.

Weszłam na górę, sprawdzając autobusy.

Ja: Autobus jest 14:21 albo 33

Gabi:33

Ja: albo 44

Gabi: no to 44

Przesiedziałam tak godzinę, czytając drugi raz tą samą książkę ( serie students💗).

Włożyłam szybko szczotkę, kosmetyczkę słuchawki i portfel, schodząc na dół.

-Wychodzę!- krzyknęłam i wyszłam.

Biegiem ruszyłam pod dom koleżanki w trakcie sprawdzając autobus.

Zły autobus sprawdzałam. 14 miałam jechać nie 4. Przecież na kebsa miałyśmy jechać.

Spojrzałam na biegnącą brunetkę.

Kurwa.

Zaczełam biegnąć na autobus widząc że ma być za 2 minuty, a dojście na przystanek zajmowało 4. Biegłyśmy ile sił i... zdążyłyśmy. Autobus akurat dojechał.


✨️Dramy gangu✨️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz