Na potrzeby książki mecz rozgrywa się na stadionie Chelsea
~~~
Z szafki wyjęłam szelki i smycz dla psa. Poszłam do salonu gdzie był jamnik, założyłam mu szelki i przypięłam smycz. Telefon i gumy do żucia włożyłam do tylnej kieszeni spodni i wzięłam małą butelkę wody. Na nogi założyłam swoje air forcy, wzięłam psa i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz a klucz włożyłam do kieszeni. Chwyciłam smycz i wyszłam z posesji. Postanowiłam, że pójdę do parku który jest niedaleko.
Spacerowałam przez ok. pół godziny. Wracając wstąpiłam szybko do sklepu i kupiłam sok pomarańczowy i chipsy paprykowe. Wróciłam do domu, odpięłam smycz i ściągnęłam szelki jamnikowi. Do lodówki włożyłam sok i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku, otworzyłam chipsy i włączyłam na telefonie tik toka.
Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych. Wstałam z łóżka i zszedłam na dół. W kuchni stał Marc w stroju treningowym. Przez to, że był spocony koszulka przylegała do jego torsu. Nieświadomie przygryzłam dolną wargę. Chłopak gdy zobaczył, że się mu przyglądam uśmiechnął się. Gdy się ocknęłam, odwróciłam wzrok, a na moich policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Chłopak się zaśmiał.
-Spokojnie, lubię gdy dziewczyny się na mnie patrzą - powiedział i podszedł bliżej mnie - Tymbardziej takie ładne - szepnął mi do ucha.
-Gdzie jest João? - spytałam
-Poszedł do jakiejś dziewczyny - powiedział i wyszedł z kuchni.
Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizje, na jednym programie leciał jakaś turecka telenowela. Kilka chwil później do salonu wszedł Marc w samych dresach. Nosz ja pierdole...
-Czy ty nauczysz się kiedyś nosić koszulkę? - spytałam i wróciłam wzrokiem do telewizji.
-Nie udawaj, że ci się nie podoba - powiedział z uśmiechem, na co przewróciłam oczami. - Idziesz dziś na mecz z ?
-Tak, a co?
-Zaczekaj chwile - powiedział i poszedł schodami na górę. Chwilę później wrócił z koszulką piłkarską w ręce.
-Co to?
-Koszulka, chciałbym żebyś ubrała ją na mecz. - podał mi ubranie i uśmiechnął się.
-Dziękuję.
Odłożyłam koszulkę obok siebie na kanapie i wstałam z niej, poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam sok który kupiłam wcześniej. Odkręciłam go i napiłam się. Do kuchni wszedł Marc.
-Mogę trochę? - spytał i oparł się o blat.
-Nie.
-Ej no, proszę - zrobił maślane oczy.
-No dobra - podałam mu butelkę.
Chłopak napił się, kładąc usta w dokładnie to samo miejsce gdzie były moje.
-Dziękuję - oddał mi sok i uśmiechnął się.
Poszłam do salonu i wyłączyłam telewizor.
-Jedziesz ze mną na mecz - spytał, na co pokiwałam głową - To za pół godziny masz być gotowa.
Wzięłam koszulkę z kanapy i wszedłam na górę. Z pokoju wzięłam baggy jeansy i poszłam do łazienki, przebrłam spodnie i ubrałam koszulkę którą dostałam od Marca, na jej tyle było napisane MARC GUIU 38. Koszulka pachniała jego perfumami. W łazience poprawiłam jeszcze makijaż i z niej wyszłam. Zszedłam na dół do salonu gdzie siedział Marc.
-Odwróć się tyłem. - powiedział. Zrobiłam to co kazał - Idealnie. Gotowa?
-Tak. - wzięłam telefon i włożyłam go do tylniej kieszeni spodni.
Wyszliśmy z domu i zamknęłam drzwi na klucz. Wsiedliśmy do samochodu chłopaka i zapieliśmy pasy. Wzięłam telefon i wszedłam instagrama. Sprawdziłam nowych obserwujących, znalazłam w nich Marca i oddałam mu obserwację. Po około dwudziestu minutach byliśmy na miejscu.
-Po meczu czekaj na mnie tutaj - powiedział i wysiadł z samochodu.
-Powodzenia - powiedziałam i zrobiłam to co chłopak.
-Dzięki
Wszedliśmy do środka, chłopak poszedł do szatni, a ja na trybuny. Usiadłam w strefie VIP gdzie siedziały żony i dziwczyny piłkarzy. Zajęłam swoje miejsce. Czekając na rozpoczęcie meczu wyjęłam telefon, włączyłam tik toka i zaczęłam go oglądać. Kilkanaście minut później usłyszałam krzyki kibiców, podniosłam wzrok i zobaczyłam piłkarzy wbiegających na boisko. Wzrokiem odnalazłam swojego brata i mu pomachałam, a on mi odmachał.
Kilkanaście minut później mecz się rozpoczął. Marc i João siedzieli na ławce. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0 - 0. Po około 15 minutach piłkarze znowu wszedli na boisko. W 89 minucie gola dla chelsea zdobył Nkunku.
Mecz zakończył się wynikiem 1-0 dla nas. Zszedłam z trybun, wzrokiem znalazłam swojego brata i podbiegłam do niego. Gdy byłam bliżej niego zobaczyłam, że rozmawia z jakąś blondynką. Stanęłam obok niego.
—Cześć Olivia — powiedział mój brat gdy mnie zauważył. —Isabell to jest moja siostra Olivia.
—Hej — Blondynka uśmiechnęła się do mnie miło.
—Cześć — powiedziałam i też się uśmiechnęłam.
—Olivia dziś śpię u Isabelli, więc macie wolny dom — powiedział —Tylko grzecznie mi tak, nie chce jeszcze zostać wujkiem.
—Boże, o czym ty myślisz — przewróciłam oczami.
—Do jutra — odszedł ode mnie z dziewczyną.
Wyszłam z stadionu i poszłam w miejsce gdzie miałam czekać na Marca. Czekając na chłopaka wstawiłam post na instagrama.
@Olivi_Felix
Po chwili przeszedł Marc i wsiedliśmy do samochodu.
—Gratulacje wygranej — powiedziałam zapinając pasy.
—Szkoda tylko, że nie mogłem zagrać ani minuty. — powiedział odpalając samochód.
Jechaliśmy w ciszy. Oparłam głowę o szybę i westchnęłam.
~~~
Przepraszam za wszystkie błędy!
Jak wam się podoba?Miłego dnia/ nocy💕
CZYTASZ
𝐓𝐔 𝐄𝐑𝐄𝐒 𝐌𝐈𝐎 || 𝐌𝐀𝐑𝐂 𝐆𝐔𝐈𝐔
Fanfiction𝐎𝐥𝐢𝐯𝐢𝐚 𝐅𝐞𝐥𝐢𝐱 przyjeżdża do swojego brata. Gdy wchodzi do swojego pokoju widzi w nim innego chłopaka. 𝐌𝐚𝐫𝐜 𝐆𝐮𝐢𝐮 nowy zawodnik drużyny piłkarskiej 𝐂𝐡𝐞𝐥𝐬𝐞𝐚. Na kilka tygodni musi mieszkać z swoim nowym kolegom z drużyny - 𝐉𝐨...