25

175 31 0
                                    


— Ty pierdolony zdrajco — nie przebieram w słowach określając Alexa. Nigdy nie podejrzewałam, że mnie kocha, ale przez myśl mi nie przeszło, że postanowi mnie poświęcić. Ciekawe co takiego na tym zyska?

— To nie jest tak jak myślisz... — próbuje tłumaczyć, ale ja wcale nie chce tego słuchać. Nie interesuje mnie to co ma mi do powiedzenia.

— Zamknij się — warczę w jego stronę.

Wyciągam też pistolet z kabury i mierzę do niego. Skoro on zaczął to ja także nie mam zamiaru mieć dla niego litości.

— Giulia uspokój się do jasnej cholery! — rozkazuje twardym głosem. Nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony. No cóż to jego sprawa, że mnie nie docenił. Na pewno sama dziś tu nie umrę.

Dostrzegam na jego twarzy lęk. Każdy się boi o swoje życie, mało kto chce się do tego przyznać, ale tak właśnie jest.

— Myślałeś, że tak po prostu pozwolę się zabić? Najpierw pozbędę się ciebie, a później każdego kto tylko się nawinie.

— Wariatka z ciebie. W tamtym samochodzie jest Alicia, jeśli jej ochroniarz zauważy, że wymachujesz bronią — wyjaśnia. Nie odwracam się w tamtą stronę, bo to może być podstęp. — Czy ty na serio uważasz, że jestem w stanie chcieć wyrządzić ci krzywdę?

Nic mu nie odpowiadam, bo to co powiem na pewno mu się nie spodoba.

Nie jestem pewna czy tego nie pożałuję, ale opuszczam broń.

— Będziemy musieli trochę porozmawiać o zaufaniu, ale to później — oznajmia i opuszcza auto. Nie powinnam, ale podążam za nim.

Nagle drzwi od czarnego samochodu się otwierają. I wychodzi ona. Jak zawsze w eleganckim wydaniu. Granatowa dopasowana sukienka i buty na cienkiej szpilce. Nie ubieram się jak chłopczyca, ale do jej stylu mi daleko.

Osiem lat. Tyle czasu jej nie widziałam, a mimo to bez problemu ją rozpoznaje.

Tak różna ode mnie. Ja od zawsze jestem blada jak ściana, a ona posiada śliczną oliwkową cerę, z którą brązowe włosy idealnie współgrają. Nie jestem tak ładna jak ona i nigdy nie będę.

— Miło cię widzieć Giulio — mówi melodyjnym głosem. Delikatnie się do mnie uśmiecha i można by było uznać, że cieszy się z mojego widoku. Nie mogę się jednak aż tak oszukiwać, bo dobrze wiem jaka jest prawda.

Nic dla niej nie znaczy, i nie ma co się oszukiwać.

— Wcześniej mogłaś się ze mną spotkać. Nie chciałaś jednak — nie zamierzam jej słodzić. Niech wie co o niej myślę.

— Daj już z tym spokój — Alex stara się załagodzić sytuację, ale mnie nie interesuje jego zdanie. Zdaję sobie sprawę z tego, że on nie działa w moim interesie.

— Nie mam pojęcia po co mnie tu sprowadziliście. I zamierzam właśnie wrócić do domu, bo nie interesuje mnie to co zaraz mam tu usłyszeć — odwracam się, ale nie mogę się oddalić, bo brat łapie mnie za ramię.

W domu na pewno mu się za to oberwie.

— Muszę z tobą o pewnych kwestiach porozmawiać. Proszę — widzę, że próbuje mnie zmiękczyć. Nie podziała to na mnie, ale szczerze to odrobinę jestem ciekawa co ma mi do powiedzenia.

Nie ma jednak nic co by sprawiło, że zmienię o niej zdanie.

— No to mów — spogląda ponad mnie, więc pewnie wzrokiem każe odejść. On oczywiście jak wierny piesek wykonuje polecenie. — Pośpiesz się, nie mam zbyt wiele czasu.

Nie mam zamiaru zbyt wiele czasu na nią stracić. Bardziej zależy mi na spotkaniu z David'em niż słuchaniu jej wywodów.

— Wiem, że pewne rzeczy wydają ci się interesujące. Wpływowy i starszy mężczyzna wydaje się być kuszącą opcją, ale proszę cię nie wchodź w to — uśmiecham się z niedowierzania. Jak można być taką hipokrytką jak ona. Sama porzuciła naszą rodzinę dla faceta, a teraz ma czelność mi tego odmawiać.

— A nie pomyślałaś, że może to być nasza rodzinna tradycja — nie potrafię się powstrzymać przed tą ironią.

— Nie wszystko jest takie piękne jak na samym początku może się wydawać — po jej tonie słychać, że coś nie jest tak w jej związku. Spodziewałam się tego, przecież gdyby Orsino był w niej bezgranicznie zakochany to nie przystawiałby się do mnie.

Mam w sobie jednak na tyle taktu by jej tego nie powiedzieć.

— Nie muszę się nikomu tłumaczyć z tego co mnie łączy z David'em. Jeżeli to już wszystko co chciałaś mi powiedzieć to... — wchodzi mi w słowa co jest do niej nie podobne.

— Może i teraz traktuje cię jak królową, ale za jakiś czas przypomni sobie kim dla niego jesteś.

Czyli nie jest jakoś mocno szczęśliwa z Massimo. No cóż pomyliła się oddając się w całości mężczyźnie, który uważa naszą rodzinę za wrogów. Ja mam odrobinę więcej rozumu dlatego nie wyobrażam sobie ślubu z David'em. Nas może łączyć jedynie seks, który zresztą jest nieziemski.

— Nie zamierzam się ograniczać jedynie do roli kury domowej. Sama dałaś się zniewolić, więc teraz cierp — spuszcza wzrok. Czyżby dopiero dotarło do niej jak wielką głupotę popełniła. No cóż nie ma co płakać po fakcie.

— Nie rozumiesz jeszcze pewnych spraw.

— To ty nie rozumiesz, ale to już nie jest mój problem. Zapomnij o mnie tak samo jak wtedy gdy twój mąż trzymał mnie jako zakładniczkę i torturował. Nie nalegaj już więcej na spotkanie ze mną, bo nie dam już się na coś takiego nabrać.

Nie czekam na jej odpowiedź, bo nie chce już słuchać żadnych jej słów. Wracam prosto do auta, w którym siedzi Alessandro.

— Jedziemy prosto do domu — rzucam po zajęciu fotela pasażera. — I radzę byś już nigdy mnie nie zdradził. Następnym razem czekają cię konsekwencje.

Liczę na waszą opinię.

GiuliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz